Jeff:
Obudziłem się na ziemi z obolałą głową. Podniosłem się do siadu i rozejrzałem po ruinach starej rezydencji. Wszędzie były zużyte naboje do pistoletów i...resztki granatu! Wspomnienia uderzyły do mojej głowy. Pamiętam że nas znaleźli i zaczęli szczelać. Uciekaliśmy najszybciej jak mogliśmy ale zorientowałem się że nie ma E.J.! Zawróciłem i zacząłem go szukać po mimo że wszędzie się paliło i dalej szczelali. Dobiegłem do pokoju bezokiego którego drzwi byly zablokowane. Przepchnąłem belkę, a brązowo włosy rzucił mi się na szyje szepcząc coś, ale nie dosłyszałem bo kolo nas wylądował granat. Popchnąlem chłopaka a sam wpadłem w pole rażenia przez co straciłem przytomność. Kiedy tak siedziałem i układałem w głowie wspomnienia, Jack i reszta podbiegli do mnie
-nic ci nie jest?-zapytał chłopak, pomagając mi wstać. Już miałem pokręcić przecząco głową, ale poczułem ból w lewej nodze. Gdyby nie Jack mógłbym mieć bliskie spotkanie z ziemią
-masz chyba skręconą kostkę... Ale nie dowiemy się dokładnie jeśli nie znajdziemy nowego domu...-stwierdził trzymają mnie. Chciałem się odezwać, ale w tym momencie przed nami pojawił się Offender ze spuszconą głową. To trochę do niego nie podobne
-weźcie wszystko co się da uratować i idziemy do mnie-wszyscy kiwnęli głową i po za mną i Jack'iem poszli szukać rzeczy. Zwróciłem się do Offa
-a co ze Slenderem?O ile to możliwe... Zbladł
Jack:
Jeff chyba czyta w myślach jak Slender. Chciałem zapytać o to samo więc "spojrzałem pytająco" na Offa
-nigdzie go nie znalazłem... Ale mam złe przeczucia-no ładnie. Tego nam barkowało. Chciałem coś powiedzieć ale Jeff się zachwiał więc podtrzymałem go trochęc mocniej
-co jest?-wydawał się być... zalamany. Chłopak coś mruknął pod nosem i ponownie się zachwiał. Westchnąłem i wziąłem bruneta na ręce po mimo jego sprzeciwów i tego że zaczął na mnie wrzeszczeć. Ech... Cały Jeff...
Po piętnastu minutach byliśmy w drodze do rezydencji Offendera. Każdy miał w rękach jakieś pudła, albo ocalałe walizki. Tylko ja niosłem rannego chłopaka, który większąść drogi marudził że sam dałby rade iść. W końcu po długiej wędrówce doszliśmy do nowego domu. W rezydencji Offa mieszkali: Jason the toy Maker, the Puppeteer, Bloody Painter, Jane the killer, Dark Link, Nina the killer, Clockwork i Candy Pop. Weszliśmy do środka i Off zaprowadził nas do poszczególnych pokoi na trzecim piętrze lewego skrzydła. Pierwszy pokój zajeli Masky, Hoodie i Toby. Drugi Ben, bo on oczywiście potrzebóje miejsca na gry, ale Smiley Dog i tak się do niego "wprowadził". Trzeci pokój zajeli L.J. i Kagekao. Zostały dwa pokoje, oby dwa dwuosobowe, co nie spodobało się rodzeństwu Jeffa. Po krótkiej kłótni rodzinnej skończyło się na tym że Liu miał pokój z Red a ja z Jeffem. W sumie bardzo się cieszyłem z tego powodu, bo Jeff to mój najlepszy przyjaciel. Weszliśmy, a raczej wniosłem go do pokoju i pomogłem brunetowi usiąść na łóżku. Rzuciłem że ide po jakąś apteczke, czy coś i wyszedłem.^^^
Witam. Tak o to prezentuje się pierwszy rozdział. Mam nadzieje że się wam spodobało. Będę wdzięczna za jakiekolwiek komentarza i jeśli chcecie możecie gwiazdkować. To na razie tyle z mojej strony. Trzymajcie się i do uslyszenia
CZYTASZ
Tylko Przyjaźń...?
RomanceJeśli nie lubisz Yaoi to weź wyjdź! *pokazuje na drzwi* A jeśli lubisz to serdecznie zapraszam do przeczytania. Ale ostrzegam że to pierwsza moja książka tego typu ;-;