Draco opierał się o krawędź biurka swojego profesora, z rękoma założonymi na klatce piersiowej. Zdecydowanie nie podobało mu się to, że Snape wtrącał się we wszystko, co robił. Na domiar złego, zainteresowanie starszego mężczyzny wzrosło, kiedy dowiedział się o tym, że to Malfoy ma doprowadzić do tego, aby Alexandraise stanęła przed Czarnym Panem.
- Jak mają się sprawy? – zapytał spokojnie Snape, lustrując swojego ucznia.
Chłopak nie odpowiedział od razu. Musiał poważnie przemyśleć to, co musiał mu powiedzieć.
- Bardzo dobrze. Na moje szczęście Ross, to bardzo naiwna dziewczyna – skłamał.
Snape drgnął prawie niezauważalnie. Momentalnie ogarnęło go uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznał. Poczuł niewyobrażalną niechęć do chłopaka, którego znał jeszcze za czasów, kiedy ten był niemowlęciem.
- Musisz być wiarygodny, i nie dać się żadnym słabościom – odparł oschle Severus.
- Nie dostrzegam u siebie żadnych słabości – oznajmił pewnie Draco – i nie przewiduję, żeby pojawiły się jakiekolwiek – w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie, co nie umknęło uwadze Mistrza Eliksirów.
- Skoro jesteś tak tego pewny, nie widzę powodu, dla którego miałbyś się denerwować. Wierzę, że wszystko powiedzie się zgodnie z planem.
Blondyn westchnął ciężko i skinął w jego stronę głową. Miał nadzieję, że to – według niego – przesłuchanie, nie będzie trwało długo. Zamiast marnować czas na zbędne rozmowy, powinien rozmyślać nad tym, co mógłby jeszcze zrobić, aby szybciej zdobyć zaufanie dziewczyny.
Severus zastanawiał się, co chłopak miał na myśli określając Alexandraise naiwną. Czy rzeczywiście taka była? Czy może młody Malfoy powiedział tak tylko dlatego, aby dał mu już spokój? Snape'owi wydawało się, że dziewczyna była dość bystra, żeby można było ją od tak owinąć wokół palca.
- Czy to wszystko? – niecierpliwił się blondyn, mierząc swojego nauczyciela przeszywającym spojrzeniem. Wyczuwał w nim konkurencję. Dobrze wiedział o tym, że ten złożył jego matce wieczystą przysięgę. Musiał go chronić, choć on sam nie wiedział, dlaczego. Za niespełna miesiąc miał stać się pełnoletni, był już jednym z nich i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będzie musiał być odpowiedzialny za wszystkie swoje czyny.
Przy Snape'ie czuł się jak uczniak, którego starszy mężczyzna traktował z góry i obchodził się jak z jajkiem.
- Zapamiętaj to, co ci powiedziałem i zachowaj zdrowy rozsądek – upomniał go Severus.
- Dobrze wiem, co mam robić, i nie trzeba przypominać mi tego samego za każdym pieprzonym razem – warknął Draco, i spojrzawszy się jeszcze raz nienawistnie w stronę swojego profesora, wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. Sam nie wiedział, dlaczego wzmianka o zdrowym rozsądku go tak zirytowała, lecz po chwili zdał sobie sprawę z tego, że przecież sam musiał sobie o tym ciągle przypominać, bo to jednak nie było takie łatwe, jak się wydawało.
***
Pansy Parkinson siedziała na swoim łóżku, czesząc swoje długie, brązowe włosy. Uwielbiała to zajęcie, ponieważ uspakajało ją za każdym razem, kiedy się denerwowała, a do tego dochodziło niestety bardzo często.
W dormitorium znajdowała się na szczęście sama. Akurat miała przerwę między zajęciami, którą postanowiła wykorzystać niezwykle produktywnie. Instynktownie zerknęła w stronę łóżka Alexandraise Ross, dziewczyny, którą od niedawna darzyła głębokim uczuciem nienawiści; zwłaszcza od momentu, w którym zobaczyła ją u boku Dracona.
CZYTASZ
Niczyja - córka Severusa Snape'a [Z]
FanficSeverus Snape jest całkowicie nieświadomy faktu, że ma dziecko. Wolą Albusa Dumbledore'a było, aby nie dowiedział się o istnieniu córki, ponieważ mogłoby to zrujnować jego idealny plan pokonania Lorda Voldemorta. Nauczyciel eliksirów ma bowiem jedyn...