Rozdział IX - Zadanie Snape'a

5.5K 422 82
                                    


Draco,

Nie jest łatwo bez Ciebie i ojca. To tylko zwykły list, ale możesz sobie jedynie wyobrazić, ile kosztowało mnie jego napisanie.

Pierwsza Święta bez Was, to coś, co będę musiała jakoś przeżyć. Niezwykle trudno mi udawać, a jeszcze trudniej jest płaszczyć się przed kimś, kogo obwinia się za całe to nieszczęście.

Obiecaj mi, synu, że przetrwasz to wszystko. Wierzę, że masz w sobie więcej sprytu, niż Twój ojciec, i więcej odwagi, niż ja, aby móc dzielnie przez to przebrnąć.

Musisz być silny i wytrwały. Jesteś moją nadzieją, Draco. Od zawsze byłeś.

Wesołych Świąt,

Narcyza M.

- Wesołych świąt – powiedział sam do siebie Draco, ściskając w dłoni zwitek pergaminu. Przełknął głośno ślinę i oddał widokowi znajdującemu się naprzeciw niego. Błonia pokryte były potężnym, białym puchem, a jezioro uwięzione pod taflą grubego lodu. Przez chwilę pomyślał, że fajnie byłoby tak beztrosko poślizgać się na nim, dokładnie jak kiedyś, ale od razu wybił sobie z głowy tą głupią myśl.

Nie mógł przyzwyczaić się do nowej sytuacji, choć wiedział, że nie pozostało mu już nic innego, jak tylko ją zaakceptować. Został wybrany i nie było już odwrotu. Drugi semestr minie szybciej niż poprzedni, i zanim się obejrzy, będzie stał twarzą w twarz z jednym z największych czarodziejów wszechczasów.

Myśl ta sprawiała, że paradoksalnie tracił pewność siebie. Z dnia na dzień. Nie mógł słowami opisać strachu, który towarzyszył mu na każdym kroku. On, Draco Malfoy, książę Slytherinu, był tchórzem. Zaśmiał się na wspomnienie tego żałosnego pseudonimu, którym uraczyła go jakże kreatywna i wspaniałomyślna Pansy Parkinson. Jeszcze niedawno bardzo mu to schlebiało. Każde podobne określenie karmiło jego przeogromne ego, ale teraz mógł jedynie wstydzić się za to, co kiedyś było dla niego najważniejsze.

Był nadzieją dla swojej matki. To była motywacja. Największa na świecie. Choć strach rósł z dnia na dzień, gdzieś tam w głębi serca czuł, że musi zrobić to dla niej. Nie mógł dopuścić do tego, aby nadal cierpiała. Nie mówiła tego otwarcie, ale domyślał się o każdej nieprzespanej nocy, o każdych łzach i zmartwieniu. Nie zamierzał być ofiarą. Musiał pokazać, na co go stać. Przecież z jakiegoś powodu On wybrał go. Nie chodziło o nikogo innego.

Westchnął ciężko, obrócił się na pięcie i kierował się w stronę zamku, w którym czuł się jeszcze bezpiecznie.

***

- Severusie... - usłyszał cichy syk w swoim uchu – Musisz dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Ona bardzo mnie ciekawi.

Mężczyzna stał dzielnie wyprostowany. Wiedział, że prędzej czy później będzie tego od niego oczekiwał. Można było powiedzieć, że był już na to przygotowany.

- Tak, panie – powiedział, najbardziej przekonywującym tonem – Dla ciebie wszystko

- Mam pewne podejrzenia – oznajmił Czarny Pan, stając naprzeciw Snape'a, utkwiwszy w nim spojrzenie swoich czerwonych oczu – musisz dowiedzieć się na jej temat wszystkiego, mój drogi Severusie. Polegam na tobie – Voldemort ścisnął ramię mężczyzny w taki sposób, że ten poczuł przez chwilę niebezpieczne mrowienie. Czerwone oczy świdrowały go bezustannie.

- Będziesz zadowolony, panie

- Innej opcji nie biorę pod uwagę – całe pomieszczenie wypełnił przerażający śmiech satysfakcji Toma Riddle'a, a Severus w duchu przeklinał Dumbledore'a.

Niczyja - córka Severusa Snape'a [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz