Taehyung:
Zachowaj spokój. Oddychaj.
Pełna powaga. Nie daj po sobie znać, że rozpiera cię radość.
- O MÓJ BOŻE, TY MÓWISZ SERIO!?
No i się nie udało. Ehh
- TAK SERIO, SERIO?! - wykrzyczałem znowu.
- No tak - odpowiedział Hobi i popatrzył na mnie jak na kosmitę. W sumie zawsze uważałem, że jestem jednym z nich.
Podbiegłem do niego i Jimina z prędkością światła i mocno ich przytuliłem.
- Normalnie kocham was, kocham was chłopaki! Ciebie - chwyciłem i ścisnąłem policzki czerwonowłosego - i ciebie - przeniosłem ręce na J-hope'a i zrobiłem to samo.
Podskoczyłem z radości parę razy, szybko zgarnąłem plecak, który leżał na ławce i wskoczyłem na deskę.
- Ja lecę. Spadam. Dom. Jadę. Króliczek. Powiedzieć. Tak - rzuciłem szybko do chłopaków i ruszyłem w drogę.
- Tae pamiętaj, że wyjeżdżamy jutro z samego rana! - krzyknął za mną Jimin.
Jechałem jak wariat, ścinając drogę wszystkim, którzy znaleźli się na mojej drodze. W głowie szukałem adresu ukochanego, który podał mi kiedyś w sms'ie. Uderzyłem się w nią parę razy ręką, z nadzieją, że to pomoże mi go sobie przypomnieć.
Świetnie, Tae. Jesteś głupim, zapominalskim...
MAM.
Gwałtowniw skręciłem w lewo, minąłem galerie handlową, za teatrem skręciłem w prawo i jechałem prosto przez 4 minuty, aż wpadłem na chodnik prowadzący do drzwi Kookie'go. Deskę rzuciłem na trawę a sam energicznie zadzwoniłem dzwonkiem, podskakując lekko z radości i adrenaliny, która zdążyła nagromadzić się w moim ciele po szybkiej jeździe.
Drzwi otworzyły się, a przede mną i stanął w nich jak zawsze pięknie wyglądający Jungkookie z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy. Doskoczyłem do niego i złożyłem lekki pocałunek na jego wargach, czym sam byłem zdziwiony bardziej niż on.
- Pakuj się mój króliczku, jutro jedziemy w góry! - zawiadomiłem go z uśmiechem mając nadzieję, że chłopak mi nie odmówi.
Jungkook:
Stałem w progu swojego mieszkania tuż przed Tae, który patrzył na mnie podekscytowany i wyraźnie oczekiwał odpowiedzi.
Boże, czy on... on mnie pocałował.
Znowu.
Znowu to piękne, chociaż tym razem krótsze uczucie.
Podniosłem zdrową już lewą dłoń i przyłożyłem do swoich ust nadal patrząc na aniołka okrągłymi oczami. I pomyśleć, że przed sekundą grałem w Dumb ways to die i już nawet miałem odpisać Zelo, a tu nagle mój chłopak staje przed moimi drzwiami. W dodatku proponuje wspólny wyjazd w góry.
Wróć Jungkook. To nie jest twój chłopak.
Jeszcze.
Hehe.
JAK TO „JEDZIEMY W GÓRY"?!
Zamrugałem parę razy oczami i oderwałem dłoń od ust. Już miałem odpowiedzieć, że mama na pewno mi nie pozwoli, ale w porę przypomniało mi się, że dziś wieczorem wyjeżdża na cały weekend. Od razu się zgodziłem może troszkę za bardzo entuzjastycznie i zaprosiłem Tae do środka.
Dzięki Bogu nie miał czasu wejść.
Znaczy ja chętnie spędziłbym z nim jak najwięcej czasu, jednak nie chciałbym, żeby dziś miał do czynienia z moją pakującą się mamą, która rozwścieczona rozwala każdą szafę, bo nie może znaleźć lokówki.
Gdy Tae już odjechał szybko poleciałem do pokoju i zacząłem po kryjomu wyciągać rzeczy, które zabiorę jutro ze sobą. Gdy wszystko miałem poukładane na łóżku i przykryte kołdrą do mojego pokoju wpadła poszukiwaczka lokówki razem z niewielką walizką.
- Misiu ja już jadę, już wychodzę, dobrze? Czekają na mnie. Trzymaj się kochanie, daj mamie buzi! Albo nie dawaj, nie mam czasu, a zanim ty się podniesiesz z łóżka... No nic Jungkookie, uważaj na siebie i tak dalej, i pamiętaj, że...
- Ej mamo, mamo, mamo? Bierzesz tą walizkę ze sobą?!
- Jungkook nie mam czasu na głupie pytania! Oczywiście, że biorę. Pa psiaczku. I jedz zdrowo! – i wyszła.
OK nie mam się w co spakować.
Na szczęście znalazłem jakąś inną torbę w szafie i spakowałem wszystkie potrzebne rzeczy. Długo nie mogłem zasnąć z podekscytowania, a gdy już myślałem, że mi się udało, zadzwonił budzik. Szybko się zerwałem i ogarnąłem w ekspresowym tempie. Chłopaki mieli być po mnie o 7:30, a ja naprawdę nie chciałem żeby na mnie czekali i się denerwowali. Byłem więc gotowy 20 minut przed czasem i postanowiłem jeszcze pograć na telefonie. Niedługo później dostałem sms'a od aniołka bym wychodził z domu, bo wjeżdżają na podjazd. Zestresowany zgarnąłem torbę, ubrałem buty i niemal wybiegłem z domu.
Na podjeździe czekał na mnie duży 7-osobowy van, a za kierownicą... hyung z mojego sąsiedztwa? Nie wiedziałem, że V zna Yoongiego. Coś czuje, że to będzie interesujący wyjazd. Tae wysiadł z samochodu, pomógł mi się wpakować do bagażnika i oznajmił, że siedzimy razem na drugich siedzeniach, na co uśmiechnąłem się nieśmiało.
Gdy wsiedliśmy do pojazdu od razu przedstawił mi się uśmiechnięty Jimin, który siedział z przodu przy kierowcy. Yoongi mruknął pod nosem, że mnie kojarzy, a ja zaśmiałem się nerwowo i pomyślałem, że teraz czas by poznać pozostałą dwójkę towarzyszy.
Z nieśmiałym uśmiechem odwróciłem się przodem do tylnich siedzeń i zakrztusiłem się własną śliną.
- Jungkookie! Nareszcie się widzimy!
- ZELO?!
![](https://img.wattpad.com/cover/92280897-288-k483904.jpg)
CZYTASZ
Skater Boy(friend)ㅒVKOOK
Fanfiction"Naprawdę nie wiem jak to się stało, że moja głowa wróciła do poprzedniego ułożenia, a cały napój znajdujący się w mojej buzi wylądował na twarzy Hobi'ego. O Boziu. - Kto... to... kto to jest?" ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Paringi: VKOOK...