Chanyeol żałował wszystkiego, nawet tego, że w ogóle żyje. To wszystko było jakimś nieśmiesznym żartem. Potrafił tylko niszczyć to, co dawało mu szczęście. Miał tego serdecznie dość. Nie widział nadziei dla siebie ani dla swojej beznadziejnej przyszłości. Baekhyun na pewno nie będzie chciał do niego wrócić, więc jedyne co mu pozostało, to pogodzić się z tym, jak bardzo był bezużyteczny.
Właśnie leżał na kanapie przykryty kocem po sam nos, wpatrując się w wyłączony telewizor i brzydząc się samym sobą. Gdyby tylko mógł, rozpłakałby się i wykrzyczał cały swój ból. Coś go jednak w tym powstrzymywało, przez co czuł się jeszcze bardziej przygnębiony.
Wzdrygnął się lekko, gdy ciszę w jego mieszkaniu przerwało mocne walenie w drzwi. Przez chwilę nie ruszał się z miejsca i jedynie gapił się z przerażeniem na przejście do małego przedpokoju, obawiając się, że zaraz przejdą przez nie jacyś gangsterzy albo armia komorników.
- Park Chanyeol, jeśli zaraz nie otworzysz, wejdę przez okno! - słysząc głos Jongina, rozluźnił swoje spięte mięśnie i niechętnie skierował się do drzwi. Kiedy tylko je otworzył, ujrzał w towarzystwie Kaia Kyungsoo i Laya, którzy uśmiechali się do niego podejrzanie.
- O co chodzi? - spytał podejrzliwie, jednak nim otrzymał odpowiedź, jego przyjaciele wcisnęli mu się do mieszkania.
- Mamy dla ciebie pracę.
- To żart?
- Nie - Kim uśmiechnął się szeroko i rozłożył się na całej kanapie.
- Mój znajomy szuka pracownika w swoim sklepie muzycznym - powiedział Lay. - A ponieważ masz o tym pojęcie, postanowiłem cię polecić. Musisz tylko przyjść do niego na rozmowę.
Chanyeol przez chwilę stał jak wryty, a słowa jego przyjaciół powoli do niego docierały. Nie mógł uwierzyć w to, że ktokolwiek chciał go przyjąć. Wciąż miał wrażenie, że to tylko jakiś beznadziejny żart, jednak wiedział doskonale, że w takiej sytuacji jego kumple w życiu by go nie oszukali. To mogła być jedyna okazja, by wszystko w końcu naprawić.
- Nie dam rady - szepnął, spuszczając wzrok.
- Jak to "nie dasz rady"? - prychnął Kai.
- Spójrz na mnie. Wyglądam i czuję się jak gówno! Żaden pracodawca nie będzie chciał przyjąć kogoś takiego...
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? - oburzył się Kyungsoo. - Skończ wreszcie się nad sobą użalać, bo to nic ci nie da! Weź się w garść, Chanyeol!
- Ale...
- Żadne "ale"! Proszę się natychmiast ogarnąć, zaraz wychodzisz na rozmowę o pracę i mam w dupie to, że masz kaca!
Chanyeol westchnął ciężko i szybko skierował się do łazienki, żeby choć trochę przywrócić się do porządku. Natomiast jego przyjaciele czekali cierpliwie w salonie, by po dwudziestu minutach wyjść wraz ze zdołowanym Parkiem i wcisnąć go do samochodu Laya. Przez całą drogę do sklepu muzycznego, Chanyeol czuł się bardziej zestresowany niż kiedykolwiek. Nie chciał myśleć o tym, co go czeka, dlatego też wyglądał przez okno, przyswajając sobie, w jakiej okolicy znajduje się jego być może przyszłe miejsce pracy.
Kiedy zatrzymali się pod lokalem, Chanyeol niepewnie opuścił samochód i wszedł do środka. Wraz z otwarciem drzwi, dzwoneczek zawieszony nad nimi zadzwonił dźwięcznie, informując o jego przybyciu. Ściany sklepu były szare, a jedną z nich zdobiła wielka wystawa różnych gitar, które były na sprzedaż. Z głośników cicho leciał jeden z utworów Arctic Monkeys. Sklep dzielił się na parę pomieszczeń. W jednym były pianina i keyboardy, w innych perkusje. Również można było tutaj zakupić płyty, winyle i koszulki z różnymi zespołami. Wszystko prezentowało się naprawdę dobrze i Chanyeol w jednej chwili poczuł się tutaj znacznie swobodniej.
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...