Gdy tylko Baekhyun uchylił swoje powieki, od razu jego samopoczucie poinformowało go o tym, że jego przyjaciel kac postanowił wpaść do niego na cały dzień. Jęknął rozpaczliwie i aż miał ochotę się rozpłakać, bo ból głowy był wręcz nie do wytrzymania, a suchość w gardle ujawniała się ze zdwojoną siłą. Cóż, nie ma co się dziwić, gdyby nie palił wczoraj zioła, prawdopodobnie dzisiaj nie czułby w ustach pieprzonej Sahary. Z żalem zauważył, że Chanyeol tym razem nie zostawił mu żadnej tabletki ani wody. Wczorajsze wydarzenia pamiętał jak przez mgłę, jednak ich kłótnia wyryła się w jego lekko przyćpanym mózgu jak rysy na kamieniu. Westchnął ciężko i podniósł się z trudem z łóżka, by następnie udać się do kuchni po coś do picia.
Przystanął na chwilę, gdy na stole dostrzegł czekający na niego talerz jajecznicy, a obok kubek z parującą herbatą. Chłopak spojrzał na Chanyeola, który opierał się o blat, pijąc właśnie swoją poranną kawę i sprawdzając coś w swoim telefonie. Mężczyzna jedynie posłał mu krótkie spojrzenie przepełnione obojętnością, po czym wrócił do swoich poprzednich czynności. Baek przewrócił dyskretnie oczami i pokręcił głową z dezaprobatą, jednak nic nie powiedział. Usiadł przy stole, a pierwsze co zrobił, to napił się herbaty, chcąc ugasić swoje pragnienie. Właściwie nie miał ochoty na jedzenie. Skrzywił się, widząc czekający na spożycie posiłek.
- Niedobrze mi - westchnął, ale Chanyeol nic mu na to nie odpowiedział, nawet nie pofatygował się, żeby powiedzieć mu coś złośliwego. - Halo? Będziesz teraz się na mnie obrażać?
Chanyeol wzruszył obojętnie ramionami, chowając telefon do kieszeni swoich dresowych spodni i odkładając kubek na blat. Podszedł do stołu, rzucając koło talerza z jedzeniem kopertę, która należała do Baekhyuna. Chłopak uniósł na niego swój pytający wzrok.
- Skąd to masz? - spytał Chanyeol, na co młodszy prychnął z oburzeniem.
- Grzebałeś mi po kieszeniach?
- Nie, samo wypadło, kiedy wieszałem twoją kurtkę.
- Jasne, albo sprawdzałeś, czy nie wziąłem ze sobą więcej trawy - odparł z wyraźną ironią w głosie. - Poza tym, co cię to obchodzi, skąd mam te pieniądze?
- To od twojej matki, zgadza się?
- No i?
- Baekhyun, naprawdę jesteś w stanie tak po prostu brać od niej pieniądze? Co jeśli będzie coś za to chcieć?
- Jestem ostrożny, jeśli o to chodzi, więc przestań dramatyzować. Mógłbyś mi zaufać, wiesz?
- Nie jestem w stanie ci ufać, widząc jak się zachowujesz.
- Aha, świetnie - Baekhyun wstał od stołu i chwycił kopertę z pieniędzmi. - W takim razie, skoro mi nie ufasz, to chyba naprawdę nic tu po mnie.
- I bardzo dobrze, bo mam cię już szczerze dosyć.
- Myślałem, że chociaż ty przy mnie zostaniesz - szepnął drżącym głosem.
- Baekhyun, byłem w stanie znosić wszystko, ale sam doprowadzasz do tego, że między nami jest jak jest!
- Czemu przez jeden wybryk traktujesz mnie tak, jakbym ci coś zrobił?!
- Jeden wybryk?! Cholera, Baek, ty mnie okłamałeś, ignorowałeś, kiedy się o ciebie martwiłem i wróciłeś narąbany w trzy dupy, a w dodatku pozwalasz się manipulować swojej matce, która na pewno wykorzysta to, że daje ci pieniądze!
- No i co z tego?! Po co robisz o to wszystko taką awanturę?!
- Bo nie mogę patrzeć dłużej na to, jak osoba którą kocham zaczyna się staczać!
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...