Rozdział XIV

2.3K 164 10
                                    

Wracam do zamku zadowolona. Voldemort zgodził się na moją propozycję, a Draco jest teraz ze mną. Wszystko idzie po mojej myśli. Zostało mi tylko porozmawiać z profesor McGonagall.

- Dziękuję- mówi Draco i uśmiecha się w moją stronę. Kiwam głową i podążam dalej. Chłopak jednak nie daję za wygraną i zatrzymuje mnie.

- Co? - pytam, chcąc iść dalej. Nie mogę teraz wszystkiego zepsuć. Muszę iść do pani profesor.

- Coś się stało? Rockell, widzę. Nie znam cie od dziś- mówi chłopak i łapię mnie za rękę. Spoglądam na nasze splecione dłonie i unoszę brwi. Nigdy czegoś nie robił. Jestem już gotowa mu powiedzieć, kiedy przypominam sobie, że nie mogę..

Wyrywam dłoń z jego uścisku i pędzę w stronę zamku. Mimo mojego wieku zaczynam zachowywać się jak nastolatka. Mam trzydzieści osiem lat. W świecie czarodzieji to prawie nic. Ale druga postać, która też skrywa w sobie ma ich aż tysiac sto trzydzieści osiem, a to już wielka liczba.

Wchodzę po schodach w szybkim tępie. Rozglądam się. Widzę uczniów. Radosnych i miłych, uczciwych i sumiennych oraz ich przeciwieństwa. Lecz.. czy któreś z nich zasłużyło na śmierć?

Staję nagle pośród tłumu. Na samej górze schodów. Nikt z nich nie zasłużył na los, który ich czeka. Nawet ci najgorsi, najbardziej źli. Teraz zauważam, że Dumbledore ma rację. To Potter się myli. Wszyscy się mylą.

Czy uda się ochronić zamek? Czy uda się ochronić uczniów, tak żeby nikt nie zginął? Czy uda się ochronić nas, naszą osobowość? Niestety, ale na te pytania nikt nie zna odpowiedzi.

Upadam. Moje ciało dotyka zimnej podłogi. W głowie zaczyna mi się kręcić. Wiedzę nad sobą twarze uczniów. Nie mogę zrozumieć tego co się dzieje. Nie potrafię zrobić już nic. Zielone światło leci przez sale i uderza idealnie w osobę. W , która miała zginąć.

Voldemort przybył. Za szybko. O wiele wcześniej niż to było zaplanowane. Nie mogę cię podnieść. Nie mogę zrobić nic.

Czy tak właśnie skończy się Hogwart? Odganiam od siebie tą myśl. To nie może być prawda. Po raz drugi próbuję wstać i ponownie mi się nie udaje.

- Zostaw ją! - słyszę głos Dracona.

I nagle wszystko ustaje. Głosy cichną, zaklęcia znikają, a ja mogę wstać.

Podnoszę się i rozglądam. Uczniowie zajmują się swoimi zajęciami. A ja stoję, tak jak wcześniej. Po Draco nie ma nawet śladu. Nie zastanawiając się nad sensem tego co się stało, ruszam do gabinetu McGonagall. Muszę ją o wszystkim jak najszybciej powiadomić.

- Minewro! - niemal krzyczę, wydając do gabinetu, który jest pusty. Nie ma jej.

Biegnę korytarzem w stronę pokoju nauczycielskiego i zauważam ją. Stoi obok klasy Obrony Przed Czarną Magią. Podchodzę do niej i ciągnę to najbliższego, wolnego pomieszczenia.

Córka Severus'a Snape'a 2 /  Być potęgą || H.P. S.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz