5 października

99 9 4
                                    

Obudziłam się w środku nocy. Nie pamiętam, która była godzina, ale po północy na pewno. Spojrzałam na Jurka. Spał. Też postanowiłam zasnąć, ale jakoś z marnym skutkiem. Ciągle wierciłam się. To w prawo, to w lewo. I tak do samego rana. Zastanawiałam się, jak powiedzieć Jurkowi o dziecku. W ogóle nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach. Nim się zorientowałam zaczął dzwonić budzik.

- "Znowu" - pomyślałam, po czym oboje wstaliśmy.

Przygotowaliśmy sobie śniadanie, skromne, ale było. Po czym wypiłam kawę i poszłam do łazienki wyszykować się do pracy. Na miejscu mieliśmy być o 8:00. Mieliśmy jeszcze godzinę. Dużo, bo wątpię, że będą jakieś większe korki.

***

W pracy nic ciekawego się nie działo. Uzupełniliśmy zaległe papiery. Postanowiłam przerwać tą monotonną ciszę.

- Myślałeś kiedyś o dzieciach? - to była moja druga próba powiedzenia mu o dziecku, tylko czy udana?

- A co? - zapytał.

- Nic, tak tylko pytam - odpowiedziałam.

- Najmłodsi nie jesteśmy - odpowiedział.

Znowu zapanowała cisza, nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc potrafiłam milczeć.

- A co? - dopytał się.

- Nic - burknęłam pod nosem, a następnie znowu zatopiłam swój wzrok w zaległych papierach.

Znowu minęły kolejne 2 godziny. Dwie godziny nic nie robienia, tylko bazgrolenia po papierach długopisem. Dużo tych papierów do wypełnienia było. Za dużo. Pewnie w nocy, jak oczywiście zasnę, będą mi się one śniły. Po następnych kilku godzinach ogłosiliśmy fajrant. Idziemy do domu. Byłam tym faktem zadowolona. Dawno nie było takiego dnia, co nic nie robiliśmy. Nic w sensie wypełnianie sterty zaległych papierów. 

***

Jest 21. Jak na razie nie odważyłam się mu powiedzieć o dziecku. Nie rozumiem czego się boję. Tak i tak się dowie. Poszłam się wykąpać. Usiadłam tuż obok Jurka na sofie, po czym on zaczął nieręczną, nie wiem z jakiego powodu, rozmowę:

- O co ci chodziło z tym dzieckiem. Powiedziałam coś nie tak, że się do mnie potem cały czas nie odzywałaś?

- Nie, nie o to chodzi - odpowiedziałam.

- To o co? - dopytywał się nadal.

- O nic - odpowiedziałam, chcąc go zbyć, ale najwyraźniej mi się nie udało.

- O coś chodzi. Wiesz, że tak i tak się dowiem. Jestem śledczym, doskonale o tym wiesz  - powiedział.

Postanowiłam mu powiedzieć.

- No bo tak... - nagle zrobiłam pauzę. Nie mogłam tego z siebie wykrztusić.

- Mówisz? - zachęcił mnie do dalszej rozmowy.

- Jestem w ciąży - wreszcie wydusiłam to z siebie. Z jednej strony poczułam ulgę, ale z drugiej?

- Też jestem zaskoczona. Nie jestem na to przygotowana - kontynuowałam.

Mój wzrok wtedy błądził, to na podłogę, to na sufit. Przyznam, że to nie był łatwy moment dla mnie. Nie jestem jeszcze przygotowana na dziecko, mimo, że mam prawie trzydzieści lat. Gdy Jurek przez kilkanaście sekund nic nie odpowiadał, chciałam wstać i wyjść, szczerze to nie wiem gdzie, ale zatrzymał mnie. Chwycił za dłoń, po czym powiedział:

- Nie wiem co powiedzieć. Cieszę się.

Lekko uśmiechnęłam się, po czym dodałam:

- Ja też.

W tym momencie dłoń Jurka powędrowała na mój brzuch. Czułam się szczęśliwa, ale nie wiedziałam, czy sprostamy zadaniu wychowaniu dziecka, naszego dziecka.

***

Rozdział skończony ! Mam nadzieję, że się podoba.

Pozdrawiam ♥



Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now