Rozdział VIII - Fontanna

5.6K 425 67
                                    


Pakowanie szło wyjątkowo mozolnie Hermionie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pakowanie szło wyjątkowo mozolnie Hermionie. Podczas gdy Lavender i Parvati były przygotowane na ferie świąteczne już od dobrych kilku dni, ona miała wyjątkowy problem ze znalezieniem najpotrzebniejszych rzeczy. Zastanawiała się, gdzie mogła podziać swoją szczoteczkę do zębów. Po chwili przypomniała sobie, że pastę do zębów również gdzieś zawieruszyła. Kiedy zdenerwowanie powoli sięgało zenitu, dziewczyna postanowiła sprawdzić, jak szło chłopakom. Wyszła szybko ze swojego dormitorium i skierowała się w stronę ich sypialni.

Jej oczom ukazał się iście beztroski widok. Bagaże Ronalda i Harry'ego leżały rozwalone na podłodze i w znacznej połowie zapakowane. Przewróciła instynktownie oczami, kiedy dostrzegła, że Potter mierzył w rudzielca kulą uformowaną ze swoich tshirtów.

- Jeszcze nie spakowani? – pytanie zadała jakby sama sobie. Założyła ręce na piersiach i obdarzyła ich krytycznym spojrzeniem – Po południu mamy pociąg. Moglibyście się troszeczkę pospieszyć.

Harry uśmiechnął się do niej szeroko, odkładając swoje koszulkowe dzieło na bok.

- Minuta i będziemy gotowi – wzruszył ramionami – A ty zapewne zwarta i gotowa?

Dziewczyna westchnęła ciężko.

- Powinnam, ale z tego wszystkiego nie mogę znaleźć swojej cholernej szczoteczki do zębów, i... - nawet nie zauważyła, kiedy jej głos wzrósł o ton.

Od dłuższego czasu miała problemy z panowaniem nad swoimi emocjami. Potter domyślił się, że to nie szczoteczka była powodem jej irytacji. Obserwował jak z dnia na dzień wszystko kumulowało się w jego przyjaciółce, choć dzielnie nie przyznawała się do tego, że to jej ciążyło. Wiedział też, że nadejdzie taki moment, w którym w końcu wybuchnie.

Ron wstał i podszedł do Gryfonki kładąc jej na ramieniu swoją dłoń.

- Hermiono – spojrzał na nią pocieszająco – Wyluzuj, na pewno gdzieś jest. To tylko szczoteczka.

- Dla ciebie to tylko szczoteczka, Ronaldzie, a ja nie potrafię bez niej funkcjonować! – poddenerwowany ton zamienił się w krzyk. Zanim Hermiona zdała sobie sprawę z absurdalności swojej wypowiedzi, osunęła się na ziemię kryjąc twarz w dłoniach i ciężko oddychając.

Chciała na jakiś czas opuścić zamek. Nora była miejscem, gdzie na pewno będzie miała szansę na regenerację. Myśl o tym, że spędzi tam najbliższe dni sprawiała, że czuła się o niebo lepiej, ale nie mogła zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce dosyć niedawno, i ciągle ta Alexandraise Ross. Osoba, o której nie potrafiła przestać myśleć.

Była na nią zła. Okropnie zła. Zawiodła ją, nie potrafiła stwierdzić, czy jej ufała. Zresztą, czy można jeszcze zaufać komuś po czymś takim? Była tylko jedna, bardzo ważna rzecz, o której Hermiona nie mogła zapominać. Alexandraise nie była zwykłym, nic nieznaczącym kimś. Z pewnością nie. Posłuchała się jej i zastanawiała się ciągle nad wydarzeniem, którego padła ofiarą, ale nic nie trzymało się kupy.

Niczyja - córka Severusa Snape'a [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz