#2

453 20 28
                                    

Wyszłam z szkoły kierując się w stronę sklepu po żelki...

Stojąc przy regale i wybierając przysmak, myślałam zamiast o słodkości to o tym idiocie. Nie chwila on nie jest idiotomtylko  mózg tak uważa ale ja sądzę że jest czymś dużo gorszym! Bożee to nie ma sensu. Dobra wybieram te żelki i czy mi się zdaje czy Vanessa stoi obok?
Przerwałam myśli i spojrzałam obok gdzie była rzeczywiście Ona.

-A co ty tu robisz?-zapytałam zdezorientowana

-Nie widzisz że czekam aż kupisz mi żelki?-śmiała się

-Tak długo nie dzwoniłam ani nie odpowiadam że przyszłaś mnie szukać w sklepie?-również zaczyna mi się poprawiać humor

-Byłam w szkole ale ciebie nie było tylko pełno chłopaków gadających o jakiejś tam lasce która była przed chwilą na kółku sportowym i wpadła w oko Gunnarsenowi...-nie skończyła bo jej przerwałam

-Ewidentnie Desparst z tego Gunnersenw czy jak mu tam.

-A co podoba Ci się któryś z nich?

-Nie, Matko co Ci przyszło do głowy, nienormalna jesteś!?

-No bo wiesz oni nie są najbrzytsi a wręcz przystojni a byłoby słodko gdybyś była np z Macem.

-Jakim znowu kur#a Macem?  W ogóle wyobrażasz sobie Mnie w związku z jakimś z tych frajerów?-wyśmiałam ją szybko

-Noo tak.-poważnieje

-A może tobie się któryś podoba co?-skutecznie zmieniam temat

-Zamknij się bo usłyszą!-powiedziała i wskazała dyskretnie na bliźniaków jak na nią

Zaczęłam przeklinać w myślach, i myśleć jak się prześlizgnąć bez żadnych uwag i tym podobnych.

-Matko, żeby tylko nie było gadania z tym co działo się na hali

-A co się stało?-zapytała z wzrokiem szczeniaka

-Powiem kiedy indziej.-kłamie

-Teraz.-stanowcza jest

-Ehh...

-Czekam...

-No bo w szkole, na kółku gdy zastanawiałam się czemu wszyscy na mnie patrzą, w pewnej chwili ten chyba Gunnersen złapał mnie za biodra a ja go przygniotłam do ściany i prawie wydrapałam oczy.

-O coś jeszcze się tam stało?

-Nie tylko tyle że uderzałam gołymi dłońmi chwilę w worek bo pewni chłopcy o imionach Jacob i Oliver zatrzymali moje ciosy.

-Jak Twoje kostki?-pyta z troską

-Źle nie jest, dobra biorę te żelki i idziemy

-Aaaa No tak jeszcze one.

Zabrałam z pułki 2 paczki i poszłam do kasy a tamte Ameby łaziły za mną chyba bo ja poszłam do kasy to oni też i stali za mną, wychodzę z sklepu Idę przez park oni również.
W końcu stwierdziłam że muszę przestać się nimi przejmować bo w końcu obydwaj się odwalą.

Szłam z towarzyszką do jej domu, ona mieszka z starszą siostrą o imieniu Rose ale jej praktycznie nigdy nie ma w domu za dnia. Usiadłyśmy na kanapie, po plotkach i skończeniu żelków, zabrałyśmy się za lekcje.
Pisałam ostatnie słowo i zadzwonił dzwonek do drzwi, Vanessa wydarła się że zaraz otworzy,
Wstała z podłogi i pociągła mnie w stronę drzwi, otworzyła z uśmiechem ale od razu znikł gdy przed nami ustało dwóch wyższych Blondynów. Na początku tylko ten z postawionymi włosami miał uśmiech na ustach, a na drugiej twarzy pojawił się gdy jego ciemne oczy spenetrowały moją twarz a potem sylwetkę.

Zło Też Kocha.🚬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz