"próbujesz grać?" cz.3

1.1K 109 47
                                    

Kobieta złapała moją dłoń w locie po czym opuściła na dół.

-Licht, czemu bijesz ludzi?!- kobieta
Spojrzała na mnie z pogardą i zszokowaniem. Jedyne co zrobiłem wtedy to odwróciłem wzrok z ręką w kieszeni. Tak bardzo nie mogłem słuchać tego podśmiewania się szczura.

Rodzicielka wyciągnęła mnie za rękę z windy, wstydom nie było końca. Lawless wyszedł za mną i mogłem się tego spodziewać, jak zawsze w najmniej odpowiedniej chwili odpowiedział.

-Oh Tak Lichttan czemu bijesz "ludzi"- oparł się ręką o moje ramie patrząc na moją mamę ze swoim ohydnym uśmiechem.

Nie mogłem powiedzieć rodzicom że to wampir. Co by sobie pomyśleli? Anioł który chodzi ramie w ramie z czymś wyplutym z piekła. Tego jeszcze nie grali.

-Hyde czy mógł byś się zamknąć- spojrzałem na niego rozzłoszczonym wzrokiem.

Lawless spojrzał w moim kierunku jeszcze bardziej szczęśliwy i rozbawiony, gratulacje szczurze idealny czas reakcji. W tej chwili zorientował się że nie wiedzą kim jest. Doskonały refleks gryzoniu.

-Licht, może byś się wytłumaczył czemu Go bijesz i kim on jest?- odparła krzyżując swoje ręce pod piersiami

-Cóż ze mnie nieuprzejmy człowiek, nie przedstawić się tak urokliwej niewiaście- złapał wolną dłoń mojej matki i ucałował ją. To już było za wiele, ten pomiot diabła dotknął moją mamę. Amputowanie jej ręki było by złym pomysłem?

-Ah cóż za miły chłopak Ale... Kim on jest względem Ciebie? To twój przyjaciel?- zapytała. Ah tego pytania mi brakowało. Nie powinienem kłamać... Ale rodzicie nie mogą poznać prawdy.

-Ja już tłumaczę- odpowiedział Hyde szczerząc się i przeszedł z boku mnie przed oczy moje i mamy. Chciał bym zwymiotował?

-Jestem Lichta chłopakiem- kiedy miałem już ręce zaciśnięte w pięści by wybić mu zęby nagle ucichł. jak gdyby Chciał cofnąć słowa a ja w tej samej chwili poczułem dłoń na ramieniu.

Ktoś za mną stał. Tak, zamilkł na widok mojego taty który przyglądał się temu wszystkiemu z boku i dopiero teraz interweniował.

-Chłopakiem?- odpowiedział niskim tonem, niższym od mojego, wysoki czarno włosy mężczyzna w garniturze. Chyba widział to że dotknął mojej mamy. Spalone na starcie miał już u niego. Zupełnie jak u mnie. Jaki ojciec taki syn.

-Z-znaczy bo.. b-bo ja tak tylko- czy on się przeraził? Po tym co dodał byłem pewny że nie.

-no tak tak- Powiedział a nagła niepewność mu minęła. Grał przestraszenie? Gra może teraz swoją pewność? W co on się bawi? Czy całe życie traktuje jak pieprzoną scenę?

Rodzicie chyba czuli tą nienawiść która biła jeszcze mocniej ode mnie w stronę Lawlessa. Muszę wymyśle szybko coś innego na wymówkę. Nie będziemy grać tego co on chcę.

(trochę dłuższe za tą ostatnią część)

Przez nienawiść do miłości [Lawlicht]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz