Rozdział XX Fajerwerki i wyznanie

491 37 14
                                    

   Toshiro zarządził poszukiwanie dobrego miejsca na oglądanie pokazu fajerwerków. Znaleźli ścieżkę, przy której było kilka ławek oddalonych od siebie o paręnaście metrów. Tetsaya i Taiga usiedli na ostatniej tylko we dwoje. Czekając na pokaz Kagami niepewnie zaczął rozmowę:

-Odjęło mi mowę, kiedy zobaczyłem cię na scenie.

-Haha! Niezły szok, co nie? To miała być niespodzianka. Widzę, że się nam udało was zaskoczyć. Ciocia Kagome po znajomości nam to załatwiła.

-Ciocia?

-Jest dla nas jak członek rodziny, dlatego tak na nią mówimy. To samo tyczy się jej męża. Ale się zmęczyłam... i jeszcze wczoraj włączyłam na tablecie anime to jak zawsze oglądałam do późna... Chyba zaraz zasnę...- ziewnęła.

-Chyba po fajerwerkach już idziemy.

-To dobrze, bo dłużej bym nie wytrzymała... Patrz! Zaczyna się!

   Przestali rozmawiać i skupili się na przyglądaniu. Kagami wcale nie patrzył na atrakcje. Spoglądał na niebieskowłosą, która oglądała w skupieniu widowisko. W jej anielskich oczach odbijały się kolorowe błyski wystrzeliwanych fajerwerków. Delikatny uśmiech dziewczyny sprawiał, że czerwonowłosemu jeszcze trudniej było oderwać od niej wzrok. Całą twarz miała hipnotyzująco piękną: drobny nos, długie naturalne rzęsy, idealne łuki brwiowe, jasna cera jak u porcelanowej lalki, pojedyncze błękitne kosmyki wystające z koka i lekko zaróżowione polika.

   Już wiedział.






I stwierdził, że ona również powinna o tym się jak najszybciej dowiedzieć. Pomyślał, że jak nie powie jej tego tu i teraz to później będzie się wachał przez wstyd i nie przyzna tego. Odwrócił od niej wzrok i zaczął:

-K-K-Kuroko-san?

-Tak, Kagami-kun?- odpowiedziała ziewając, ale dalej w skupieniu obserwując pokaz.

-Muszę ci coś powiedzieć...

-Zamieniam się w słuch. Ale pospiesz się, bo już oczy mi się kleją...

-No bo...ten tego...

Weź się w garść Taiga!- krzyczał na siebie w myślach.- Bądź mężczyzną i wal prosto z mostu!

-Dobra! Już się nie zawaham! Kuroko-san ja... odkąd pierwszy raz cię ujrzałem wiedziałem, że widząc cię coś dziwnego się ze mną dzieje. Kiedy się śmiałaś lub po prostu lekko uśmiechałaś moje serce waliło jak szalone!- mówił cały czerwony nawet na nią nie patrząc.- Jestem tępym, głupim i niekumatym idiotą, bo dopiero teraz zorientowałem się o co chodzi. Kuroko-san... Nie! Tetsaya! Tetsaya ja...kocham cię! Jestem w tobie szaleńczo zakochany! Tetsaya, ty jesteś aniołem, moim aniołem!- odpowiedziała mu cisza.- Tet-Tetsaya?!- spojrzał na nią. Zasnęła. I najpewniej nie słyszała tego wyznania.

   Po chwili wahania podniósł ukochaną jak pannę młodą i pocałował w czoło. Zwątpienia uderzy w niego nagle, zupełnie jakby z nikąd nadleciała piłka i walnęła go prosto w twarz.

A co jeśli ona nic do mnie nie czuje? Wyśmieje mnie? A jej rodzice? Zaraz... Kuroko chciał zadać mi jakieś pytanie wtedy w ich pokoju... Czy chodziło mu właśnie o to?! Czyżbym był aż taki głupi, że on domyślił się przede mną?! Nie, muszę się więcej dowiedzieć! Poznam ją lepiej i się dowiem! Powiem jej co czuję po następnych mistrzostwach. Tym razem patrząc jej prosto w oczy...wtedy będę miał pewność, że nie śpi...- postanowił.

-Czekaj na mnie, aniele- powiedział do śpiącej dziewczyny.

   Ruszył drogą, którą przyszli niosąc ją na rękach.

----------------------------------
501 słów! Zgodnie z obietnicą wstawiłam rozdział dzisiaj ze względu na to, że _Bloody_Arisa_ zrobiła dla mnie okładkę, która będzie mi potrzebna do specjału za 500 gwiazdek. Czyli za sto gwiazdek poznacie lepiej rodzinę Kuroko :3
Jesteśmy już w połowie mojej książki!
Więc do nexta, otaczki, bo idzie nauczycielka!

Kuroko no Basket: Pierwsze ŚwiatłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz