25 lipca - 26 lipca

89 8 13
                                    

Na początku chcę Wam serdecznie podziękować za tyle wyświetleń. Przed Wami podwójny rozdział - pierwszy w tej książce! Mam nadzieję, że się podoba.

***************************************************************************************

25 lipca (poniedziałek)

Dzisiaj byłam umówiona z koleżanką, miałyśmy iść na basen. Obudziłam się o 8:15. Zrobiłam skromne śniadanie, bo nie miałam prawie nic w lodówce. Chwilę później zjadłam wcześniej zrobione śniadanie, oglądając telewizję. Z koleżanką byłam umówiona na 13, więc miałam jeszcze trochę czasu. Przeglądnęłam swoje portale internetowe. Zastanawiałam się, co będę robić w ten urlop. Pewnie się nudzić. Bo wątpię, że wyjdzie jakaś "pilna sprawa", a nawet chciałabym się czymś zając. Tylko czym? Co można robić dwa tygodnie w domu sama, nudząc się? Rozmyślałam tak nad swoim życiem, a teraz zastanawiam się nad czym tak ubolewam? Czuję się w życiu spełniona. Cieszę się, że mogę komuś pomagać. Ale co z miłością? Zawsze myślałam, że przyjdzie na to czas, ale mam już 28 lat. I co? Miłość przyjdzie sama? Nie mam pojęcia. Ale ona zapuka do drzwi i powie: 

- Przyszłam.

Chyba nie. Na pewno nie.

- "Ale co mam z tym zrobić?" - pomyślałam.

I z takim nastawieniem zakończyłam swoje "przemyślenia". Spojrzałam na zegarek. Była 11. Późno już. Za ten czas trochę zgłodniałam. Znowu. Zjadłam batonika musli i zaspokoiłam na razie swój głód. Potem spędziłam około godzinę na oglądaniu telewizji. Potem zaczęłam przygotowywać się na spotkanie z koleżanką. Gdy nadszedł moment spotkania, wybrałam się w umówione miejsce. Na nim samym nic ciekawego się nie wydarzyło, więc nie ma sensu tego opisywać. Potem - gdy już wróciłam była 17. Wyszłam na spacer i wróciłam około 19. Zrobiłam sobie obiadokolację i tyle. Wieczór spędziłam na seansie filmowym. I tak zakończył się pierwszy dzień urlopu.


26 lipca (wtorek)

Dzisiaj obudziłam się z pozytywnym zastawieniem do życia. Nie wiem dlaczego, ale rzadko jestem optymistką, raczej zwykle pesymistką, choć ludzie z mojego otoczenia sądzą, że jestem optymistką. Ale ja im nie wierzę. Rzadko komu wierzę na słowo. Tak mam w naturze. To chyba nie moja wina. Znów rozpisałam się o rozmyśleniach, ale nie umiem inaczej. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Na dzisiaj żadnych planów nie mam. Będę pewnie się nudzić. I nic nie robić. Bo nudzenie się to chyba nic nie robienie. Za dużo rozmyślam. Wróćmy do tego, co robię. Wstałam pięć minut temu. Za chwilę mam zamiar zrobić sobie jajecznicę. Muszę dzisiaj pójść na zakupy. Znowu. Ale dzisiaj zrobię większe, na kilka dni, żeby potem nie dokupywać cały czas. Postanowiłam, że pójdę pobiegać, bo na zewnątrz tak rześko! Jak pomyślałam tak zrobiłam. Biegałam tak przez około półtora godziny. Miałam zamiar krócej. No cóż. Tak jakoś wyszło. Nie brałam zawsze telefonu, jak idę biegać. Gdy wróciłam do domu zauważyłam 8 nieodebranych połączeń. Wszystkie od szefa. Co chce szef ode mnie w przerwę wakacyjną? Trzeba się dowiedzieć.  Oddzwoniłam. Jakaś pilna sprawa. Za dużo spraw i jeden zespół to za mało. Przyjechałam. Jurek już był na miejscu. Za zadanie mieliśmy ustalenie miejsca pobytu jakiejś kobiety, która jest na przepustce, raczej była, bo wczoraj miała się stawić do więzienia, ale się nie stawiła. Musieliśmy ją znaleźć. Kobieta 5 lata temu została skazana na 8 lat więzienia za posiadanie kilkudziesięciu sztuk broni. Dostała przepustkę za dobre sprawowanie. Naszym zadaniem było zlokalizowanie jej, ale bardziej zastanawiało mnie dlaczego ona się nie stawiła. Zaczęliśmy poszukiwania. Wiemy, że może być uzbrojona. Gdy sprawdzaliśmy kolejny ślad, zadzwonił mój telefon. Kobieta przed dziesięcioma minutami stawiła się do więzienia. Wyjaśniała, że spotkała się z córką i ona się zadławiła, pojechały do szpitala i kobieta po prostu zapomniała. Sprawdziliśmy czy nie kłamie. Jedenastolatka była w szpitalu, zadławiła się wczoraj. Jej wersja zdarzeń była identyczna jak matki. Sprawa zakończona. Wezwał nas naczelnik. Powiedział, że mamy wolne, ale mamy też być gotowi, bo w każdej chwili możemy być potrzebni. Pożegnałam się i postanowiłam iść na zakupy, trochę większe niż zazwyczaj. Pochodziłam po sklepach i wróciłam do domu. Była już 18. Późno. Przygotowałam sobie obiadokolację i z apetytem ją zjadłam. Resztę dnia spędziłam w domu, po prostu nudząc się. Potem się umyłam i przebrałam w piżamę. Spać poszłam trochę przed północą.

**********************************************************************************************

Udało się napisać jeszcze dzisiaj ♥ U mnie przygotowania do świąt wrą, więc nie mam zbytnio czasu, ale udało mi się napisać dla Was ♥ Już teraz życzę Wam wesołego świętowania, prezentami obsypania, szczęścia, zdrowia, wiele radości, uśmiechu na twarzy, a w życiu miłości ♥ 

Pozdrawiam.

Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now