4 sierpnia

69 10 8
                                    

Obudziłam się. Byłam w dziwnym miejscu. Było ciemno i zimno. Powoli zaczęłam sobie przypominać, co się stało. Chciałam się poruszyć, ale nie mogłam. Byłam związana sznurem w kostkach, kolanach i rękach, które były także wykrzywione do tyłu. W buzi miałam jakąś szmatkę, a na ustach grubą taśmę. Leżałam tak przez kilka, może kilkanaście minut, do momentu aż ktoś wszedł do tego dziwnego pomieszczenia. Był to wysoki, wysportowany mężczyzna około trzydziestki. Cały był ubrany na czarno - skórzana kurtka, czarny podkoszulek i spodnie od dresu. Podszedł do mnie. Bałam się. Rzucił do mnie "Nie krzycz, bo to i tak nic nie da, księżniczko". Po tych słowach "uwolnił" mi usta od taśmy i wyciągnął, to co miałam w ustach. 

- Obudziłaś się, księżniczko - powiedział z lekką ironią nieznajomy.

Nic nie odpowiedziałam. Strach mnie sparaliżował. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Porywacz zrobił to za mnie.

- Małomówna jesteś. Zmienię to. Będziemy mieli czas. Dużo czasu. Poznamy się lepiej. Będziesz moja, rozumiesz! Czy tego chcesz, czy nie - ostatnie słowa to raczej wykrzyczał, a nie powiedział.

- Czego chcesz ode mnie? - postanowiłam przełamać strach i zapytałam.

- Wynajęli mnie. Ponoć umorzyliście sprawę, a sprawiedliwość sama się nie wyda. Ktoś musi jej pomóc. I ja nią będę - odpowiedział.

Pamiętałam jedną taką sprawę, umorzyliśmy ją, bo nic nie mieliśmy, ale nigdy bym się nie spodziewała, żebym oni się mścili. 

- Co z Jurkiem? - znów postanowiłam zapytać. Chciałam się jak najwięcej dowiedzieć.

- Dużo pytasz. Nie bój się. Ten drugi żyje. W pokoju obok, ale nie myśl, że się spotkacie, bo może jeszcze coś wymyślicie. - odpowiedział. 

Odetchnęłam z ulgą. Jesteśmy w niezłych tarapatach, ale oboje żyjemy.

- Gdzie jestem? - znów zapytałam, choć wątpiłam, że teraz dostanę sensowną odpowiedź. Nie myliłam się.

- Za dużo pytasz, za dużo już wiesz. Koniec tych rozmów. Nie martw się. Przyjdę do ciebie szybciej niż się spodziewasz. - odpowiedział, po czym wyszedł, nie zapominając o ponownemu wciśnięciu mi szmatki w usta i zaklejeniu ich taśmą.

Obawiałam się, co ten człowiek knuje. On może być zdolny do wszystkiego. Po prostu bałam się. U mnie to dziwne i zarazem rzadkie uczucie. Znowu leżałam bezczynnie i nawet nie mogłam się ruszyć. Byłam ciekawa, gdzie jestem. Próbowałam się ruszyć, a może nawet uwolnić, ale bezskutecznie. Byłam głodna i chciało mi się pić. Próbowałam coś powiedzieć, ale udawało mi się wydobyć z ust tylko dźwięk "bełkotania". Znowu powróciłam do zastanawiania się, gdzie jestem. Zapach coś mi przypominał. To było takie suche drewno, może stare. Właśnie! Dostałam olśnienia - byłam w leśniczówce. Leśniczówki zwykle są na uboczu, więc ucieczka raczej niemożliwa. I raczej nikt nas tutaj nie znajdzie. Obawiałam się, że to dopiero początek moich, znaczy raczej naszych problemów.

Kolejna część skończona! Dostałam napadu weny, ale nie wiem co z czasem :) Miałam zamiar napisać coś w piątek, ale się nie udało... :) Mam nadzieję, że część wam się podoba ♥

Pozdrawiam, a może raczej dobranoc ☻☻☻

Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now