Baekhyun zmarszczył brwi i przełknął z trudem ślinę. Nie wiedział, czego mógł się spodziewać, gdy tylko usłyszy w słuchawce głos swojej matki. Mogła się zmartwić i troskliwie wypytywać, co się z nim dzieje i gdzie jest, ale mogła też być wkurzona, nawrzeszczeć na niego i jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Cały czas czekał na jakikolwiek odzew od kogokolwiek bliskiego, a kiedy wreszcie do tego doszło, wolał, żeby naprawdę o nim zapomnieli. Bał się konsekwencji. Mimo wszystko nie zamierzał odrzucać ani ignorować połączenia. Niepewnie wcisnął przycisk z zieloną słuchawką i przyłożył telefon do ucha.
- Halo? - odezwał się drżącym głosem.
- Boże, Baekhyun - zmartwiony głos matki sprawił, że coś momentalnie ścisnęło boleśnie jego serce. Wiedział jednak, że musi trzymać się na baczności. To mogła być cisza przed burzą. - Gdzie ty jesteś?
- U przyjaciela...
- Którego?
- Mamo, jakie to ma znaczenie?
- Baekhyun, masz natychmiast wrócić do domu.
- Po co? Przecież sami kazaliście mi się wynosić...
- To wszystko było pod wpływem chwili. Musimy porozmawiać, tym razem na spokojnie. Wróć do domu.
Chłopak westchnął ciężko i zerknął na Chanyeola, który przyglądał mu się z zaciekawieniem i zmartwieniem. Student zdołał usłyszeć historię o tym, jak bardzo matka Baekhyuna była egoistyczna i fałszywa. Była kobietą wyrafinowaną, nigdy nie okazywała litości, dlatego też Baekhyun nie potrafił uwierzyć w jej zmartwienie, tym bardziej, że w jej tonie wciąż dało się usłyszeć pretensję, jakby jej syn dokonał jakiejś niewybaczalnej zbrodni. Chłopak wsunął dłoń w swoje włosy i nerwowo oblizał wargi. Był całkowicie rozdarty. Skoro jego rodzice chcieli z nim porozmawiać na spokojnie, to może w końcu coś jednak do nich dotarło i postanowili wreszcie mu choć trochę odpuścić? Nie, to śmieszne. Jednak... Spróbować nie zaszkodzi, prawda?
- Dobrze - odezwał się w końcu. - Możemy się spotkać i porozmawiać, ale póki co nie wracam do domu. Przyjdę jutro. Do zobaczenia.
- Baek - jego matka nie zdołała nic więcej powiedzieć, bo chłopak rozłączył się i padł ociężale na kanapę z głośnym jękiem irytacji i bezradności.
Naprawdę nie odpowiadała mu wizja tego spotkania. Wolał zostać w ciasnym mieszkaniu Chanyeola, jeść żelki i oglądać program o pingwinach, poszukujących nowego terytorium. Ewentualnie mógłby spotkać się z Kaiem, bo w sumie go lubił. Istniała jeszcze możliwość wydzwaniania do swojego chłopaka albo Luhana, bo skoro rodzice się nim zainteresowali, to jego miłość i przyjaciel też w końcu powinni, prawda?
Podniósł się do siadu, kiedy Chanyeol położył na małym stoliku przed kanapą miskę z parującą zupką, a następnie zajął miejsce obok chłopaka i spojrzał na niego z troską. Wciąż nie znali się najlepiej, jednak to nie blokowało w tym wypadku zmartwienia u studenta. W końcu ten głupi licealista nie znajdował się obecnie w najlepszej sytuacji, nie ma co ukrywać. Gdyby Chanyeol był na jego miejscu, też zapewne potrzebowałby wsparcia i naprawdę byłoby mu obojętne to, kto zdecydowałby się mu je okazać.
- I co teraz? - spytał Chanyeol, przerywając ciszę.
- Nie wiem - Baek wzruszył ramionami i chwycił miskę z zupką. - Dziwnie się czuję.
- To znaczy?
- Z jednej strony się cieszę, że jednak o mnie myślą, a z drugiej wiem, że to mi nie wyjdzie na dobre. Ech... Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane? Czemu nie potrafią mnie zrozumieć?
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...