Jack:
Właśnie szedłem ze Slenderem do rezydencji Offendera. Mieliśmy nadzieje że wyjaśni nam co się tu tak właściwie dzieje. Bo to jest trochę dziwne, że jak ja i Jeff wychodzimy na pare godzin i kiedy wracamy nikogo nie ma i Jeff nie wiadomo czemu znika. A że widziałem go w oknie, to Off jest jednym z podejrzanych. A wracając do Slendera... W dalszym ciągu nie dostałem odpowiedzi na moje pytania! "Spojrzałem" na niego oczekując odpowiedzi. On nawet nie zwrócił na mnie uwagi! Odpuściłem sobie, gdy zobaczyłem zarysy rezydencji. Mam tylko nadzieje że Jeff'owi się nic nie stało...
Jeff:
Przez jakąś dobrą godzine próbowałem odwiązać swoje nadgarstki, ale wszystko na nic. Ledwie nimi ruszam. Z tym materiałem na oczach też nie najlepiej wyszło. Jest dosyć mocno związany co mnie wkurza. W końcu sobie odpuściłem bo ręce zaczynały mnie nie miłosiernie boleć. Miałem nadzieje że odpoczne chwile, ale zostałem pociągnięty za bluze. Osoba nic nie mówiła tylko ciągnęła mnie po tej ziemi. Ostatecznie skończyło się na tym że zostałem rzucony w ściane. Jakoś się podniosłem do siadu
-Kim jesteś?!-warknąłem próbując zlokalizować osobe. Na drugim końcu pomieszczenia (przynajmniej mi się wydaje że to drugi koniec, a nie środek pomieszczenia) słychać było czyjś śmiech. Za nim zdążyłem jak kolwiek na to zareagować oberwałem w ramie w które nie dawno dostałem kulkę. Próbowałem w sobie zdusić krzyk, jednak nie zbyt mi to wyszło. Padłem na ziemie i nie próbowałem się nawet podnieść bo wiedziałem że to tylko wywoła u mnie kolejną fale bólu. Po chwili osoba do mnie podeszła i odsłoniła mi oczy. Spojrzałem na osobę i mnie zamurowało. Spodziewałem się Offendera, bo to chyba przecież on mnie tu przywlókł, a tym czasem na demną stała Jane! Rozumiem że mnie nienawidzi i chce mnie zabić, ale żeby zrobić coś takiego? I mówią że to ja jestem nie normalny
-nawet nie wiesz jak długo czekałam na te chwilę, Jeffi-zaśmiała się cicho. Ja resztkami sił spojrzałem na nią z morderczym wzrokiem
-N...nie mów d...do mnie J...Jeffi... A z... z resztą... cz...czego chcesz...?!-ledwie co mówiłem, a ją to najwyraźniej bawiło. Chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie pojawił się Off. Jeszcze go tu brakowało. Zdrajca jebany. Spojrzał na mnie, a potem na Jane, która po chwili wyszła. Próbowałem się podnieść, ale bolące ramie zwyciężyło i padłem centralnie przed Offem. Znowu ramie miałem całe we krwi i ledwie trzymałem się przy zmysłach
-D...dlaczego...?-powiedziałem, nim całkowicie straciłem przytomnośćJack:
Weszliśmy do środka i od razu udaliśmy się do gabinetu Offa. Starałem się iść blisko Slendera, by w razie czego mi pomógł. Otworzyłem drzwi do gabinetu i zapaliłem światło. Wszędzie były porozrzucane papiery. Uklękłem i wziąłem jedną kartkę. Doznałem szoku. Pozbierałem jeszcze kilka kartek i je "przeglądnąłem". One opisywały bardzo szczegółowo każdego mieszkańca rezydencji! Trzęsącą się ręką podałem je Slenderowi. Złapałem się za głowę i odliczyłem do 10 miarowo uspokajając oddech. Moją uwagę przykuła jedna kartka. Wziąłem ją do ręki. To była karta Jeffa! Przejrzałem ją bardzo dokładnie. Przeraził mnie nadruk na dole "pozbyć się". Później pamiętam już tylko chwyt Slendera i ciemność. Prawdobodobnie zemdlałem
CZYTASZ
Tylko Przyjaźń...?
RomanceJeśli nie lubisz Yaoi to weź wyjdź! *pokazuje na drzwi* A jeśli lubisz to serdecznie zapraszam do przeczytania. Ale ostrzegam że to pierwsza moja książka tego typu ;-;