rozdział 11

8K 397 71
                                    

Zza rogu wyłoniła się uśmiechnięta twarz Alexa. Chyba zakochałam się w tym uśmiechu.
- O hej. Muszę mieć dzisiaj wyjątkowe szczęście spotykając Cię drugi raz.- Powiedział z uśmiechem, a ja czułam jak kolana się podemna uginają.
- Witaj. Widać jesteś niezłym szczęściarzem.- Odpowiedziałam patrząc na nutelle, żeby nie zwracać uwagi na jego cudowny uśmiech.
- Widzę, że ten mały słoiczek interesuje Cię bardziej niż ja. - Odpowiedział niby lekko zasmucony, Ale z zadziornym uśmiechem, po czym odwrócił się i podał mi niebo w słoiku.
- Nie chodzi o to. Po prostu... - Zacielam się i nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, żeby go w żaden sposób nie obrazić, ani nie pokazać mu, że jestem nim zainteresowana. Jeszcze nie teraz.- Po prostu jestem głodna.
- To ja się lepiej nie zbliżam, bo głodna kobieta, to niebezpieczna kobieta. - Powiedział to tak poważnie, ze niemal mu uwierzyłam, lecz wszystko zapału wybuchajac gromkim śmiechem.
- Widzę, że traktujesz mnie bardzo poważnie.
- Ciebie zawsze śliczna.
- Wybacz, Ale tym razem wybieram placki.- powiedziałam i po tym co zobaczyłam na jego twarzy, wiedziałam, że było warto. Odwróciłam się i udałam się do kasy, lecz chłopak nie dawał ze wygraną.
- To chociaż odprowadzę Cię do domu.
- Och... Niech ci będzie. - Odpowiedziałam, zapłaciłam za zakupy i udałam się do wyjścia.
- W takim razie opowiedz mi coś o sobie.
- Więc mam na imię Eliza, mam 15 lat i w Sidney mieszkam od kilku dni, z powodów hmmm... rodzinnych. - Powiedziałam jak najmniej, Ale tyle by się nie czepiał. - No i jestem Polką. Teraz twoja kolej.
- To ja jestem Alex. Mam 17 lat. Mieszkam tu od urodzenia. Lubię tańczyć jak już pewnie zauważyłaś.
- Tak. Jesteś w tym świetny.
- Lata praktyki piękna.
Spacer z tamcerzem okazał się na prawdę miły. Uśmiech ciągle nie schodził mi z twarzy.

Ostatecznie jak wróciłam do domu było po 16. JAKIM CUDEM SPĘDZIŁAM 3 GODZINY W SKLEPIE? BYLAM TYLKO KUPIĆ NUTELLE.

Gdy byłam już najedzona, okazało się , ze zostało jeszcze trochę ciasta, więc postanowiłam zrobić chłopaka placki jak przyjdą.

Chwilę przed godziną, na która zaplanowali przyjście zaczęłam robić dla nich jedziecie. Piękne, cudownie wyglądające placki z Nutellą, na których widok aż cieknie ślinka... NIE. STOP. TY JUZ JADŁAŚ. TO DLA CHŁOPAKÓW.

4 talerze leżały  na stole odpowiednio dla 3 kumpli mojego brata i dla niego.

Przyjazd chłopaków było słychać z daleka. Jestem w sumie strasznie ciekawa czy im zasmakuje.... A jak nie? Co wtedy będzie? Może nie będzie mnie już chciał? Gdy tylko o tym pomyślałam, poczułam łzy w oczach i od razu pobiegłam do swojego pokoju, tam położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać w poduszkę.

Little Sister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz