Rozdział 31

576 35 16
                                    

- Słuchajcie.  Nastąpiły zmiany w regulaminie. - byliśmy właśnie u szefa na 'dywaniku'. - Dziś miał odbyć się tylko jeden wyścig, jednak odbędą się dwa - Justina i Seleny.
- Co?! Jak ?! Ja nie jestem gotowa!!
- Wierzę w Ciebie, dasz radę.- uśmiechnął się pocieszająco.- I jeszcze jedno. Dzisiaj jedziecie swoimi samochodami, lecz gdy przejdziecie do następnej rywalizacji losujecie samochody z ich warsztatu. Jasne ? - wszyscy przytaknęli. - Możecie iść, widzimy się na placu.- wyszliśmy z pokoju szefa i udaliśmy się do pokoju Chrisa i Nicol.
- Masakra, nie wyobrażam sobie jak dzisiaj pojadę. - złapałam się za głowę, a po chwili poczułam ręce otulające moje ciało.
- Będzie dobrze. - powiedział Justin i pocałował mnie w czoło.
- Justin ma rację. Jesteś w końcu naszą królową.  Musisz dać radę. - powiedziała Nicol, a wszyscy jej przytaknęli.
- Może i macie rację. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- No tak... skromna Selena.

**********

- Hmmm daj buziaka.- Justin zrobił dzióbek z ust.
- Nie. - pokręciłam głową i zaśmiałam się.
- No proszę.- zrobił maślane oczka.
- No Selena. Na szczęście - wtrącił się Chris. Ja tylko pokręciłam głową i cmoknęłam go w jego malinowe usta. Po chwili chciałam się oderwać, jednak on przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Eh... cały Justin.
- Uczestników wyścigu pierwszego rywalizacji męskiej prosimy na linię startu. - usłyszeliśmy z głośników. Oderwałam się od Justina i szepnęłam w jego usta.
- Powodzenia.
     Jesteśmy już na placu wyścigowym. Są dwa tory. Na jednym będzie wyścig mężczyzn, na drugim kobiet. Oczywiście w odległości kilkunastu minut. Wierzę w Justina. Przecież sama się z nim ścigałam i pamiętam, że był trudnym rywalem. Ojj trudnym. Wygra to... ja to wiem.
     Zaczął się wyścig.  Justin jedzie łeb w łeb z dwoma samochodami. Oglądamy wszystko na wielkim ekranie. Dziwię się, że policja nie przyjeżdża. Przecież hałas jest zapewne na połowę miasta.  Oooo taaaaaak Justin jedzie pierwszy!!! Jednak... jezu co tam jest? Jakaś przepaść. Nie wierzę.... proszę niech on to przejedzie.
- Kurczaczki, zacięta rywalizacja - odezwał się Chris.
- No. Nie wierzę co to jest. - powiedział John kręcąc głową. Tylko na chwilę na nich spojrzałam i od razu powróciłam oczami do monitora. Taaaaak!!!! Justin jest już przy mecie, lecz za nim od razu jakiś gościu.
- Jeeest!!!!!!- krzyknęliśmy gdy Justin jako pierwszy przekroczył metę. Od razu po nim przekroczył ją jakiś facet i wyszedł z samochodu mocno trzaskając drzwiami. Trochę się wkurzył...
- Gratulacje kochanie. - podeszłam do mojego chłopaka gratulując mu i całując go w usta. Widziałam jak inne dziewczyny się na niego patrzyły. Po prostu rozbierały go wzrokiem. Skarciłam je spojrzeniem i  powróciłam do całowania MOJEGO chłopaka.
- Kocham jak jesteś o mnie zazdrosna. - powiedział Justin gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Wcale nie jestem zazdrosna.- zaprzeczyłam.
- Tak, tak.- roześmiał się.
- Gratulacje stary, dobra robota.
- Dzięki.

***************

- Uczestniczki wyścigu pierwszego rywalizacji żeńskiej proszone o podjechanie do mety. - usłyszeliśmy po raz drugi tej nocy głos z głośników.
- Uważaj na siebie. Proszę. - przyciągnął mnie do siebie Justin.
- Spokojnie, będzie dobrze. - krótko pocałowałam Justina w usta i podeszłam do mojej czarnej perełki. Wsiadłam do samochodu i czekałam na zielone światło oznaczające rozpoczęcie wyścigu. Czerwone, żółte... start!!!
     Zaczęłam mój wyścig z piskiem opon. Droga faktycznie była otoczona palącymi się beczkami. Szczerze ? Przerażający widok. Również gdzieniegdzie na torze stały te belki. Co było naprawdę dużym utrudnieniem. Postanowiłam użyć sprintu, ponieważ wiedziałam, że jeżeli tak dalej pójdzie mogę pożegnać się ze zwycięstwem. Przycisnęłam czerwony guziczek, a moim samochodem od razu wstrząsnęło i jechałam już około 300km/h. Nagle buh!!! Co się kurwa dzieje? Wszędzie ogień....

Nowa historia JELENY ( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz