Rozdział 6

321 29 2
                                    

Roksana pov:

Siedziałyśmy i oglądałyśmy przeróżne filmy, albo grałyśmy na konsoli, gdzie ja za każdym razem wygrywałam. Po południu zadzwoniła do mnie mama i musiałam się zbierać do domu. Przebrałam się w swoje ciuchy i zabrałam wszystkie swoje rzeczy.

-Zobaczymy się jutro?- spytała smutno

-Pilnuje brata, więc jeżeli chcesz to wpadnij

- Dobrze będę - przytuliłam szatynkę i wyszłam.

Drogę do domu przebyłam w ciągu kilku minut. Przywitałam się z mamą i pomogłam jej przy obiedzie.

-Dzisiaj przyjdą do nas moi znajomi, posiedzieć i pogadać

- O której?

- Siedemnastej

- Dobra

- Przyjdą ze swoją córką, chciałabym abyś miło ją przyjęła

- Ehhh dobra. Jak ma na imię?

- Monika i jest starsza od ciebie o dwa lata

- bosko- mruknęłam

-Ej może się zaprzyjaźnicie

- Mhm no zobaczymy

- Dobra zawołaj swojego brata na obiad

- Okej- udałam się do pokoju Eryka.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam totalny bałagan, wszędzie jakieś papiery porozrzucane, markery, ołówki, kredki, kolorowe kartki

- Co tu się stało?- spytałam w szoku

- Robię rysunek

- A dla kogo?

- To tajemnica

- Uuuu dla dziewczyny

- Wcale nie- tupnął nogą, czyli jednak

- Dobra, dobra. Mama woła na obiad

- A pomożesz mi?

- W czym?

- Rysuje kwiatki ,ale nie umiem takich ładnych

- Dobra, po obiedzie

- Okej- powiedział uradowany. Zeszliśmy na dół, usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po posiłku pomogłam Erykowi z rysunkiem, w międzyczasie dowiedziałam się, że to dla koleżanki z klasy. Ha miałam racje.

Wybiła siedemnasta i goście zaczęli się zjawiać, zeszłam niechętnie na dół i zaczęłam się witać. W pewnym momencie, do domu weszła dziewczyna o czerwonych włosach, niebieskich oczach i dosyć ładnej figurze. Na sobie miała białą bluzkę z chyba nazwą zespołu, czarną spódniczkę, tego samego koloru zakolanówki i trampki. Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami, była po prostu WOW. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zadziornie, na co przełknęłam ciężko ślinę. Czerwonowłosa podeszła do mnie.

- Hej, jestem Monika- podała mi rękę

- Roksana- uścisnęłam lekko.

Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy przy stoliku. Po kilku minutach zaczęła mnie nudzić rozmowa dorosłych, więc przeprosiłam i udałam się do pokoju. Podeszłam do teleskopu, od razu moje oczy zaszły łzami, szybko je wytarłam i poczułam czyjeś ręce na biodrach.

- Co ty tu robisz?- odwróciłam się i zobaczyłam Monikę

- Uciekłaś. Wszystko dobrze?

- Tak nie przejmuj się

- Jak mogłabym, nie przejmować się tak śliczna dziewczyna?

- Daj spokój - minęłam ją i usiadłam na łóżku. Dziewczyna zajęła miejsce obok i zaczęła opowiadać o sobie. Dowiedziałam się, że idzie na psychologie, jej ulubiony kolor to czerwony, mieszka w mieście oddalonym od mojego o ok 50km, lubi przebywać przy dzieciach i rysować, do tego zbiera na swój tatuaż i jest biseksualna, co już zauważyłam. Zaciekawiła mnie. Zwłaszcza jej charakter i to jak pewna jest w tym co mówi. Wstałam i pokazałam jej kilka swoich rysunków.

- One są świetne, powinnaś je gdzieś wystawić

- Nie sądzę, jest dużo rzeczy do poprawek

- Gadasz głupoty, one są ekstra -podeszła do mnie i oddała mi prace

- Dzięki- odłożyłam rysunki na biurko, kiedy się odwróciłam zobaczyłam jej twarz niebezpiecznie blisko. Co jest? Chciałam się cofnąć ale uderzyłam w biurko. Cholera...

- Mogę cie jeszcze nauczyć parę rzeczy - patrzyła mi w oczy

- Emmm jasne na pewno kiedyś skorzystam- oblizała usta i przybliżyła twarz

- Mam nadzieje, że szybko- czułam jej oddech na sobie i kiedy już miała mnie pocałować, usłyszałam pukanie w szybę. Wyminęłam ją i podeszłam do okna, była to Wero. W tym momencie bardzo jej dziękuje. Otworzyłam okno i wpuściłam ją do środka.

- Cześć, przeszkadzam?

- Nigdy- wtuliłam się w nią mocno

- To ja zejdę na dół- powiedziała zmieszana Monika i wyszła

- Kto to był?- warknęła Wero. Czy ona była zazdrosna?

- Córka znajomych mamy, którzy przyszli dzisiaj

- Aha

- Co tu robisz?

- Zapomniałaś bluzy

- Wiesz, ze mam drzwi?

- Wiem ale tak jest fajniej- zaśmiałam się i wziewam bluzę od dziewczyny. Usiadłam na łóżku i patrzyłam na szatynkę.

- Przyszłaś, tylko oddać bluzę? Przecież mogłaś mi ją dać jutro

- Ale może byś jej dzisiaj potrzebowała- popatrzyła na mnie

- Jesteś niemożliwa- zaśmiałam się.

Rozmawiałyśmy tak przez większość czasu aż trzeba się było pożegnać, znowu.

- To do jutra kociulku- uśmiechnęła się lekko i mnie przytuliła

- Do jutra niedźwiadku- odsunęła się i pocałowała mnie blisko kącika ust, po czym szybko wyszła przez okno. Dotknęłam miejsca, gdzie mnie pocałowała i się uśmiechnęłam

- Dziewczyna ma szczęście- usłyszałam

- Co?- zobaczyłam Monikę w drzwiach

- Nic. Twoja mama mówi żebyś zeszła na dól- kiwnęłam głową i minęłam dziewczynę

- Co tam mamo?

- O dobrze, że jesteś. Goście u nas przenocują chciałam się spytać, czy Monika może spać z tobą w pokoju?- stanęłam jak słup. Co proszę? Przecież ja nie zasnę przy tej dziewczynie, zwłaszcza po tym co próbowała zrobić

- Nie ma problemu- uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do pokoju.

Zignorowałam dziewczynę, wzięłam ciuchy do spania i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż umyłam zęby i przebrana wróciłam do pokoju.

- Masz coś do spania?

- Proszę- podałam jej ciuchy i już miałam się kłaść, kiedy dziewczyna mnie przytuliła.

- Przepraszam za tamto, nie wiedziałam ze masz kogoś- uśmiechnęła się i wyszła, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Położyłam się na łózko i zamknęłam oczy. Po kilku minutach poczułam ciężar na obok siebie i spojrzała w tamtą stronę. Dziewczyna przyglądała mi się przez chwile, po czym odwróciła się i zasnęła. Wzruszyłam ramionami, schowałam się pod kołdrę i zasnęłam, słysząc ciche dobranoc.

Przytul Mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz