Baekhyun nie poszedł do szkoły. Wysłał jedynie wiadomość do rodziców o swoim złym samopoczuciu, licząc na to, że kiedy wychowawczyni do nich zadzwoni, oni przekażą jej informację o tym, że ich syn jest chory. Teoretycznie była to prawda, bo oprócz okropnego bólu, który towarzyszył mu z każdym krokiem, złapał dodatkowo gorączkę, a w gardle czuł nieprzyjemne kłucie. Jednak główny powód, dla którego do końca tygodnia postanowił odpuścić sobie szkołę był zupełnie inny. Przede wszystkim nie chciał się nikomu pokazywać w takim stanie, bo jednak okropny siniak praktycznie przy jego oku oraz rozcięty łuk brwiowy i warga wcale nie dodawały mu uroku. Poza tym cholernie się bał, że znów spotka tych obrzydliwych homofobów, a tego tym bardziej nie chciał. No i oczywiście o niczym nie poinformował Luhana, Tao i rzecz jasna Sehuna. Może i nie dogadywali się ostatnio, ale nie chciał, żeby jego chłopak miał poczucie winy przez to, że Baek pozwolił sobie oberwać dwa razy bardziej za niego.
Chanyeol natomiast zachowywał się wobec siedemnastolatka czulej niż zwykle. Odpuścił sobie nawet wyjścia na wykłady, żeby móc posiedzieć z Baekhyunem i pilnować jego stanu zdrowia. Kiedy wychodził do pracy, zastępował go Kai, który oczywiście był oburzony tym, jak jego mały homo-przyjaciel został potraktowany. Jednak chłopak nie chciał powiedzieć, kto postanowił go tak urządzić. Nie wiedział, co mógłby zrobić Chanyeol i Jongin. Co jeśli tylko pogorszyli by sytuację? Baek wolał w tym wypadku nie ryzykować.
Niepokoił go jednak fakt, że jedynie Tao jakkolwiek się nim interesował, natomiast Luhan, odkąd dowiedział się, że Baek jest chory, nie odezwał się ani słowem. Brak odzewu ze strony Sehuna już go nawet nie dziwił, ale miał nadzieję, że przynajmniej jego najlepszy przyjaciel poświęciłby mu chwilę, żeby tylko zapytać, czy wszystko u niego w porządku.
Kolejny raz tego dnia sprawdził Facebooka, smsy i wszystkie inne czaty, na których komunikował się z Luhanem, jednak ostatnia wiadomość, jaką od niego otrzymał, była ta z początku tygodnia. Westchnął ciężko i odrzucił swój telefon na bok, a następnie zaciągnął się papierosem, który swoją drogą był obrzydliwy, ale najwyraźniej Kai nie miał gustu do dobrego tytoniu.
- Spokojnie, młody - siedzący obok niego Jongin uśmiechnął się lekko, po czym znów skupił całą swoją uwagę na lecącej w telewizji dramie. - Yeollie na pewno wkrótce się odezwie.
- Czemu ty zawsze wszystko do niego sprowadzasz? - prychnął chłopak.
- Proszę cię, nie jestem ślepy. Widzę, że coś tutaj iskrzy. Chanyeol dawno nie był taki szczęśliwy, ciągle tylko "Baekhyun to, Baekhyun tamto", zrzygać się idzie! Jest w tobie ewidentnie zakochany, a ty nieświadomie to odwzajemniasz!
- Jak dobrze, że potrafisz uświadomić mnie w moich własnych uczuciach - odparł sarkastycznie Baek, po czym zgasił papierosa w popielniczce i otulił się kocem, pociągając przy tym nosem. - Chanyeol i ja jesteśmy... Dobrymi kolegami, tak myślę...
- To teraz tak się mówi na tych całych "sexfriends"?
- Boże, nie!
- Nie uprawialiście seksu?
- Jasne, że nie! Mam chłopaka, ile razy mam ci to przypominać?
- Ta, chłopak - Kai przewrócił oczami. - Wiesz doskonale, jakie mam o tym wszystkim zdanie. Posłuchaj wujaszka Kaia i po prostu z nim zerwij.
- Nie mam takiego zamiaru!
- Głupiś. Spójrz na Euntak - mężczyzna wskazał na główną bohaterkę dramy, a Baekhyun uniósł brew, patrząc obojętnie na ekran telewizora. - Ona nie miała jakiegoś niepotrzebnego chłopaka, a przez całkowity przypadek trafiła na swojego księcia z bajki. Mówię ci, Chanyeol jest twoim goblinem, a ty jego panną młodą, jesteście sobie przeznaczeni!
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...