5

7.8K 342 37
                                        

Brunetka usnęła mi na kolanach. Cały czas ją obserwowałam. Pilnowałam jej oddechu, bałam się, że nadejdzie chwila, w której nie da rady. Opadnie z sił i...nie, nie mogę o tym myśleć.

W nocy Olivia miała coraz większą temperaturę. Okryłam ją czym tylko mogłam. Sama byłam na skraju załamania. Nie mogłam spać. Musiałam czuwać nad dziewczynką. Nagle zauważyłam siniaki na szyi dziewczynki, których wcześniej nie było. Obudziłam Olivie i napoiłam. Nie mogłam pozwolić na to, aby się odwodniła. 

- Co się dzieje? N-nie widzę, Hope, b-boli mnie główka. - łzy ciekły mi po policzkach, kiedy zamykała swoje ciemne oczka. Krzyczałam na cały głos, żeby mi ktoś pomógł. Jednak nikt nie zainteresował się mdlącą dziewczynką. Wzięłam ją na ręce i ile sił w nogach biegłam w stronę szpitala. Musiałam ratować Olivię. Kolejny dzień leciała jej krew z nosa. W głowie miałam najgorsze scenariusze. Nie, to nie możliwe. Śpiewałam piosenkę dziewczynce pilnując, żeby nie zasypiała. Bałam...bałam się, że zaśnie i...nie. Hope, nie możesz tak mówić.

- Przepraszam, gdzie jest najbliższy szpital?

- Cały czas prosto, w lewo, potem na rondzie w prawo i prosto.

- Jaka odległość?

- Około 10-15 kilometrów.

Byłam załamana. Dochodziła 6 rano. Coraz więcej ludzi kręciło się na chodnikach. Nie wiedziałam czy pokonam z Olivią taki kawał drogi. Sprawdziłam ceny autobusu. 2€ za osobę. Brałam pod uwagę inne wydatki, jak na przykład leki dla brunetki. Wzięłam jej małą rączkę i poszłyśmy przed siebie w stronę szpitala. W głowie układałam sobie odpowiedzi na pytania lekarza. A co z rodzicami? Jestem niepełnoletnia, nie mogę zajmować się Olivią. Zabiorą mi ją i znowu trafimy do domu pełnego przemocy, wyzwisk i alkoholu.

Zmieniłam kierunek drogi. Nie mogłyśmy iść do szpitala. Nie przyjęliby małej dziewczynki z 14-letnią siostrą które uciekły z domu w poszukiwaniu lepszego życia.

Po 25 minutach drogi zauważyłam ulicę w której pod pojedynczymi daszkami leżeli bezdomni przykryci kocami. Ten widok był...nigdy go nie zapomnę. Schroniłyśmy się pod blachą w obrębie ludzi patrzących na nas jak na wrogów. Widziałam ich strach w oczach i bezsilność. 

Musiałam się zdrzemnąć. Zbierałam resztki sił, które i tak nie wystarczyły na dalsze funkcjonowanie. Od kilku godzin zamykały mi się oczy, byłam wykończona. Napiłam się wody i odpłynęłam zapominając o Olivii.

- Hope, Hope, wstawaj Hope - wołała dziewczynka.

- Co się stało? - energicznie podniosłam głowę z zimnego cementu.

- Krew, krew - zobaczyłam że z nosa małej istoty leci czerwona ciecz. Nie miałam już żadnej chusteczki, dlatego urwałam kawałem materiału swojej bluzki i próbując zatamować krwotok. Na ciele mojej małej siostrzyczki dostrzegłam kolejne nieznajome siniaki. 

- Uderzyłaś się? - wskazałam na fioletową plamę.

- Nie, a co to?

- Jak się czujesz? - zignorowałam jej pytanie.

- Boli mnie cały czas główka, jest mi nie dobrze, Hope - brunetka zwymiotowała a ja traciłam nadzieję, że nasze życie zmieni się na lepsze. 

18 grudnia, niedziela 

Od 3 dni błąkamy się po różnych zakamarkach w poszukiwaniu szczęścia. Od 3 dni staram się znaleźć lepsze warunki dla siostry. Jak długo to jeszcze potrwa? Nie wiem, ale zrobię wszystko aby Olivia kiedyś powiedziała "dziękuję, że to zrobiłaś"..

Pamiętnik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz