4 sierpnia cz. 3

80 8 5
                                    

Po słowie "więc" zostawił pauzę. Patrzył na mnie bez ubrań kilka dobrych minut, przez co czułam się dziwnie, tak niekomfortowo. Podszedł do mnie, co wzbudziło we mnie tym razem zaniepokojenie, po czym rzekł:

- Może to dziwne, ale zakochałem się w tobie. Wybacz, ale muszę to zrobić, bo wiem, że nie mogę zrobić wszystkiego i że nasza miłość nie przetrwa. Kocham Cię. Śmierć, patrząc na ciebie to przyjemność - powiedział do mnie, po czym chwycił moją twarz w obie ręce i pocałował mnie w policzek. Przyznam, że pomimo jego wyznania miłości nienawidziłam go, wzbudzał we mnie niepokój, był moim wrogiem.

Po tych słowach oddalił się nieco, chwycił za broń, która leżała w kącie i zaczął celować do siebie. Przyłożył sobie broń do czoła, cały czas spoglądając na mnie. Zamknęłam oczy i pomyślałam, że co się ma dziać, to niech się dzieje. Po kilku sekundach broń odstrzeliła. Otworzyłam oczy. Poczułam ulgę, a zarazem zrobiło mi się go odrobinę żal. Ulgę, bo mój oprawca popełnił samobójstwo, ale żal, bo pewnie był niepoczytalny, albo naprawdę nieszczęśliwie się zakochał. Zdawałam sobie sprawę, że to może jeszcze nie koniec moich problemów, ale miałam nadzieję, że tak. Jeśli on był tu jeden, a w pokoju obok rzeczywiście był Jurek to czułam się jakoś tak bardziej bezpieczna. Przyznam, że Jurek od dawna mi się podoba, ale jakoś nie mam odwagi po prostu pójść. Co by było, ale jesteśmy partnerami z pracy. Wróćmy do tych tragicznych wydarzeń. Dziwnie się tak patrzyło na oprawcę, który popełnił samobójstwo na moich oczach, ale ani trochę nie było mi go teraz żal. Było mi coraz bardziej zimno. Cóż. Nie miałam na sobie żadnego ubrania. Próbowałam się uwolnić, ale niestety bezskutecznie. Minęło może z pół godziny, czułam, że to koniec. Wątpiłam, że ktoś nas tu znajdzie. A jeśli Jurek jest w takiej samej sytuacji, jak ja to nie mamy szans, nawet z trupem. Po kilku minutach poczułam, jak ktoś wchodzi to tego pomieszczenia, w którym byłam. Tętno chyba mi nieźle przyspieszyło. Jeśli był drugi oprawca, nie mam szans, moja nadzieja zniknie. Ale tym razem na szczęście to był Jurek. Podszedł do mnie, rozwiązał sznury i ściągnął taśmę. Widać, że też czuł się niekomfortowo. Słyszałam, jak powiedział po cichu "Żyjesz".

- Mogę wyjść. Ubierzesz się - powiedział.

- Nie. Zostań - spojrzałam mu w oczy i powiedziałam, bo sama czułabym się,  no po prostu w niebezpieczeństwie.

Szybko się ubrałam. W tym momencie podszedł do mnie Jurek i przytulił mnie. Zrobiłam to samo. Przytuliłam się do niego. Ciągle czułam, że nie jesteśmy tylko przyjaciółmi. Tkwiliśmy tak kilka chwil, postanowiłam puścić uścisk.

- Idziemy stąd - powiedziałam, a może raczej zapytałam.

- Chodźmy - odrzekł.

Wyszliśmy, a może nawet wybiegliśmy z budynku. Tak jak wcześniej myślałam, była to leśniczówka. Przez kilkanaście minut błądziliśmy po lesie, między innymi dlatego, że był wieczór. Wtedy Jurek chwycił mnie za rękę, pokazał, żebym przystanęła i zaczął mówić:

- Wtedy, jak myślałem, że nie żyjesz - zrobił pauzę, spojrzał na ziemię, ale potem ciągle patrzył mi w oczy.

- Poczułem coś, poczułem, że nie jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wiem, że może to nie jest odpowiedni moment, po tym, ale ja nie mogę czekać. Kocham Cię - powiedział, a ostatnie słowa raczej szepnął.

Ja powiedziałam krótkie

- Ja ciebie też.

Po czym Jurek mocno mnie przytulił. Zawsze marzyłam o takiej chwili, ale nie wierzyłam, że ona się zdarzy. A jednak.

***

Kochani! Tym razem (wreszcie) część z happy endem. Mam nadzieję, że się wam podoba. Wiem, że miała być wcześniej, ale miałam w szkole same kartkówki itp. :) Za błędy przepraszam, choć mogły się zdarzyć. Pozdrawiam ;)


Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now