Rozdział XXII

1.5K 105 9
                                    

3 lata później

Rozglądam się i patrzę na kwiaty. Jest ich mnóstwo. Dopiero co zakwitły. Różnokolorowe, piękne, pachnące, takie idealne kwiaty. W naszym ogrodzie jest ich cała masa.

Siedzę na drewnianej ławce w samym środku ogrodu. Obok mnie miejsce zajmuje Draco. Mężczyzna obejmuje mnie jednym ramieniem. Co chwilę  podnoszę głowę i uśmiecham się do niego. On natomiast składa pocałunek na moim czole.

Razem spoglądamy na małą dziewczynkę biegającą po zielonej trawie. Mała ma na sobie śliczną różową sukienkę. Włosy związane w kucyka. Jest prześliczna.

- Eileen!

Krzyczy Draco, gdyż dziewczynka oddala się zbyt daleko. Eileen wraca natychmiast do nas. Biorę ją na swoje kolana i mocno przytulam.

Nasza córeczka jest cudowna. Bardzo przypomina Draco. Ma jasne włosy, szare oczy i bladą skórę. Po mnie odziedziczyła tylko wielką moc. Mam nadzieję, że będzie używać jej z rozwagą.

- Kochanie, zajmiesz się nią? - pytam męża, a on kiwa głową, gdyż wie co dziś za dzień.

Dziś jest trzecia rocznica wojny o Hogwart. A co za tym idzie trzecia rocznica śmierci taty. Co roku sama wybieram się na cmentarz. Nie lubię chodzić w takie miejsca z kimś innym.

Wychodzę z naszego domu i pustą drogą, wolnym krokiem podążam na miejsce. Nie śpieszę się w takich chwilach. Idąc tam wspominam wspaniałe chwilę spędzone z tatą. I te przed moim przybyciem do Hogwartu, w trakcie nauki i te już po zakończeniu edukacji. Lata spędzone w mieszkaniu w Nowym Jorku, zanim wróciłam i postanowiłam walczyć przeciw Czarnemu Panu.

Najczęściej przypominam sobie ostatnią, szczerą rozmowę. To chyba jeden z najbardziej wspaniałych momentów w moim życiu. Nie wiem w jaki sposób, ale tato był już wtedy gotowy na śmierć, wiedział, że zaraz zginie. W chwili jego śmierci chciałam mu pomóc, lecz on tego chciał.

To dziwne pragnąć własnej śmierci. Wiele osób chce szczęśliwe przeczyć całe swoje życie i zostać godnie pochowany. A tato... on chciała zginąć jak bohater. Nie wiem czy można nazwać tak jego śmierć, ale ja zawsze będę uważać go za bohatera. Uratował wiele osób.

Wychodzę na cmentarz i jakieś dziwne ciarki przechodzą mi po plecach. Jest tu wiele osób. Rodzice, bliscy przyszli w rocznicę do swoich dzieci, poległych w wojnie o Hogwart. Uśmiech się do niektórych, lecz spoglądam smutno na groby. Niektórych uczniów pamiętam.

Podchodzę do grobu taty i różdżką wyczarowuję bukiet białych róż. Siadam na ławeczce i po raz kolejny odtwarzam sobie w głowie jego obraz. Bardzo za nim tęsknię. Mam swoją kochaną rodzinę, ale mimo tego bardzo mi go brakuje. Samotna łza spływa mi po policzku. Wycieram ją szybko ręką. 

Nagle słyszę kroki z tyłu. Obracam się i widzę profesora Dumbledore'a. Starszy mężczyzna idzie w moją stronę. Uśmiecham się delikatnie do niego.

- Jak się trzymasz? - pyta profesor, a ja wyruszam ramionami. Nie chce teraz o tym rozmawiać. Nie lubię podejmować o nim tematu.

- A Pan? - spoglądam na jego spokojną twarz.

- Severus był mi bliski. Zawsze był, kiedy go potrzebowałem. Jestem mu to wdzięczny. - mówi. Wspominam czasy szkolne bardzo często.

- Tak, tato był panu wierny, oddany. Niestety, nie dowiedziałam się dlaczego... - wyznaję starszemu  mężczyźnie.

Dumbledore uśmiecha się pod nosem, jednak nic nie mówi. Chciałabym odkryć wszystkie tajemnice taty. Nagle profesor odchodzi kilka kroków dalej i przywołuje mnie ręką. Podchodzę do niego i patrzę tam gdzie mi wskazuje.

Lily Potter

Odczytuje imię i nazwisko z tablicy. Od razu kojarzy mi się to imię z matką Harry'ego. I pewnie mam rację. Nie wiem, jednak dlaczego Dumbledore mnie tutaj przyprowadził. Zaczynam powoli przypominać sobie historię opowiedzianą mi przez tatę, dość dawno temu. Wątek Lily był bardzo rzadko poruszanym tematem w rozmowach. Ten jeden raz tato pozwolił mi się pytać go o co chcę. Spytałam wtedy o kobietę ze zdjęcia. 

- Tato, skoro już rozmawiamy... mogę zadać ci pewne, bardzo ważne pytanie? - zaczynam i spoglądam na mężczyznę. Przez jego twarz przelatuje cień strachu.

- Pytaj - warczy na mnie, niczym na wroga. Nie przejmuję się tym. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. 

Podchodzę szybkim krokiem do ciemnej ściany naprzeciw kominka i przyglądam się jednemu ze zdjęć. Jest na nim piękna, rudowłosa kobieta o zielonych oczach. Jest ubrana w szatę Hogwartu i nie wygląda na więcej niż piętnaście lat.

- Kto to? - wskazuję na to zdjęcie i czekam na odpowiedź. Tato najwyraźniej nie był przygotowany na takie pytanie z mojej strony. 

Widzę jak na jego twarzy pojawia się smutek i ból. Spuszczam wzrok. Nie chciałam sprawiać mu przykrości tym pytaniem.

- Lily Potter. Moja ukochana. Nie pytaj o nic więcej - warczy na mnie. Kiwam delikatnie głową i odchodzę. Nie chce go bardziej denerwować.

To była ich tajemnica. Profesor pewnie wiedział wszystko o tej miłości albo to było coś więcej. Mimo tego nie chce dalej odkrywać tych historii. Zostawiam przeszłość w spokoju. Po co znów wyciągać ją na przód? Mogę nią zranić siebie i innych, a tego nie chcę.

- Dziękuję, profesorze.

Mężczyzna uśmiecha się do mnie, a w jego oczach szaleją jakieś radosne iskierki. Dumbledore jest jedną z tych zawsze szczęśliwych osób, które na wszelkie sposoby szukają dobra na świecie.

- Do zobaczenia w Hogwarcie! - słyszę na pożegnanie. Jutro wracam do pracy i bardzo mnie to cieszy.

Szczęście trzeba liczyć w małych rzeczach, chwilach. Jeśli będziemy chcieli liczyć je w latach to nigdy go nie zaznamy.

***

Hej!

Jak się podoba?

Jeszcze tylko epilog i koniec. Trochę ciężko rozstawać mi się z tym opowiadaniem. A wam?

Córka Severus'a Snape'a 2 /  Być potęgą || H.P. S.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz