8. Malutki, ale to maluteńki problem

236 21 1
                                    


Jungkook:

- WCALE NIE! – krzyknąłem i uderzyłem Zelo zdrową pięścią w ramię.

- WCALE TA AK! – śmiał się dalej różowowłosy .

- PRZESTAŃ ZELO, JESTEŚ MOIM KUMPLEM. POWINIENEŚ MI POMÓC, A NIE SIĘ ŚMIAĆ – wrzasnąłem i od razu przygryzłem dolną wargę. Już chciałem sprostować jednak Zelo był jak zawsze szybszy.

- Pomóc? HA, WIĘC JEDNAK! Wiedziałem! – zawołał zadowolony – stary masz szczęście, koleś był naprawdę przystojny i w ogóle nazwał cię królikiem, czaisz to?

- Króliczkiem – poprawiłem go – ee, znaczy... serio tak powiedział? Skąd wiesz?

W tej chwili drzwi sali otwarły się i jedna z pielęgniarek nieśmiało poprosiła nas o ciszę. Ukłoniliśmy się jej i obiecaliśmy się uspokoić.

- Spotkałem go przed twoją salą jak walił głową w ścianę – kontynuował Zelo chichocząc – spytał mnie czy jestem twoim chłopakiem.

- I co, jesteś?!

- Yy... Mocno się uderzyłeś w tą głowę, Jungkook? Tobie też muszę tłumaczyć, że jesteśmy przyjaciółmi? – różowowłosy wyglądał na mocno rozbawionego.

- Znaczy chodziło mi... O, czyli wyjaśniłeś mu, tak?! A to spoko... a niee, to nic – uśmiechnąłem się pod nosem i nagle usłyszałem otwarcie się drzwi.

- Panie Choi, mówił pan, że przyszedł tylko podrzucić leki pacjentowi. Czas odwiedzin już dawno się skończył, proszę opuścić szpital – powiedział lekarz i zmierzył wzrokiem mojego przyjaciela, a ja nie mogłem powstrzymać chichotu.

Podrzucić leki pacjentowi? Serio?

Typowy Zelo.

Różowosłosy zbił ze mną żółwika, szybko się pożegnał i pośpieszany przez lekarza w końcu wyszedł razem z nim. Popatrzyłem na swój telefon ponownie.

Do: TaeTae ^-^
Hej Tae! Jutro już wychodze i

Nie nie nie...

Tutaj Jungkook. Fajnie ze mnie uratowales bo

Nieee...

Parę razy jeszcze zastanawiałem się co mógłbym napisać, ale w końcu odpuściłem. Zrobię to jutro. Dziś już jest troszkę późno, powinienem pójść spać... Tak tak, na pewno... jutro... Może spotkamy się gdzieś czy coś... Chciałbym go zobaczyć jeszcze raz, wtedy mógłbym mu...

Nagle otworzyłem szeroko oczy i spanikowany wstrzymałem oddech.

BOŻE, ZAPOMNIAŁEM MU PODZIĘKOWAĆ!


Taehyung:

- To świetnie Taetae, tak bardzo się cieszę, że znalazłeś swoją pierwszą miłość - powiedział czerwonowłosy przytulając mnie mocniej.

Staliśmy tak jeszcze chwilę lecz Hobi zaczął się delikatnie odsuwać.

- Dobra dobra, koniec tych czułości - powiedział - bierzcie te kawałki drewna i idziemy coś zjeść.

Razem z Jiminem przewróciliśmy oczami, a ja w króliczych podskokach udałem się po moją deskę znajdującą się przy barierkach. Nadal z rozmarzonym wzrokiem udałem się za nimi w kierunku najbliższego KFC.

Czy to możliwe, żeby mieć takie szczęście jak ja dzisiaj? Spotkałem cudownego chłopaka, którego mam nadzieję, będę mógł poznać bliżej... Lecz nagle ogarnął mnie strach.

A co jeśli nic do mnie nie napisze?

Zacząłem panikować i nie wiem kiedy nagle przed moimi oczami wyrosła betonowa latarnia. Poczułem mocne szarpnięcie i sekundę później już znajdowałem się w bezpiecznej odległości od przeszkody.

- Tae! Co ty robisz? Chcesz wrócić do szpitala tylko tym razem jako pacjent? - powiedział przerażony Jimin.

- Przepraszam chłopaki... zamyśliłem się. Wchodzimy czy nie? - nie czekając na odpowiedź popchnąłem drzwi do naszego ulubionego fastfooda.

Usiedliśmy na naszym miejscu znajdującym się przy oknie wcześniej zamawiając z Hobim po B-Smarcie, a Jiminowi kupiliśmy shake'a. On i jego głupie diety...

- Widzę, że bardzo się martwisz czy Jungkook do ciebie napisze V, może zrób pierwszy krok? - poradził Hobi z ustami pełnymi jedzenia.

- Ale ja nie chce nigdzie iść... AHA, chodziło ci o to żebym pierwszy napisał, tak?

Czemu ja o tym nie pomyślałem wcześniej?

Wyciągnąłem telefon z zamiarem napisania do młodszego i nagle doznałem olśnienia.

- Yyy, tylko wiesz... jest jeden malutki, ale to maluteńki problem - powiedziałem uśmiechając się smutno - bo ja chyba nie mam jego numeru. Wiecie... tak się zestresowałem, że dałem mu mój i wybiegłem z pokoju.

Moi przyjaciele strzelili ogromnego facepalma i chwilę później rozeszliśmy się do domów. Wszedłem i od progu wrzasnąłem do domowników oznajmiając, że wróciłem, a zaraz po tym od razu udałem się do swojego pokoju. Adrenalina chyba powoli opuszczała moje ciało ponieważ w jednej chwili poczułem się okropnie śpiący.

Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w zielony t-shirt i dresy do spania. Kładąc się do łóżka w swojej głowie cały czas miałem obraz pięknej twarzy króliczka. Jak mogłem nie pomyśleć i nie zapisać jego numeru?

Po godzinie zadręczania się tym pytaniem w końcu udało mi się usnąć.     

Skater Boy(friend)ㅒVKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz