„[...] Siedzę z nimi, piję czarną kawę,Omawiamy rzeczy nieciekawe,Wychwalamy jakąś panią okropną...Nagle strącam talerzyk i ciastko, Skaczę na stół, ręce składam spiczastoI wypływam przez otwarte okno [...]"M. Pawlikowska Jasnorzewska
Anne Rosier przyszła do klasy wcześniej niż jej uczniowie. Była osobą punktualną i konkretną. Tego samego wymagała od tych, którzy mieli z nią w jakikolwiek sposób do czynienia. Niewielu było takich, którzy pragnęli towarzystwa prawie czterdziestoletniej kobiety. Wielu jej nie rozumiało i nie akceptowało. Poza tym, przynależność do jednego z najszlachetniejszych czarodziejskich rodów, raczej nie pasowała do wykonywanego przez nią zawodu.
Albus Dumbledore, który w przeciągu ostatnich kilku lat również nie cieszył się dobrą sławą, zatrudnił kobietę na stanowisku nauczyciela mugoloznawstwa dopiero niedawno. Śmiało można było stwierdzić, że starzec uwielbiał zajmować się skomplikowanymi przypadkami, a przedstawicielka rodziny Rosier, z pewnością zaliczała się do tego skomplikowanego grona.
Brak akceptacji względem jej osoby wynikał z tego, że nie utożsamiała się z większością czystokrwistych czarodziejów. Chodziła własnymi ścieżkami, hardo broniła swojego zdania i stanowiska. Czystość krwi w ogóle jej nie obchodziła. Nie dawała nikomu wejść sobie na głowę, a zwłaszcza swojej rodzinie, od której też odizolowała się dobre kilkanaście lat temu. To było najlepsze rozwiązanie. Oni traktowali ją jak całkowicie obcą osobę, a jej się to podobało.
Kobieta zerknęła na skrawek pergaminu, na którym znajdował się jej dzisiejszy plan zajęć. Pierwsze lekcje miała odbyć z szóstym rokiem. Na szczęście – albo i też nie – zapisała się tylko garstka uczniów. Nie wiedziała, czy się śmiać czy płakać. Zapewne jej poprzedniczka, Charity Burbage, nie zachęciła wystarczająco młodych, a przecież mugoloznawstwo dawało wiele możliwości. Anne przyrzekła w duchu, że to się zmieni. Zamierzała wprowadzić niemałe rewolucje w tym przedmiocie, który w przeciągu kilku dni miał wrócić do łask. Była niesamowicie pewna swoich możliwości.
***
- Radzę wam uważać – rozbrzmiał głos Lavender Brown – Nasza nowa pani profesor siedziała w Azkabanie... Poza tym, to jedna z tych Rosierów...
Grupka uczniów zgromadziła się przy drzwiach do sali od mugoloznawstwa. Można było w niej dostrzec paru Gryfonów, kilku Puchonów i większe stadko Krukonów. Alexandraise nie dostrzegła ani jednego Ślizgona, więc kiedy pojawiła się, wzbudziła niemałe poruszenie.
- Naprawdę? – zapytała poruszona Susanne Bones – W Azkabanie? Tym Azkabanie?
- Tak, w tym... Dziewczyno, mamy tylko jeden Azkaban – Brown pokręciła głową z niedowierzaniem – Podobno, bo tak słyszałam od koleżanki mojej mamy, zabiła swojego męża.
- A to nie jest przypadkiem Anne Rosier? – zaciekawił się jeden z Krukonów – Była z moim ojcem na roku, tutaj w Hogwarcie. Kiedy dowiedział się, że będzie nas uczyć, zapytał, czy nie zechciałbym przenieść się do innej szkoły.
- Nie mogę uwierzyć w to – odezwała się w końcu Alexandraise – że tak łatwo wierzycie we wszystko, co wam powiedzą... Przecież to na pewno stek bzdur. Profesor Dumbledore nie zatrudniłby kogoś, kto odsiadywał wyrok w Azkabanie.
Parvati i Lavender obdarowały Ślizgonkę krytycznym spojrzeniem.
- Gdyby mógł, to zatrudniłby nawet Sama – Wiesz – Kogo, tylko po to żeby było ciekawie...
CZYTASZ
Niczyja - córka Severusa Snape'a [Z]
FanfictionSeverus Snape jest całkowicie nieświadomy faktu, że ma dziecko. Wolą Albusa Dumbledore'a było, aby nie dowiedział się o istnieniu córki, ponieważ mogłoby to zrujnować jego idealny plan pokonania Lorda Voldemorta. Nauczyciel eliksirów ma bowiem jedyn...