1 lipca

56 7 4
                                    

Chwilę po obudzeniu zaczęłam znowu zastanawiać się do kogo należy ten numer. Czemu? Po prostu jakoś nie dawało mi to spokoju. Dzień zapowiadał się upalnie. Jest przed 8, a już słońce świeci bardzo mocno. Kolejny upalny dzień. Znowu. Ten upał dawał w kość chyba wszystkim. Gdy wszyscy domownicy, czyli ja, mama i tata się obudzili pojechaliśmy do szpitala. Z Olą już wszystko dobrze, rozmawiałam z nią. Potem podjęłam decyzję, że wracam do mojego mieszkania. Oczywiście rodzice mi to odradzali. Przekonywali, żebym trochę tu jeszcze pobyła, ale ja tą decyzję podjęłam już wczoraj. Podróż w taką pogodę jest męcząca. Czego innego można się spodziewać po 35-stopniowym upale? Tyle wskazywał mój termometr w samochodzie o godzinie 12:00. Ciekawe co będzie za godzinę... 

Do mieszkania weszłam około 16:00. Od razu zerknęłam na telefon. Chyba z 50 nieodebranych połączeń. Głównie Jurek i szef. Zerknęłam na numer szefa. To ten sam numer, który odebrała mama! Tylko czemu powiedział, że Ola nie żyje? Nie wiem. Pierwsze postanowiłam oddzwonić do Jurka. Nie odbiera. Może oddzwoni. Potem postanowiłam oddzwonić do szefa. Poczta głosowa. Znowu. No cóż. Jadę na komendę. Jeszcze po drodze musiałam wstąpić na stację, bo brakło mi paliwa. Korki. Znowu. Czemu one są wszędzie i o każdej porze? Gdy dojechałam na komendę była już 17:30. Późno. Bez zastanowienia weszłam do budynku i od razu udałam się do szefa. Zapukałam. Usłyszałam "Proszę", po czy weszłam. 

- Dzień dobry, szefie. - zaczęłam rozmowę.

- O, cześć. Gdzieś ty była? - zapytał.

- Moja siostra była w szpitalu... Musiałam pojechać. - odpowiedziałam.

- Usiądź. - odpowiedział.

Wykonałam polecenie. 

- Znaleźliśmy w rzece ciało kobiety, w twoim wieku. Na pierwsze oko to bym powiedział, że to ty, ale potem się okazało, że ona nie żyje od kilkunastu miesięcy, a może nawet roku. Ktoś chciał nas zmylić. I udało się - kontynuował.

- I co? - zapytałam nieco zmieszana.

Gdybym wiedziała wcześniej, to co teraz powiedział mi szef chyba nigdy bym nie wyjeżdżała.

- Ktoś to sobie nieźle wykombinował. Technik przez kilka dni badał ciało. Była zgodność krwi z twoją. Wszystko było idealnie wykombinowane. Ktoś musiał cię dobrze znać. Ciebie i Jurka też... - odpowiedział.

- Co ma do tego Jurek? - znowu zadałam kolejne pytanie.

- Bo... - zaczął, a chwilę później kontynuował: - Bo go porwali. Dwa dni temu. Chwilę później odkryliśmy, że to nie ty jesteś tą dziewczyną. Ktoś musiał to dokładnie uknuć. Zna nasz każdy ruch. Jak na razie nie żądają żadnego okupu ani nic. - powiedział.

Te ostatnie słowa zmroziły krew w moich żyłach. Dopiero potem zdałam sobie sprawę jaką ryzykowną grę zaczęłam, z której wykręcić się nie było tak prosto, jak wcześniej myślałam.

********************************************************************************************

Uff... Kolejna część napisana. Pewnie takiego obrotu spraw się nikt nie spodziewał, ale ten pomysł wpadł do głowy mi dopiero wczoraj, a koncepcję na tą część miałam inną, ale uznałam, że ta jest lepsza - bardziej udoskonalona :) Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze :) I oczywiście zapraszam do dawania gwiazdek i komentowania.

Pozdrawiam ♥

Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now