Rozdział VII

3.6K 253 47
                                    

Otwieram oczy. Przede mną jest las, obok mnie jezioro, a ja leżę na trawie. Za rękę trzyma mnie Draco. Co się stało?

- Kochana, nareszcie- mówi chłopak i pomaga mi wstać. Moje nogi jednak nie chcą mi pomagać i niemalże upadam. Przed ponownym upadkiem ratuje mnie chłopak.

- Dziękuję- uśmiecham się do Draco i wtulam w jego tors. Mimo iż jestem wysoka, on zawsze jest ode mnie wyższy.

- Jak się czujesz? - pyta z troską w głosie. Nie odpowiadam mu nic. Próbuje przypomnieć sobie co działo się przed moim omdleniem. Pocałunek.. miał być świetny, a ja jak zawsze wszystko zepsułam.

Odsuwam się szybko od chłopaka i chcę odejść. Za nim jednak muszę to naprawić. Staję na palcach i przykładam swoje usta to ust Draco.

Pocałunek najpierw jest delikatny i niezdarny, lecz z każdą chwilą staje się pewny.

- Cześć, mam nadzieję, że wszystko nam się uda i... - odskakujemy od siebie jak poparzeni. Wzrok Pansy najpierw wchodzi na mnie, a potem na jej narzeczonego. - Ty..!

Dziewczyna wyciąga rożdżkę. Ja nawet nie reaguje. Nie działają na mnie żadne zaklęcia.

- Crucio!

Młody Malfoy upada na ziemię i zaczyna zwijać się z bólu. Szybko chwytam swoją rożdżkę i wytrącam jej ją. Draco cały czas leży i ma przyśpieszony oddech.

Zaczynam walkę z Pansy. Ona myśli, że ma jakąkolwiek szansę wygrać. Kolorowe smugi światła przedzierają się przez powietrze lecąc w każdą stronę. Nagle zauważam mężczyznę. Przygląda on nam się z ciekawością. Niestety, ale nie potrafię go rozpoznać. Widzę jak podnosi rękę i..

- Avada Kedavra!

Krzyk Pansy jest przeraźliwy. Chcę coś zrobić jednak nie potrafię. Stoję oszołomiona i rozglądam się wokół. Zabójca zniknął.

- Draco - Lucjusz Malfoy zmierza w naszą stronę.

- To pan - mówię. On tylko kiwa głową w potwierdzeniu i podchodzi do syna. Zastanawia mnie jedno: dlaczego to zrobił? - Ale...

- Rockell, gdybym dopuścił do tego ślubu i ty, i Draco bylibyście nieszczęśliwi. Kiedy zobaczyłem was całujących się zrozumiałem, że popełniłem wieki błąd. - wzdycham. Nie wiem co powiedzieć. Mruczę ciche 'dziękuję' i wracam do zamku.

Wojna między nami i Voldemortem niedługo się rozpocznie. Czuję to.

Zostawiłam tam na błoniach swoją dawną przyjaciółkę, która w końcu osiągnęła szczęście będą z miłością swojego życia. Oczywiście wszystko było dobrze dopóki nie pojawiłam się ja i nie zepsułam ich relacji.

- Rocki! - słyszę krzyk Harry'ego. Natychmiast unoszenie głowę w jego stronę. Chłopak biegnie do mnie z wielką prędkością.

- Coś się stało? - pytam, gdy Potter spokojnie stanie obok i uspokoi oddech.

- Tak! On tu będzie. Za jakąś godzinę. Rockell, zabije nas! - Wybraniec oszalał, myślę. Muszę go uspokoić. Jeśli to się nie uda może czuć się przegrany.

- Harry, masz wszystkie horkruksy? - na początek musi je zniszczyć.

- Mam. Zniszczyć je? - kiwam głową na potwierdzenie - Jak?

- Ząb bazyliszka - podpowiadam. Potter jakby dowiedział się teraz największej prawdy, podziękował mi i ucieka do zamku, gdzie ja sama również idę.

