31 lipca cz.2

62 7 4
                                    

Chwilę po tym, jak wyszłam z sali podeszła do nas pielęgniarka.

- Niech Państwo już idzie do domu, Państwa Córka jest pod dobrą opieką. - powiedziała.

- My jeszcze tu trochę będziemy, a potem pojedziemy - odparł mój tata.

W tym szpitalu to nie wiem czy jest dobry personel, ale miły to na pewno. Posiedzieliśmy jeszcze kilkanaście minut, po czym pożegnaliśmy się z Olą i wyszliśmy ze szpitala. Jest już 15:00. Późno. Myślałam, że będzie jakaś 13. Ale upał jest jakby było południe. Ostatni dzień lipca daje we znaki. Do domu dotarliśmy po aż 40 minutach. Korki na mieście też dają we znaki. No więc do domu dotarliśmy o 15:50. Mama zrobiła pyszny obiad. Nie wiem kiedy ostatnio jadłam domowy obiad. Obiad po 30 minutach był gotowy. Szybko. Zjadłam go z apetytem. Minęło następne kilka minut, gdy do mamy ktoś zadzwonił - obcy numer. Mama rozmawiała z "obcym" nie więcej niż minutę. Gdy skończyła rozmowę usiadła na kanapie. Spojrzałam na tatę, a on na mnie. Kilka sekund potem mama zaczęła mówić:

- Moja córeczka... ona nie żyje...

- Jak to? - zapytał tata, po czym dodał: - Przecież lekarze mówili, że jest lepiej i ona wyjdzie z tego.

- Nie wiem. - powiedziała mama.

- Jedziemy tam. Może były komplikacje? - powiedziałam tym razem ja.

Chciałam jakoś uspokoić rodziców, ale najwyraźniej mi się nie udało. Rodzice byli coraz bardziej zdenerwowani, więc ja prowadziłam. Nie wiem dlaczego, ale jakoś zachowałam spokój. Chyba jeszcze do mnie nie dotarło, że moja siostrzyczka nie żyje. Może to jakaś pomyłka? A jeśli nie? Jeśli Ola naprawdę nie żyje. Co ja wtedy zrobię? Nie, ona nie może nie żyć! Ona musi żyć! Przecież lekarz mówił, że jest już lepiej i że ona z tego wyjdzie. To dlaczego przed kilkoma minutami zadzwonili do mamy, że Ola nie żyje? Dojechaliśmy do szpitala. Od razu udaliśmy się pod salę, w której leżała Ola. Spotkaliśmy pielęgniarkę. Zapytaliśmy się, czy Aleksandra Nikiel żyje i dowiedzieliśmy się, że tak. Ola żyje! Potem tata wytłumaczył jej, że ktoś zadzwonił i powiedział, że ona nie żyje. Kazała nam pokazać ten numer. Gdy mama wyciągnęła komórkę spojrzałam także na ten numer. Kojarzę go. Skąd? Nie wiem. Ale na pewno go kojarzę! Ale teraz to nie jest ważne. Ola żyje! Tylko kto dzwonił do mamy, że ona nie żyje? No cóż. Tym to zajmę się jutro. Dzisiaj jest już późno, więc pojechaliśmy do domu, wykąpałam się i poszłam spać. Tak szczerze to teraz tęsknię za moim mieszkaniem. Za Jurkiem. Za wszystkimi. Najwyraźniej lepiej dogaduję się z "obcymi" niż z rodziną. Zasnęłam.


************************************************************************************************


Pierwsze opowiadanie w 2017! Jakoś dużo nauki, choć dopiero poszliśmy do szkoły. No cóż. Na to nie mam wpływu :)  Ale postaram się nadrobić zaległości i następne dodać jak najszybciej ♥

Pozdrawiam ☻

Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now