Tajemnica

585 67 6
                                    

Jeff:

Jack leżał na mnie więc obejmowałem go w tali. Siedzieliśmy tam dobre pare godzin patrząc w te niebo i rozmawiając. Ciągle mnie martwiła ta sytuacja z nocy. Mógłby chociaż powiedzieć co mu się sniło. Trochę mnie to wszystko martwi. Było już dosyć ciemno i Jack nalegał żebyśmy już wracali. Po dłuższych jego prośbach, zgodziłem się pomimo że wolałbym jeszcze z nim tak posiedzieć. Wracaliśmy lasem trzymając się za ręce. Po jakiś piętnastu minutach było już widać rezydencje. Weszliśmy do środka i pierwsze co mnie zaskoczyło, to cisza. Nie podobało mi się to. Zazwyczaj było słychać stukanie o laptopa Bena, albo jakiekolwiek szmery żywej duszy. A teraz? Jedynie to tykanie zegara, które i tak cichło wraz z sekundą. Jeszcze ta ciemność w każdym pokoju... Gdyby Off gdzieś z nimi wyszedł nie zostawiłby otwartych drzwi i  zostawił by na widoku jakąś karteczke albo chociażby się z nami skontaktował. Spojrzałem na Jacka który dalej trzymał moją ręke. W ogóle nie poluźniał uścisku, a wręcz przeciwnie. Wzmacniał go. Postanowiłem się rozejrzeć. Pociągnąłem chłopaka w stronę kuchni. Zajrzeliśmy do środka i nic po za porozrzucanymi rzeczami nie było. Coraz bardziej mi się to nie podobało. Nagle drzwi zaskrzypiały. Nie wiem kto to mógłby być, ale wciągnąłem chłopaka do pomieszczenia, a sam stanąłem przy framudze drzwi z ręką w kieszeni. Przez chwile była cisza, którą przerwało trzaskanie drzwiami, a później kroki. Wyjąłem nóż z kieszeni i patrzyłem na wejście. Kroki były coraz to głośniejsze. Kiedy postać miała pojawić się w progu, usłyszałem w głowie jedynie cichy głos Slendera mówiący "uciekaj". Pierwszy szok to to że słysze Slendera. Drugi to taki że mam uciekać. Spojrzałem na chłopaka który kurczowo trzymał się mojej ręki. Rozejrzałem się po pomiezczeniu szukając jakiejś drogi ucieczki. Okno było otwarte! Pokazałem je chłopakowi i gestem kazałem mu uciekać. Niechętnie wykonał moje polecenie. Ja natomiast wychyliłem się z kuchni. Nikogo nie widziałem. Pobiegłem na górę, do gabinetu Offa. Wparowałem do gabinetu i zobaczyłem jego właściciela siedzacego za biurkiem i przeglądającego jakieś papiery. Normalnie drugi Slender. Mężczyzna spojrzał na mnie
-głośniej się nie da? Z resztą co ty tu robisz? Nie powinnieneść być z resztą?

-ja... Właśnie w tej sprawie. Gdzie wszyscy?

-ach no tak. Byłeś z Jackiem...-Off kliknął jakiś przycisk i chyba myślał że tego nie widziałem. Głupi jest

-a tak właściwie. To gdzie jest Jack?

-odpowiem, jak ty mi powiesz co tu się dzieje!- wciąż trzymałem nóż w dłoni. Off się zaśmiał
-och Jeff... Przykro mi że to się tak musi skończyć- nagle poczułem ból w karku. A później widziałem ciemność...

^^^

Gomenasai! Dostałam robote w samorządzie szkolnym i nie mogłam pisać. Gomenasai. Już nadrabiam, tylko nie bijcie. Mam nadzieje że się podoba i teraz tego nie spieprze. Jak na razie to tyle no i cześć!

Tylko Przyjaźń...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz