Rozdział 8

932 59 1
                                    

  Dzisiaj przyjeżdża nasz szef Alfredo, więc musimy jechać do magazynu. Tam trzymam swój samochód sportowy do wyścigów, a Nicol swój motocykl. Nie ścigamy się ze sobą, ponieważ ja biorę udział w wyścigach samochodowych, a ona motocyklowych. Chodź  przyznam, że lubię jeździć i ścigać się na motorze, ale wtedy Nicol nie bierze w nich udziału.

   Ja jestem "królową" wyścigów samochodowych, a taki Paul "królem". Jeszcze nie było wyścigu, w którym ścigaliśmy się razem, ale z tego co wiem niedługo ma się taki odbyć i wtedy, kto z nas wygra dostaje tytuł najlepszego jeźdźcy, a przegrany odpada i nie jest już "królem" czy "królową", a na jego miejsce idzie osoba z najlepszym wynikiem od razu po byłym "królu".

   Nicol za to jest "królową" wyścigów motocyklowych, ale miała już taki wyścig i nie uwierzycie- wygrała. Szef był bardzo dumny, a ona zaczęła jeszcze więcej zarabiać. Chodź i tak ja najwięcej zarabiam, nawet nie wiem czemu, ale tak jakoś. Nie wiem, są jakieś zasady wydawania pieniędzy, oczywiście szef sam je wymyślił, ale i tak ich nie rozumiem.

- Jedziemy?!- wrzasnął John. A co do nich- chłopaki wrócili dopiero do domu nad ranem. Oczywiście byli na imprezie i świetnie się bawili.

- Tak- odpowiedziałam i wyszłam z domu zatrzaskując drzwiami, nadal jestem zła na John'a o ten wypad. Może już nie powinnam, ale nawet nie rozmawiałam z nim normalnie od miesiąca, a co dopiero gdzieś wyjść, czy coś, to nie! Chłopaki co raz bardziej się zakolegowali i to mnie denerwuje. Justina unikam w szkole od tego pechowego poranka. Oczywiście nadal znajdzie czas z Chrisem, żeby mnie oczernić z Nicol. Ale to mniejsza z tym.

   Wsiadłam do samochodu z Nicol i ruszyłam. Do magazynu mieliśmy jakieś dwadzieścia minut. Nie był on daleko, ale był na uboczu miasta. Przyśpieszyłam i już po 15 minutach byłam pod magazynem. Wysiadłyśmy z dziewczyną z samochodu i nie czekając na chłopaków ruszyłyśmy w stronę wejścia.. Jednak po chwili chłopaki byli już przy nas. Szczerze, strasznie się za nim stęskniłam. Uważam go za swojego dziadka, ponieważ ma już swoje lata i niby jestem tylko jego pracownicą, ale troszczy się o mnie jak o swoją wnuczkę, tak jak Nicol.

- Dzieciaki, jak ja Was dawno nie widziałem.- usłyszeliśmy od razu w wejściu do jego biura. Podszedł do mnie i Nicol, i nas przytulił. Chłopaków nie daruje taką miłością jak nas. No ale cóż, tak już jest.

- Cześć staruszku.- uśmiechnęłam się do niego. Nazywamy go staruszkiem, a czasami dziadziem. No, tak bywa.

- No dobra koniec tych czułości, trzeba przejść do interesów. Selena w piątek masz najważniejszy wyścig. Musisz go wykwalifikować, bo inaczej ty będziesz musiała pracować od samego początku rozumiesz?- przyjął surowy wyraz twarzy.

- Dobra, przecież wiesz,że wygram.- powiedziałam pewna siebie. Zawsze jestem pewna siebie i podobno to jest moja wada, lecz ja uważam to jako zaletę.

- Wiem, wiem przemądrzało.- uśmiechnął się do mnie. Posiedzieliśmy jeszcze trochę w magazynie i pogadaliśmy. Jutro chłopaki muszą iść do magazynu i zająć się moją maszyną. Taki zwykły przegląd przed wyścigiem. Oczywiście przed samym wyścigiem również będzie tak dla bezpieczeństwa.

   W domu postanowiłam z Nicol zrobić pizze. Oczywiście tylko dla nas, bo jesteśmy złe na chłopaków. Dlaczego? W poniedziałek wrócili nad ranem do domu. Nie wiedziałyśmy gdzie byli całą noc, bo nie chciało im się do nas zadzwonić i powiedzieć. Dopiero wieczorem w poniedziałek wytrzeźwieli, ale nie chcieli nam powiedzieć gdzie byli, a potem zrobili nam awanturę, że wtrącamy się w nie swoje sprawy. No sory, że się o nich martwimy. Tak, więc nie odzywamy się do siebie i szczerze mówiąc mi to pasuje, mniej zrzędzenia. Zabrałyśmy się za robienie pizzy gdy ktoś nagle otworzył drzwi wejściowe. No wreszcie przyszli. Do kuchni weszli chłopaki, ale uwaga... każdy miał w ręku po dwa bukiety róż. Uhu!

- Chcieliśmy przeprosić za poniedziałek, nie powinniśmy na Was tak naskakiwać.- powiedział Joel spuszczając głowę w dół.

- Racja- potwierdziła John.

- To dla Was.- dopowiedział Matt. Tak, więc dostałyśmy po trzy bukiety pięknych róż. Słodziacy!

         Zjedliśmy wszyscy razem kolację i położyliśmy się spać. Jutro znowu szkoła, jak dobrze, że już niedługo koniec! Wakacje! Za miesiąc. Uh.

 Jest kolejny rozdział!

W szkole mam strasznie dużo nauki, więc rozdziały będą rzadziej dodawane

Oczywiście zapraszam do gwiazdkowania i komentowania, jeśli się Wam podoba

Do zobaczenia <3

Nowa historia JELENY ( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz