- Nie ma mowy.
- Ale Chanyeol...
- Nie.
Baekhyun przewrócił oczami zirytowany i niechętnie odłożył paczkę żelek na miejsce. Prychnął obrażony, wymijając studenta i ruszył dalej wzdłuż działu ze słodyczami, mając nadzieję, że jednak uda mu się namówić starszego na coś słodkiego. Chanyeol jedynie westchnął ciężko, pokręcił głową i udał się za młodszym, leniwie popychając wózek sklepowy, w którym głównie znajdowało się z dwadzieścia opakowań tanich zupek, jakiś sok, mleko i paczka czekoladowych kulek. Gdyby ten malec nie był uparty jak cholera, pewnie już dawno opuścili by ten sklep i dalej martwili by się o to, co Baekhyun zrobi następnie ze swoją ucieczką. Zamiast tego Chanyeol był zmuszony łazić za nim w tę i we w tę, zabraniając mu pakować do koszyka wszelkich pierdół. Baekhyun był w stanie nawet wrzucić fioletową szczotkę do kibla, tłumacząc, że chce ją, bo podoba mu się kolor i że pasuje on do oczu Chanyeola. Wtedy starszy powiedział, że jeśli na tym polega jego romantyzm, to w takim razie nie dziwi się, dlaczego jego chłopak wciąż go ignoruje, a Baek obraził się i z czystej złośliwości stał się jeszcze bardziej marudny i próbował naciągnąć go na coraz więcej rzeczy.
- Papierosy - mruknął chłopak, gdy Chanyeol powoli zbliżał się do kasy.
- Co? - starszy spojrzał na wciąż wkurzonego Baekhyuna.
- Kup papierosy.
- Kupię, jak będę potrzebować.
- Jesteś uzależniony, a wczoraj skończyła ci się paczka. To oczywiste, że potrzebujesz!
- Nie, bo nie jestem do tego jakoś konkretnie przywiązany. Palę z nudów, nie z uzależnienia.
- Bez sensu - prychnął.
- Jedyną osobą, która tego potrzebuje, jesteś ty, gwiazdeczko.
- To kup chociaż dla mnie! Oddam ci pieniądze.
- Nie ma takiej opcji, gówniarzu. Poza tym, nie wydawaj pieniędzy na coś, co ci szkodzi, bo w końcu zabraknie ci ich na ważniejsze rzeczy.
- Na mojej karcie kredytowej jest więcej kasy, niż warte jest twoje życie.
- Zaczynam poważnie rozważać opcję wyrzucenia ciebie pod most.
- Ej! Ja chciałem dzisiaj grzecznie wyjść! Nawet zostawiłem ci za to parę groszy, a ty to olałeś.
- To nie było "parę groszy", Baek.
- Według mnie było.
- Nigdy nie lubiłem bogatych dzieciaków - przewrócił oczami, umieszczając na taśmie swoje produkty.
- Ale mnie lubisz, prawda?
- Mam co do tego wątpliwości.
- Menda...
- Kto to mówi?
Chanyeol uniósł brew i spojrzał na Baekhyuna, który skrzyżował ręce na piersi i patrzył gdzieś w bok z obrażoną miną. Chłopak naprawdę lubił gwiazdorzyć i bywał bardzo irytujący, ale to w sumie dobrze. W końcu w jego rutynie pojawiło się coś bardziej interesującego i to przez jednego papierosa. Westchnął, zwracając tym na siebie uwagę Baekhyuna i pokręcił głową, nie wierząc, że robi to wszystko, że naprawdę przygarnął obcego dzieciaka pod swój dach i jeszcze okazywał mu jakąś troskę. Po części miał przez to trochę lepszy humor. To było tak bardzo głupie, absurdalne, że aż śmieszne.
- Przynieś te żelki - powiedział Chanyeol, zerkając na Baeka, który momentalnie się rozpromienił i szybko wrócił do działu ze słodyczami.
CZYTASZ
||ChanBaek|| Cigarette ✔
FanfictionPark Chanyeol żyje swoim monotonnym życiem studenta, żywiąc się wszystkim co niezdrowe i paląc zdecydowanie za dużo w ciągu dnia. Kiedy wydaje mu się, że utknął w pętli nudy przerywanej wyłącznie pracą i nauką, niespodziewanie pod jego blokiem pojaw...