Gdyby Chanyeol zignorował tamtego zimowego wieczora głupią prośbę Baekhyuna i nie przygarnąłby go pod swój dach, na pewno teraz nie byłby tak bardzo szczęśliwy. Dzieciak sprawiał problemy, to prawda, ale on zawsze potrafił mu wszystko wybaczyć i pomóc w najgorszej sytuacji. Uśmiechał się, gdy Baek wtulał się w niego i całował delikatnie jego szyję. Radość obejmowała jego serce, gdy chłopak wracał ze szkoły i czekał cierpliwie, aż Chanyeol przyjdzie z pracy, a potem nie męczył go zbędnymi pytaniami, tylko od razu troszczył się o to, żeby mógł odpocząć po ciężkim dniu. Rozumieli się bez słów i chyba to była miłość.
Każdy poranek wyglądał podobnie - obaj budzili się obok siebie, rozwaleni na łóżku po całonocnej walce o kołdrę i więcej miejsca, a następnie wtulali się w siebie, nie mogąc się nacieszyć ciepłem, jakie nawzajem sobie dawali. Chanyeol głaskał delikatnie Baekhyuna po jego włosach, zerkając na odkryte obojczyki chłopaka i jego szyję, na której zostawił po sobie kilka nowych śladów. Uwielbiał zaznaczać, że ten słodki malec należał do niego i nie zamierzał go nikomu oddawać. Wszystko wreszcie zaczynało się układać i Baekhyun nie mógł czuć się lepiej.
Ten dzień był dla nich obu dniem wolnym, dlatego wyjątkowo pozwolili sobie leżeć w łóżku do trzynastej, czekając na swoją pizzę, którą postanowili zamówić. Byli trochę zbyt leniwi, żeby kombinować, co mogliby zjeść na śniadanie. Uwielbiali te leniwe poranki, które polegały wyłącznie na przytulaniu i nieśmiałym drażnieniu się nawzajem. Wydawało się, że we wszystkim do siebie pasowali. Dopełniali się charakterami, ich dłonie były dla siebie stworzone, a ciała pragnęły siebie dokładnie tak samo. Baekhyun nigdy nie czuł czegoś podobnego. Jego poprzednie miłości opierały się na dziecinności, a przy Chanyeolu czuł powagę tego uczucia i jak najbardziej mu to odpowiadało.
Po ogólnym ogarnięciu się i zjedzeniu jakże niezdrowego śniadania, postanowili że ten dzień spędzą na mieście. Wreszcie było ciepło, po śniegu nie zostało ani śladu, a słońce świeciło przyjemnie. Rzadko gdziekolwiek wychodzili razem, dlatego Baekhyun strasznie się cieszył, gdy Chanyeol zdecydował się zabrać go na długi spacer, podczas którego bez żadnych problemów trzymali się za ręce. Szli spokojnie przez tłoczne ulice, nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia innych ludzi. Dopiero po chwili postanowili się zatrzymać na tym samym placu z fontanną, gdzie ostatnim razem spędzili czas. Usiedli na jednej z ławeczek, obserwując jak gromadka dzieciaków biega wokół szumiącej fontanny i jak chlapią się przyjemnie chłodną wodą. Baekhyun oczywiście musiał się rozwalić na miejscu jak mała ameba, więc jego nogi od razu wylądowały na udach Chanyeola, który w tym momencie wyciągał z kieszeni paczkę papierosów.
- Daj mi - odezwał się młodszy sięgając po jedną fajkę, jednak jego ukochany oczywiście nie zamierzał mu na to pozwolić, szybko odsuwając od chłopaka paczkę. Baekhyun spojrzał na niego z oburzeniem i skrzywił się zirytowany. - Ej, przecież mi wolno!
- Kto tak powiedział? - Chanyeol uniósł brew rozbawiony naburmuszonymi policzkami Baeka. - Dzieci nie mogą...
- Tak, tak, nie mogą palić - przewrócił oczami i wsunął się na jego kolana, patrząc mu w oczy. - Dzieci nie mogą też robić wielu innych rzeczy.
- Na przykład?
- Na przykład sypiać z seksownymi studentami.
- To inna sprawa.
- Wcale nie - zaśmiał się i dźgnął go palcem w żebra. - Nie umiesz mnie poprawnie wychować!
- Nie jestem twoją niańką, już ci to mówiłem - Chanyeol wzruszył ramionami i umieścił papierosa między swoimi wargami, by następnie odpalić go zapałkami.
- Kupię ci na urodziny zapalniczkę.
- Dlaczego wszyscy się o to czepiają? - westchnął, po czym ponownie zaciągnął się dymem.
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...