Jeśli Lord ma być tutaj za około godzinę trzeba się jakoś przygotować na jego przybycie. Na początku muszę ostrzec i zgromadzić uczniów w Wielkiej Sali.

- Dyrektorze, dyrektorze! - krzyczę kiedy zauważam starca na schodach prowadzących na pierwsze piętro. Mężczyzna odwraca się i dalwikatnie uśmiecha. Nie sądzę, aby taki uśmiech był teraz na miejscu, ale lepsze to niż płacz.

- Właśnie ciebie szukam- mówi i idzie w moją stronę- Voldemort zaraz tu będzie.

- Wiem. Musimy zgromadzić wszystkich uczniów w Wielkiej Sali. Natychmiast. Pomoże mi pan? - spoglądam na Dumbledore'a, a on kiwa głową. Przykłada rożdżkę do swojej krtani i magicznie powiększonym głosem zwołuje uczniów.

Wchodzę do pomieszczenia i staję przed stołem przeznaczonym dla nauczycieli. Czekam cierpliwie, aż drzwi zamkną się co będzie oznaczało, że są wszyscy. Widzę nawet Pottera, który uśmiecha się do mnie i kiwa głową, przekazując iż udało mu się zniszczyć horkruksy. Został tylko wąż i on sam..

- Panno Rockell co się dzieje? - słyszę dziewczęcy głos z końca Sali. Reszta uczniów ucicha.

- Muszę wam przekazać bardzo ważna wiadomość. - robię przerwę, rozglądając się po twarzach tak wielu osób. W mojej głowie pojawia się dziwna myśl. Kto dziś zginie? Kogo już nigdy nie zobaczy rodzina? Czy damy radę ochronić wszystkich? - Lord Voldemort będzie tutaj w mniej niż godzinę. Musimy być przygotowani. Pierwsza i druga klasa nich zostaną tutaj. Śmierciożery nie powinni wejść do zamku, a jeśli im się uda, to na pewno nie do Wielkiej Sali. Trzeci, czwarty, piąty rok będą bronić szkoły w środku lub na dziedzińcu. Szósty i siódmy idzie razem ze mną. Zrozumiano?! - krzyczę ostatni słowo. Pojedyncze osoby kiwają głowami, inni zaś krzyczą 'tak'.

- Ja nie chcę walczyć! On i tak nas zabije! - krzyczy pewien chłopak. Spoglądam na jego szatę i widzę godło Slytherina.

Przemieniam się w Salazarę i idę szybkim krokiem w jego kierunku. Widzę, że ślizgon zaczyna się bać.

- Powiedz to w twarz założycielce twojego domu. Nie możesz się poddać! Jeśli ty to zrobisz inni pójdą w twoje ślady i co wtedy? Hogwart zostanie zniszczony! - wpatruję się w jego błękitne oczy i widzę strach. Po chwili jednak przemienia się on w odwagę? Tak. - Gratuluję.

Wracam na swoje miejsce i po raz ostatni zaczynam spoglądać na te smutne twarze. Mój dar pozwala mi spojrzeć w przyszłość i widzę ktoś dziś umrze, kogo jutro nie będzie już z nami. Wzdycham i otwieram usta żeby powiedzieć ostatnie słowo, lecz nie pozwala mi to odgłos szybko otwieranych drzwi.

Do środka wchodzi nie kot inny jak sam Lord Voldemort. Na jego twarzy widnieje coś na kształt uśmiechu. Ogląda on uczniów szukając uporczywie Pottera. Powoli odwraca wzrok na nauczycieli. Dumbledore wyciąga rożdżkę i szykuje się do ataku. Oczy Czarnego Pana idą dalej i napotykają się na moją osobę. Widzę, że nie może uwierzyć w to co widzi.

- Salazara Slytherin?!

- Tak.

- Avada Kedavra!

***

Hej!

Jak się podoba rozdział?

Teraz wracam i będę już pisać normalnie, postaram się też regularnie.

Dziękuję wszystkim tym, którzy życzyli mi powrotu do zdrowia.

Pozdro ;**

Córka Severus'a Snape'a 2 /  Być potęgą || H.P. S.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz