"wiesz co to miłość?" cz.7

934 109 14
                                    


-No bo chodzi o to że- nie dokończyłem wypowiedzi ponieważ Lawless wtargnął między moje słowa swoim szczurzym piskiem.

-Bo tak naprawdę tutaj spędziłem pierwszą noc z Aniołeczkiem~ prawda "skarbie"- powiedział Hyde jak widać najwyraźniej rozbawiony tą całą sytuacją.

-To tak naprawdę jest wampir którego przygarnąłem kiedy był pod formą jeża i zostaliśmy związani kontraktem, co oznacza że nie mogę mieć dziewczyny bo on musi być koło mnie, i jak się oddali to umrę- powiedziałem na jednym wdechu.

-Wstydzisz się tego że spędziliście tu 1 noc?- powiedział mój Ojciec, ponieważ mama dusiła się ze śmiechu. Tak jak myślałem, nie brali moich słów na poważnie.

-Lichtan, tak kłamać rodzicom- Powiedział rozbawiony po chwili przysuwając swoje usta do mojego ucha- co ty wyprawiasz Aniołeczku? chcesz powiedzieć im prawdę? chcesz zginąć?- powiedział dosyć poważnym i załamującym się co wyraz przez zwątpienie w nim,głosem.

-Jesteśmy twoimi rodzicami, w sprawy łóżkowe nie będziemy się wpychać, o zabezpieczaniu nie muszę mówić... no bo ten.. no... Kochanie choć już- Po tym krótkim monologu Ojciec złapał za dłoń matkę i skierowali się ku wyjściu. Nadal nie wiedziałem w jakim celu przybyli do Tokio. Wiedziałem tylko o tym że pojawili się w hotelu by zarezerwować pokój, nic więcej. Głupim było by pytać, ponieważ odpowiedź zgodna lub nie zgodna z prawdą brzmiała by "Gramy dziś koncert".

-Sympatycznych mam teściów- Odparł Lawless spoglądając na moich odchodzących rodziców - nie sądzisz... jaką wielką szkodą było by zamienić ich w zwłoki? bardzo wielką- wyszeptał mi do ucha obrzydliwym, przeciągliwym jak i dość poważnym tonem.

-Spróbuj ich tknąć "jeżyku" a pójdziesz na cmentarz by zobaczyć czy cię jeszcze tam nie ma- odszeptałem, zacisk najmocniej jak mogę swoją dłoń za którą Hyde mnie złapał.

-A wiesz że masz bardzo piękną matkę... tylko wiesz- Stanął przede mną dotykając mojego czoła swoim z obłędem w oczach dopowiedział- "Zbyt ona piękna, zbyt mądra zarazem. Zbyt mądrze piękna stąd istnym jest głazem."

-Sugerujesz mi że moja mama jest nudna?- Powiedziałem zaciskając zęby, jak i puszczając uścisk dłoni, chowając obie do kieszeni.

-Ideały są nudne, chyba że widziałeś kiedyś aktora który poza sceną był bez skazy?- Odsunął czoło patrząc na swój szal.

-Nie chodzę do teatru tępy szczurze- Odpowiedziałem patrząc na niego charakterystycznym oschłym spojrzeniem.

-"Świat jest teatrem, ak­to­rami ludzie, Którzy kolejno wchodzą i znikają", gdyby tacy aktorzy jak twoi rodzice nagle zniknęli ze sceny... ciekawe czy znalazł byś dublera na ich miejsce- Powiedział z Obłędem w oczach.

-Jesteś tak chory psychicznie, czy tak nie doświadczony cholerna pijawko? W przeciwieństwie do ciebie nie zastępuje ludzi których kochałem! A ty co? Zmieniasz eve jak rękawiczki? masz ty w ogóle pojęcie o miłości!- wrzasnąłem po czym poczułem silny ból w brzuchu, Lawless uderzył mnie z pięści a ja upadłem na kolana i zsunąłem się całkowicie na podłogę.

-Masz pojęcie co mówisz samolbuna gwiazdeczko?!! Co taki zapatrzony w siebie gówno warty aniołek, może wiedzieć o miłości!! Co ty do jasnej cholery możesz wiedzieć o mnie?!!- Łzy zaszkliły mu się w oczach kiedy wyciągnął swoją szable i skierował ja w stronę mojej twarzy.

-Ty kochałeś? ktoś kto nie docenia chwili, ponieważ żyje wiecznie? Nie doceniasz ludzi, ponieważ są śmiertelni, boisz się że odejdą prędzej czy później. Boisz się tego że kiedy odejdą zostaniesz sam.- Cały czas trzymałem głowę spuszczoną w dół, nie mogłem spojrzeć w jego oczy. Może i jest szczurem, ale rolą anioła jest zbawić, a to co już nie do uratowania najlepiej zniszczyć.

-Może i masz rację, żyje wiecznie, ale to nie znaczy że nie czuję aniołeczku. Co taka samolubna gwiazdeczka pianina może wiedzieć o miłości? Każda gwiazdeczka jest zapatrzona tylko w sobie.- powiedział wbijając miecz koło mojej głowy, cicho się śmiejąc pod nosem.

-znam za to nienawiść wiesz? Więc z łaski swojej odsuń się ponieważ nie chce patrzeć na twoją twarz.- Tak wiem, nie powinienem tak mówić, ale on nie musi wiedzieć nic o mnie, nie musi znać przyczyn gry na pianinie, nie musi o mnie nic wiedzieć. Nawet Kranz nie zna prawdziwego powodu, nawet gdyby znał nadal nie wie... dla kogo... dla kogo zacząłem grać.

Przez nienawiść do miłości [Lawlicht]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz