Rozdział 14

229 23 3
                                    

Roksana pov:
-Masz się spakować i nie pokazywać.. Darek
- Co?! O czym ty do cholery mówisz kobieto?!
- Mówię, że ma się spakować i nie pokazywać w tym domu. Nie mam zamiaru być z człowiekiem, który bije dzieci bo nie umie zaakceptować pewnych rzeczy
- Popierdolilo cie?! To nie jest normalne. Marta wiesz, że to jest choroba. Roksana potrzebuje specjalisty
- Wypierdalaj z tego domu inaczej wezwie policję
- Jesteście nienormalne!- powiedzial i wyszedł trzaskając drzwiami.
Patrzyłam się na mamę w oslupieniu, byłi ze sobą 10lat a tu nagle takie coś. To moja wina gdyby nie to wszystko, nagle poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Już po wszystkim kociulku - Wero glaskala mnie po głowie
- Przepraszam córcia, że mu uwierzyłam. Mogłam się domyślić kłamstwa.
- To nie twoja wina
- Właśnie, że moja
- Mamo spokojnie, wybaczam - podeszła do nas i przytuliła
- Ja mam w sumie do Pani sprawę
- Mów Marta, czuje się staro na per Pani
- Emmm no dobrze. Chciałam zabrać gdzieś Roksanę na weekend
- Nie ma problemu tylko błagam niech wróci cała
- Obiecuje ze nic się jej nie stanie, Ro idź się spakować
- Ale co mam zabrać?
- Coś... Wygodnego -pocalowala mnie w czoło i popchnela lekko ku schodom
- Ale...
- Ruszaj się nie mamy całego dnia
- Dobra już dobra
Weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Co ona wymyśliła znowu? Ehhh z tą dziewczyną to jedna wielka niewiadoma. Rorzejrzałam się wokół i wspomnienia wróciły, wytarlam policzek i wzięłam torbę. Powoli weszłam na dół uważając aby się nie wywrócić.
- Gotowa?
- Taaa
- To idziemy - zabrała moją torbę i wzięła mnie za rękę
- Uważajcie na siebie
- Dobrze mamo - pożegnałam się i wyszlysmy. Dobra, muszę popracować nad swoją kondycją, bo jak tak dalej pójdzie to będzie mnie Wero zbierać z ziemi.
- Okej to ruszamy- powiedziała uradowana
- A powiesz mi gdzie jedziemy?
- To niespodzianka
- Ehhhh dobra- wsiadlysmy i ruszylysmy.

Przytul Mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz