Rozdział 16

782 52 6
                                    


- Ym.... ale po co?- spytałam.

- Chciałbym Ci coś wytłumaczyć...- mruknął.

- A nie możesz, nie wiem.... teraz?- zapytałam.

- Nie... to poważna sprawa..- podrapał się po karku.- Tak czy inaczej zabieram cię gdzieś jutro- uśmiechnął się.

- Hola, hola, ale ja się jeszcze nie zgodziłam.- Justin spojrzał na mnie tymi pięknymi oczyma. -    Już nie patrz się tak na mnie. Tak, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.- podniosłam w górę palec wskazujący.- Nie wywieziesz mnie do lasu i tam nie zostawisz, albo co gorsza mnie zgwałcisz.

- No tego bym Ci nie zrobił. Nie jestem do tego zdolny- położył dłoń na sercu.

- No ja nie wiem.- powiedziałam i wybuchłam śmiechem, a szatyn zaraz po mnie. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Razem z chłopakiem wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę sklepu.

- Filip!!- zawołałam wchodząc do sklepu, gdyż nie było mojego kochanego kumpla za ladą. Co za sprzedawca? Po chwili chłopak wyszedł ze swojego kantorka.

-Oooo Selena !! Znowu zepsułaś samochód?- spytał z rozbawieniem.

- W sumie to nie wiem, ale mój braciszek coś potrzebuje.- zaśmiałam się.

- Spoczko, ale chwila zaraz.. Justin?! Brachu dawno Cię tu nie było.- zawołał Filip biorąc go w braterski uścisk.

- No tak jakoś się złożyło. - rzekł Justin oddając uścisk.

- Ale to jak? Wy razem?- zapytał spoglądając raz na mnie raz na chłopaka.

- Nie, my tylko razem pracujemy.- uśmiechnęłam się. Choć chciałabym. Nie no... co ja dzisiaj wygaduję?

- Justin wrócił do wyścigów? Uuuu to dopiero teraz będzie rywalizacja...- zawołał wesoło- Justin jest najlepszy w te klocki.- zwrócił się do mnie.

- Ej no wypraszam sobie bardzo, a ja to co? Chciałabym Ci powiedzieć, że ostatni wyścig wygrałam nawet z nim. Jestem lepsza.- wypięłam język w ich stronę.- A teraz poproszę to co mi jest potrzebne.

- No ciekawe skąd mam wiedzieć co chcesz.- skrzyżował ręce na piersi. Po chwili Justin mu powiedział co tam chciał, a ja w tym czasie rozglądałam się po sklepie. Nie zmieniało się w tym sklepie nigdy nic. Filip jak przejął ten sklep po dziadku, tak nic w nim nie zmienił. To jest cudowne, niby sklep mechaniczny, a w ogóle na taki nie wygląda. Oczywiście są różne rzeczy powystawiane, ale to tylko na wystawę. Reszta jest poukładana z  schowku....no nie takim schowku, jak prawie magazynie. Filip zawsze wszystko podaje sam. Nie ma w tym  sklepie wszystkiego porozrzucanego. I to jest w nim niesamowite. Jest zawsze czysto.

- Selena, już możemy iść.- wyrwał mnie z zamyśleń Justin.

- Jasne. Cześć !- krzyknęłam do kumpla i wyszłam ze sklepu.- To co, jedziemy już do warsztatu?

- Tak, już nigdzie nie jedziemy.

    Weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy z pod sklepu. Znowu jechałam jak pirat drogowy, ale co tam.... Kiedyś mnie złapie policja, oj złapie. Już po 10 min byliśmy przy warsztacie. To chyba mój rekord. No ale....  Okazało się, że chłopaki już skończyli robotę, a te części co im kupiliśmy to nie  wiem.... chyba gdzieś indziej coś się zepsuło.... ja tam nie wiem. Była już 20, więc postanowiliśmy iść już do biura szefa. Od razu w wejściu przywitał nas szef trzymający cztery butelki wódki... będzie się działo....

- Znalazłem dla Was podwózkę, więc Sell też możesz z nami świętować.- rzekł z uśmiechem na twarzy staruszek. On chyba już coś pił.

   Świetnie się bawiliśmy- rozmawialiśmy, piliśmy i w ogóle. Bądź co bądź nieźle się schlałam....

Siemanko!!

Dodałam rozdział już po dwóch dniach od ostatniego! Ja nie wiem co się za mną stało.... no ale to chyba dobrze...

Liczę na Waszą aktywność!! 

Jak Wam się podoba?

Nowa historia JELENY ( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz