Miniaturka #1 pt.: "Szalone życie jak w zegarku".

68 12 6
                                    

Na wstępie chciałabym Wam jeszcze raz podziękować za te wyświetlenia ♥♥♥ JESTEŚCIE KOCHANI!!! A teraz chciałabym Was zaprosić na przeczytanie pierwszej mojej miniaturki :) Szczerze to jeszcze nie wiem jak sobie z nią poradzę, bo nie lubię pisać krótko i na temat, więc jeśli wyjdzie trochę długa, a może i za długa to wybaczcie :)

- Aspirant Julia Nikiel? - usłyszałam wtedy nieznajomy głos mężczyzny, który teraz jest moim szefem.

- Tak, to ja - odpowiedziałam dość niepewnie.

- Witaj w kryminalnych - powiedział do mnie.

Ja tylko lekko się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się nieswojo. Inna komenda, inni ludzie. Jak na jeden dzień do dla mnie było za dużo. Myślałam wtedy, czy dobrze postąpiłam przyjmując tą propozycję. Ale już było za późno na podjęcie innej decyzji, ale teraz jej nie żałuję. Z tych moich myśli wyrwał mnie głos.

- Za chwilę poznasz resztę zespołu. Mam nadzieję, że się dogadacie. - odrzekł szef.

- Ok - odpowiedziałam krótko.

- Witaj na pokładzie. - powiedział, gdy wychodziliśmy z jego gabinetu.

Wtedy jeszcze byłam niepewną siebie dziewczyną, która zaczyna pracę w kryminalnych. Teraz jestem pewniejsza siebie. Od tych chwil zaczął się jak na razie najpiękniejszy rozdział w moim życiu, bo odnalazłam, to czego szukałam, a raczej to, o czym zapomniałam.

***

Po wyjściu z komendy odetchnęłam z ulgą. Pierwszy dzień za mną. "Pierwsze koty za płoty", jak to mawiała moja mama. Mój nowy partner był ok, fajnie się z nim pracowało. To dobry glina. I teraz nie dziwię się, że przenieśli go do stołecznej. U nas pewnie tylko się marnował. Wsiadłam do auta i pojechałam do swojego mieszkania. Wtedy od niedawna mieszkałam w tym mieście, więc niezbyt go znałam. Zabrałam swoją ulubioną książkę i w samotności zaczęłam ją czytać.

To był mój pierwszy dzień na komendzie. Dzisiaj praca to u mnie monotonia. Rano wstaje, najczęściej rozwiązuję sprawę albo sprawy i pod wieczór wychodzę. Norma. A samotność? Doskwiera mi nadal, ale potrafię sobie z nią jakoś radzić.

***

Kiedy na komendzie pracowałam już ponad trzy miesiące, na porannej odprawie szef powiedział, że to ostatni dzień, gdy jest z nami mój partner. Przenoszą go do Komendy Stołecznej Policji. Byłam smutna, przyzwyczaiłam się do niego. Te wiele zagadek rozwiązanych wspólnie, te zagadki nierozwiązane... To wszystko zrobiliśmy razem. A teraz miałam robić z inną osobą. Jakoś nie wyobrażałam sobie tego. Dzisiaj był ostatni patrol z nim... Mój były partner uśmiechnął się do mnie. Także się lekko uśmiechnęłam. Jakoś na większy uśmiech nie miałam sił, albo po prostu nie chciało mi się. Już nie pamiętam. Odprawa wtedy się zakończyła. To był nasz ostatni wspólny patrol. Ostatnie spotkanie z nim. Chciałam go przeżyć jak najlepiej. Znowu zaczynać nowy akapit w rozdziale? Nie wiedziałam co o tym myśleć.

To był dla mnie trudny okres w życiu. przyzwyczaiłam się do "starego" i bałam się poznawać "nowego". Byłam tym faktem trochę przygaszona, ale mam teraz nie żałuję tego "akapitu", bo on jest najszczęśliwszy w moim życiu i nie chcę go zakańczać, ale przecież żaden tekst nie może być taki długi, bo się robi nudny ☺

Skończyłam! Może nie jest to extra długie, ale mam nadzieję, że Wam się podobało ☻☻☻ Wreszcie znalazłam czas i, co ważne, zmogłam się do pisania! Co ostatnio z tym trudno ☻☻☻ Ale teraz kończę, bo jeszcze dzisiaj się muszę nauczyć słówek z angielskiego i niemieckiego, bo całe ferie mi się nie chciało :) Dzisiaj dla mnie dzień zmogania :D :P


Podkomisarz - prawda oparta na fałszuWhere stories live. Discover now