Baekhyun był smutny. Znowu. Zresztą, pogrzebowy nastrój dotrzymywał mu towarzystwa dzień w dzień. Relacja z rodzicami nie uległa żadnym zmianom. Mało tego, od momentu ich ostatniego spotkania, nawet nie odezwali się do niego słowem. Z Sehunem też nie było lepiej. Baek zaczął odnosić wrażenie, że jego chłopak miał coś w rodzaju męskiego okresu, bo najpierw rzuca się na niego w bibliotece z gorącymi pocałunkami, a potem znów zostawia go na pastwę losu. I jeszcze ta cała akcja z klubu... O tak, Chanyeol o wszystkim go uświadomił, choć z jednej strony nie chciał tego robić, bo wspomnienie o zapłakanych oczkach Baekhyuna, gdy ten przyznawał mu się do tej całej zdrady sprawiało, że jego serce wręcz ściskało poczucie winy. Z drugiej strony uznał, że lepiej będzie, jeśli chłopak dowie się o swoim zachowaniu po pijaku, bo w końcu musiał mieć pojęcie o tym, jak bardzo nieodpowiedzialnie się zachował. Oczywiście, po poinformowaniu go o jego złym uczynku, Baekhyun wpadł w istną rozpacz i przez godzinę płakał w ramię Chanyeola, który uspokajał go, streszczając mu obecną sytuację z lecącego w tle programu przyrodniczego. Niestety wspomnienie o tym, że samiec właśnie zostawił swoją lwicę z dziećmi w poszukiwaniu nowej partnerki, jeszcze bardziej doprowadziło Baekhyuna do histerii. W ostateczności chłopak uspokoił się, gdy Chanyeol kupił mu dwie paczki kwaśnych żelek.
- Kwaśne żelki są dobre na stany depresyjne - mówił wtedy Chanyeol, otulając młodszego puchatym kocem.
- Skąd taka informacja? - spytał Baek, pociągając nosem i biorąc do ust kolejną żelkę.
- Z mojej głowy. Myślę, że ten kwas pomaga zabijać słony posmak łez, co za tym idzie, eliminuje uczucie smutku.
- To tak chyba nie działa...
- Przynajmniej są smaczne.
- Nie, są paskudne. Ale doceniam wysiłek naukowy.
Chanyeol był obecnie jedynym promyczkiem słońca w jego ciemnym świecie zalanym łzami. Baekhyun czuł szczęście za każdym razem, gdy student go obejmował, pocieszając durnymi żarcikami, gdy karmił go tanim i niezdrowym żarciem, nawet gdy opieprzał go za zbyt częste palenie. Chłopak nawet uznał, że zasypianie w jego ramionach jest całkiem wygodne. Dla Baekhyuna było to całkiem niewinne i zwyczajne. Dla Chanyeola już niekoniecznie. Dlaczego? Bo był samotny, a ciepło, które Baek wprowadził do jego smutnego mieszkanka, przedzierało się powoli do jego serca.
Chanyeol nie był w nim zakochany, ani zauroczony, tak przynajmniej sądził. Po prostu trochę się przywiązał i martwił się o niego. W pracy i na wykładach często się zastanawiał, co robi Baekhyun, czy wszystko z nim w porządku i czy znów płacze. Stał się małym oczkiem w jego głowie i to zaledwie po niecałych trzech tygodniach ich znajomości. Był w stanie zrozumieć, jak chłopak musiał wszystko obecnie przeżywać. W końcu ciągle był tylko dzieckiem, niedojrzałym nastolatkiem, który najpierw robił, a potem myślał. Sprawianie, że na jego twarzy pojawiał się ten śliczny uśmiech, dodawało Chanyeolowi jakiejś chęci do życia, a nudna monotonia opuściła go na zawsze.
Tymczasem Baekhyun dobijał się nauką, próbując cokolwiek pojąć z matematyki, która ani trochę nie wchodziła mu do głowy. Westchnął cicho i skrzywił się w płaczliwym grymasie spowodowanym wyjątkowo ciężkim materiałem, a także dołującymi myślami, które z przyjemnością mu dokuczały. Spojrzał na Tao, ale jego przyjaciel był najwyraźniej bardzo pochłonięty funkcją kwadratową, dlatego nie zwrócił na Baekhyuna nawet najmniejszej uwagi. Odwrócił więc wzrok w stronę Luhana, jednak on również nie zainteresował się niemo wołającym o jakąkolwiek uwagę Baekiem. Siedział zgarbiony, rumieniąc się dziwnie, czego Baekhyun nie potrafił zrozumieć. Możliwe, że myślał o tym swoim chłopaku z Chin, zresztą cały dzień był w skowronkach. Dlatego ten najbardziej pokrzywdzony z całej trójki uznał, że nie będzie męczyć ich swoimi żałosnymi problemami.
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...