5 tygodni później
Patrzyłam na Olivię pozbawioną jej brązowych włosków. Łzy ciekły mi po policzkach. Codziennie chemioterapia trwała kilka godzin. Stan 5-latki nie polepszał się...a wręcz pogarszał. Lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby moja mała siostrzyczka wygrała walke z rakiem. Dlaczego ona? Dlaczego nie ja? Gdybym mogła, oddałabym za nią życie.
Bawiłam się z Olivią szpitalnymi zabawkami, kiedy w telewizorze przyszła pora na fakty. "Wczorajszej nocy z jeziora wyłowiono ciało 48-letniego mężczyzny. Był pod wpływem alkoholu. Przy sobie miał zdjęcie swojej córki". Zobaczyłam Emily na ekranie. Zdjęcie, które ojciec zawsze miał w kieszeni od dawien dawna. Zdjęcie Emily, oczywiście. Wyłaczyłam telewizor. Spojrzałam na Olivię pochłoniętą zabawą lalkami.
- Jak tam mała? - uśmiechałam się do brunetki dając jej poczucie bezpieczeństwa.
- Patrz! Mija nauczyła się tańczyć! - promieniowała z radości. Mija to jej lalka, którą bawiła się odkąd trafiła do ośrodka.
- Czas na chemioterapię - powiedziała starsza kobieta zabierając Olivię na wózku. Siadłam na jednym z krzeseł na korytarzu.
- Strasznie ci współczuję. Wiem co sie stało i ile przeżyłaś w ciągu 15 lat. - zaczęła rudowłosa pielęgniarka, siadając koło mnie - kilka lat temu mój syn zachorował na białaczkę. Lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Pół roku zmagał się z rakiem. Kiedy przeszedł wszystkie etapy leczenia, nadszedł czas na przeszczep szpiku. Zmarł, tuż po nim. Wiem co czujesz. Nie życzę tego nawet największemu wrogowi. - młoda kobieta powstrzymywała się od płaczu.
- Dlaczego mi to pani mówi?
- Pomyślałam, że będzie ci łatwiej. Wszyscy w ośrodku jesteśmy pod wielkim podziwem twojego poświęcenia. Pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć. - wręczyła mi kartkę ze swoim numerem telefonu.
- Dziękuję.
- Muszę już iść. Nie poddawaj się. Walcz, do samego końca, nawet jeśli nie będzie dla kogo.
Wróciłam na salę czekając na brunetkę. Rozmyślałam nad słowami kobiety, kiedy do pomieszczenia wróciła moja mała siostrzyczka.
- Lekarz prosi panią na chwilkę - opuściłam Olivię i udałam się w kierunku gabinetu prowadzącego leczenie brunetki.
- Coś się stało? - spytałam zaniepokojona siadając na przeciwko mężczyzny.
- Leczenie nie przynosi żadnych skutków. Białaczka rozwija się nieustannie. Nie możemy dłużej zwlekać. Konieczny jest przeszczep.

CZYTASZ
Pamiętnik ✔
Novela Juvenil16 kopnięć w brzuch. 9 uderzeń w twarz. 12 ciosów w plecy. "Jesteś beznadziejna" "Jesteś zakałą rodziny" "Dziwka. Szmata" "Zobacz jak ty wyglądasz. Bierz przykład ze swojej siostry nieudacznico" Jestem Hope. Hope, jak nadzieja. Tylko że ja, tej...