Epilog

1.8K 119 18
                                    

Dziewięć lat później

Dziś wielki dzień. W całym domu panuje zamieszanie. Biegam za Eileen, próbując poprawić jej szkolny mundurek. Dziewczynka ma z tego wielką radość. Draco siedzi spokojnie na kanapie w salonie i uśmiecha się pod nosem.

Siadam koło niego i delikatnie przytulam do ramienia. Mężczyzna obejmuje mnie drugą ręką.

- Spóźnicie się. - mówi Draco, a ja przytakuję głową.

- Wiem. - wstaję z kanapy i wołam córkę. Dziewczynka spokojnie przychodzi. - Idziemy.

Zabieram kufer Eileen, pomniejszam go zaklęciem i wkładam do kieszeni. Wychodzimy przed dom. Łapie córkę za rękę. Teleportujemy się na peron 9 i 3/4. Podaję jej kufer i żegnam się z nią. Czekam, aż pociąg odjedzie. Macham córce na pożegnanie.

Teraz pora na niespodziankę dla wszystkich. Teleportuję się pod bramy Hogwartu. Wchodzę na błonia i podążam do zamku. Naprzeciw wychodzi mi profesor McGonagall.

- Szybko! Szybko! - woła do mnie kobieta. Przyśpieszam kroku i po chwili znajduję się w Sali Wejściowej. Jest jeszcze kilka godzin, aż przyjdzie pociąg. - Musimy wszystko przygotować!

Ruszam wraz z kobietą do gabinetu dyrektora. Profesor Dumbledore zmarł sześć lat temu. Od tamtego czasu jego zastępcą jest profesor McGonagall. Teraz pora na kolejną zmianę, gdyż nauczycielka transmutacji odchodzi na emeryturę. Pora na przygotowanie.

*

- Boję się. - mówię do kobiety. Bardzo się stresuję. To ten dzień.

Wzrok profesor McGonagall uspokaja mnie. Nauczycielka patrzy na mnie ciepło i próbuje dodać otuchy. Nagle drzwi się otwierają. Przechodzi przez nie kobieta, zostawiając mnie samą. Nie słyszę jej słów, nie widzę co dzieje się w środku. Czas bardzo mi się dłuży. Chodzę wzdłuż drzwi. Brzuch zaczyna mnie boleć.

Drzwi do Wielkiej Sali otwierają się po raz kolejny. Światło pada na moją osobę. Rozlegają się oklaski. Patrzę na uczniów i powoli idę w stronę mównicy. Profesor McGonagall stoi przy niej i spokojnie czeka. Na jej twarzy widnieje uśmiech. Miejaca dla pierwszaków są puste. Na sali nie ma jeszcze mojej córki.

- Oto nasza nowa pani dyrektor!

W pomieszczeniu po raz kolejny rozbrzmiały oklaski. Uśmiecham się i rozglądam po sali. Uczniowie najwyraźniej są zadowoleni z wyboru. Po raz pierwszy w historii to stół Slytherinu najbardziej się cieszy. Podchodzę do mównicy.

- Bardzo wam dziękuję za tak miłe powitanie. - zaczynam. Delikatnie się uśmiecham i widzę znam od Hagrida. Przybyli pierwszoroczni. - A teraz ceremonia przydziału.

Zajmuje miejsce za stołem na miejscu dyrektora. Bardzo się cieszę, że to mi przypadła ta rola. Drzwi Wielkiej Sali otwierają się i do środka wchodzą pierwszoroczni. Profesor McGonagall po raz ostatni zakłada tiarę przydziału. Chłopcy i dziewczęta podchodzą do stołka. W ich oczach widać strach i przerażenie. Uśmiecham się pod nosem na ten widok.

- Eileen Malfoy.

Podnoszę się na fotelu, żeby lepiej widzieć córkę. Delikatnie się do niej uśmiecham, a ona puszcza mi oczko. Tiara powoli opada na jej głowę. Zapada cisza. Cierpliwie czekam, aż w końcu usłyszę jedno słowo...

- SLYTHERIN!

Jestem z niej dumna. Biję brawo. Zaczynamy ucztę. Teraz moja przemowa i uczniowie rozchodzą się do swoich domów.

Wszyscy znów są szczęśliwi. Dobre czasy powracają. Mam nadzieję, że już nic ich nie zaburzy. A jeśli to jesteśmy gotowi, by stawić temu czoło. Na razie jednak cieszymy się spokojem. Dobro znów jest na świecie, a czarna magia gdzieś się czai. Nie ma siły, by zaatakować.

Niech dobro i szczęście trwa po wsze czasy!


***

Koniec!

Proszę o komentarze to całego opowiadania.

Mam nadzieję, że wam się podoba! Smutno mi rozstawać się z tym opowiadaniem, ale niestety muszę.

Miłego dnia, kochani 💕

Córka Severus'a Snape'a 2 /  Być potęgą || H.P. S.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz