Prolog

6.6K 658 232
                                    

- Pierdolone gówniarze - prychnął, gdy otrzepywał swoje ramię ze śniegu, którym przed chwilą oberwał w postaci małej śnieżki od kilku małolatów z podstawówki.
Zdołał im posłać tak groźne spojrzenie, że nim zdążył cokolwiek powiedzieć, dzieciaki zwiały z prędkością wiatru, który teraz lekko powiewał, nie pozwalając mu odpalić papierosa. Może gdyby miał zapalniczkę, wykonanie tak prostej czynności nie sprawiłoby mu problemu, ale ponieważ miał pod ręką tylko zapałki, musiał męczyć się z tym dobrą minutę. W końcu, gdy szary dym połaskotał jego gardło, mógł choć trochę uspokoić swoje nerwy.

Po pierwsze - nie lubił długo czekać, a jego kumpel wyraźnie miał jakiś problem z ogarnięciem zegarka.

Po drugie - było kurewsko zimno, a stanie pół godziny w śniegu nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń.

Po trzecie - ta banda bachorów, która ganiała po pobliskim placu zabaw, napierdalając się przy tym śnieżkami, jeszcze bardziej go irytowała.

Mimo wszystko starał się zachować spokój, bo jednak miał już wystarczająco dużo problemów na karku, a nigdy nie wiadomo, co mógłby zrobić tym dzieciakom, gdyby bardziej przesadziły. Te pewnie poskarżyły by się swoim rodzicom i, nim by się obejrzał, znów jemu oberwałoby się najbardziej. Spojrzał ponownie na swój zegarek, marszcząc brwi. Przez chwilę zaczął się zastanawiać, czy czasem nie umawiali się na czternastą, jednak był niemalże w stu procentach pewien, że już o trzynastej ten debil miał się tu zjawić, a więc wkurwienie nie zamierzało go w pełni opuścić. Emanowała od niego aura, która wyraźnie mówiła, żeby się do niego nie zbliżać, więc zdziwił go fakt, gdy jakiś mały chłoptaś o dosyć delikatnej urodzie podszedł do niego, uśmiechając się przy tym niewinnie. Spojrzał na niego obojętnie, ponownie zaciągając się dymem swojego papierosa.

Chłopak wyglądał co najmniej na licealistę. Był trochę niski i ogólnie jakiś taki drobny. Nawet w zimowej kurtce widać było w nim chudzinkę. Na plecach miał czarny plecak, który był czymś nieźle wypełniony. Brunet o ciemnych oczach, drobnych, różowych ustach i całkiem słodkiej mordce. W sumie dosyć przystojny. Jego policzki i lekko zadarty nos pokrywała delikatna czerwień spowodowana zimnem. Uśmiechał się słodko i zatrzepotał szybko rzęsami.

- Potrzebujesz czegoś? - spytał, wciąż uważnie przyglądając się tej małej istotce.

- Masz może papierosa?

- Hę? - uniósł brew nieco zaskoczony. - A ile ty masz w ogóle lat?

- Wystarczająco - odparł chłopak, momentalnie zmieniając wyraz twarzy na kompletnie obojętny. - To jak?

Westchnął ciężko i niechętnie wyjął paczkę ze swojej kurtki. Otworzył ją i skierował w stronę mniejszego chłopaka, który wysunął z niej jednego papierosa i ponownie się uśmiechnął.

- Dzięki - powiedział. - Ogniem też się podzielisz?

- Czy ja ci wyglądam na caritas? - warknął, czując jak kolejny mały szkodnik zaczyna mu mocno grać na nerwach.

- Wyglądasz jakbyś chciał powyrzynać wszystkich, którzy tylko będą zakłócać twój cenny czas.

- Gratuluję spostrzegawczości, tylko nie rozumiem, dlaczego sam w takim razie ryzykujesz?

- Lubię ryzyko - wzruszył ramionami obojętnie. - To podzielisz się tym ogniem, czy mam sobie znaleźć krzemień?

Wywrócił oczami, po czym ponownie sięgnął do kieszeni, z której wyjął pudełko zapałek i podał je chłopakowi. Ten przyjął je z grymasem i wsunął papierosa między wargi. Wyjął pierwszą zapałkę, po czym zabrał się za odpalanie jej, jednak dokuczliwy wiatr nie pozwalał mu na to. Chłopak westchnął ciężko i oddał mu pudełeczko.

- Nie stać cię na zapalniczkę? - spytał mniejszy, przeszukując swoją kurtkę.

- I kto to mówi? - prychnął. - Jak masz na imię?

- Baekhyun - odparł, wciąż szperając w swoich kieszeniach.

- Zatem Baekhyun - schylił się do niego i przybliżył do jego twarzy. - Jesteś cholernie kłopotliwy.

Chłopak wytrzeszczył oczy zaskoczony nagłą bliskością nieznajomego, jednak po chwili zrozumiał przyczynę, dla której ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Żar papierosa, którego wyższy trzymał między swoimi lekko spierzchniętymi wargami, stykał się z jego nie odpaloną końcówką. Baekhyun zaciągnął się, a po paru sekundach poczuł upragnioną nikotynę w płucach. Spojrzał w ciemne oczy wyższego chłopaka, które intensywnie mu się przyglądały, co od razu poskutkowało dziwnym dreszczem przebiegającym po jego plecach. W końcu odsunęli się od siebie, wypuszczając przy tym gęsty dym.

- A ty jak masz na imię? - spytał Baekhyun.

- Chanyeol.

- Zatem Chanyeol - przedrzeźnił go. - Mieszkasz tutaj?

- A co?

- Jestem ciekaw.

- Zaczynasz mnie wkurzać...

- Nie dałbyś mi może swojego numeru?

- Próbujesz mnie poderwać? - wyższy uniósł brew nieco rozbawiony zalotami tego dzieciaka.

- Może...

- Trafiłeś pod zły adres. Znajdź sobie innego frajera, który będzie ci sponsorować szlugi.

- Do tej pory nikt mnie konkretnie nie zainteresował.

- Powinienem się czuć zaszczycony?

- Tak - Baekhyun uśmiechnął się szeroko, ponownie zaciągając się papierosem.

- Masz o sobie jakieś wysokie mniemanie, co? - Chanyeol spojrzał na niego z nutką pogardy, wypuszczając ostatni kłębek dymu.

- Może trochę - wzruszył ramionami.

W tym momencie nieopodal nich zatrzymał się czarny, stary Fiat, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk klaksonu. Chanyeol prychnął tylko pod nosem i wyrzucił niedopałek na brudny śnieg, kierując się w stronę samochodu. Nim jednak zostawił Baekhyuna bez jakiegokolwiek słowa, chłopak sam postanowił się odezwać, nie dając wyższemu za wygraną.

- Nawet Facebooka nie podasz? - jęknął smutno, na co Chanyeol odwrócił się jeszcze w jego stronę, utrzymując swój obojętny wyraz twarzy.

- Jesteś aż tak zdesperowany? - mruknął niechętnie.

- Po prostu wydajesz się być całkiem fajny. Poza tym, myślę, że mógłbyś mi pomóc z pewną ważną sprawą!

- Niezbyt mnie to obchodzi.

- Nie bądź taki oschły, Chan. Chciałbym cię lepiej poznać!

- Spadam. Nara - machnął na niego ręką i, ignorując już to, co mówił za nim Baekhyun, udał się do samochodu.  


***

Mała odskocznia od YoonKooka (KTÓREGO OCZYWIŚCIE PISZĘ!!!). Przyznam się, że ostatnio wciągnęłam się w EXO, a po proroczym śnie, w którym Chanyeol postanowił się pobawić moimi feelsami, zaczęłam go mocno biasować. Serio. Aż sama się sobie dziwię, bo wcześniej nie przepadałam za EXO, a gdyby ktoś powiedział mi tak z dwa miesiące temu, że teraz będę pisać ff z ChanBaeka, to najpewniej bym go wyśmiała. Cóż, ludzie się zmieniają, biasy też. W każdym bądź razie, mam nadzieję, że Wam się podoba ten krótki wstęp i będziecie chętnie to czytać! Rozdziały raczej nie będą się pojawiać często, ale postaram się nie wrzucać co miesiąc nowych części :"D

Ech, oby mi to pykło, nigdy wcześniej nie pisałam dwóch ff na raz i to na poważnie. Wspierajcie mnie, proszę X"D 

||ChanBaek|| Cigarette ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz