Michael ze znużeniem obserwował swojego ukochanego, który rytmicznie uderzał palcami w ekran telefonu. Chłopak wydawał się zafascynowany przeglądaną treścią. Zielonooki nie był z tego powodu zadowolony, ponieważ zdecydowanie wolał, by to jemu poświęcano uwagę.
- Co robisz? - zapytał, starannie ukrywając swoją irytację, ponieważ chciał dowiedzieć się, co takiego mogło być ważniejsze od niego.- Czytam - odparł krótko blondyn i Michael momentalnie przewrócił oczami, wiedząc, że ten i tak tego nie zauważy.
- A co konkretnie? - Liliowowłosy ponowił próbę podjęcia rozmowy.
- Fanfik - odpowiedział tamten, nie przerywając ani na chwilę wykonywanej czynności.
- O czym? - dociekał dalej Clifford. Nie zamierzał dać tak łatwo się usunąć.
- To skomplikowane. - Starszy zacisnął usta, słysząc kolejną wymijającą odpowiedź niebieskookiego.
Michael podparł się na łokciu.
- Musisz to robić właśnie teraz? - zapytał, podkreślając ostatnie słowo. To jednak nie wystarczyło, by zdobyć atencję Hemmingsa.
- Tak, jestem w punkcie kulminacyjnym - rzucił szybko, nie odrywając wzroku od telefonu.Liliowowłosy westchnął, ponownie opadając na materac. Nim zdążył pozbierać myśli, usłyszał głośny trzask, który momentalnie poderwał go do siadu.
- Co ty robisz? - zapytał, spoglądając na Luke'a, którego telefon dziwnym cudem znalazł się na drugim końcu pomieszczenia.
- Powiedzmy, że nie skończył się tak, jak chciałem, by się skończył - mruknął niebieskooki, przesuwając się w stronę Clifforda.- I dlatego próbowałeś zniszczyć moją ścianę? - Michael uniósł lekko brew, pokazując swoje niezadowolenie, chociaż cieszył się, że blondyn w końcu zwrócił na niego uwagę.
Słysząc te słowa, Hemmings zaśmiał się nerwowo.
- Przepraszam - powiedział, drapiąc się lekko po karku.
- Zastanowię się nad wybaczeniem - rzucił zielonooki, odwracając się plecami do chłopaka. Miał nadzieję, że tymi słowami zachęci młodszego do jakichkolwiek działań względem niego i otrzymał upragniony efekt.
Luke całkowicie zmniejszył odległość między nimi i zaczął składać delikatne pocałunki na szyi Michaela. Clifford mimowolnie przechylił głowę, dając mu do niej lepszy dostęp. Przez jego ciało przeszedł dreszcz, kiedy ciepłe wargi blondyna po raz kolejny spotkały się z jego skórą. Niebieskooki schodził coraz niżej, a kiedy dotarł do brzegu koszulki, złapał za jej dolny rąbek i delikatnie podciągał ją do góry. Ukochany jednak zatrzymał go w połowie czynności.- Ej, spokojnie, tygrysie - szepnął Michael, odpychając lekko dłonie Hemmingsa. - Nie zapędzaj się tak. Zapomniałeś, że za chwilę wychodzę?
- Hm, gdzie? - Luke wydawał się szczerze zdziwiony, co nie było zaskoczeniem dla zielonookiego, a jedynie utwierdziło go w przekonaniu, że ten, mimo zapewnień, zupełnie nie słuchał tego, co Clifford mówił do niego wcześniej.
- Właśnie widzę jak mnie słuchasz - prychnął liliowowłosy. - Mówiłem ci, że tata poprosił mnie, bym pomógł mu w kilku rzeczach, bo sam nie ma czasu ich zrobić - dodał pewnie, by Luke nie dostrzegł drobnego naciągnięcia prawdy w tym zdaniu.
- Czyli ile mamy jeszcze czasu dla siebie? - zapytał Hemmings, krzywiąc się.
Michael szybko chwycił leżący nieopodal telefon i odblokował go, sprawdzając godzinę.
- Około dziesięciu minut, tak myślę - odpowiedział.
- To w zupełności wystarczy - mruknął blondyn i tym razem bez przedłużeń ściągnął koszulkę Clifforda. Michael odwrócił się przodem do chłopaka, by złożyć krótki, ale czuły pocałunek na jego ustach, jednak kiedy chciał się odsunąć, Hemmings przybliżył go z powrotem. Niewinne całusy zamieniły się w pełne namiętności i pożądania. Zielonooki przez chwilę stracił poczucie czasu, jednak kiedy przypomniał sobie o ważnej wizycie, natychmiastowo oprzytomniał.
- Luke. - Oderwał się od chłopaka, ale ten nie dał mu dojść do słowa, ponownie przyciskając do niego swoje usta. - Luke, czekaj. - Blondyn ponownie mu przerwał wypowiedź. - Stop - powiedział, zasłaniając dłonią usta niebieskookiego.
- Co? - burknął zirytowany brakiem czułości Hemmings.
- Musisz już iść - stwierdził Clifford, spoglądając na zegarek.
- A więc wyganiasz mnie? - zapytał Luke, robiąc zasmuconą minę.
- Tak, dokładnie, wyganiam cię, a teraz idź - rzucił twardo tamten, całkowicie odsuwając się od ukochanego.
Luke z westchnieniem podniósł się z łóżka i chwycił bluzę wiszącą na krześle. Udał się w kierunku drzwi, po drodze podnosząc z ziemi swój telefon. Michael szybko wciągnął na siebie koszulkę i ruszył za nim, by go odprowadzić.
Kiedy zeszli na dół, liliowowłosy był gotów dosłownie wyrzucić blondyna z domu, ponieważ był już wystarczająco spóźniony na umówione spotkanie.
- Nie pożegnasz się? - zapytał niebieskooki, nie robiąc sobie nic z pośpiechu starszego.
Michael przewrócił oczami, ale stanął na palcach, dając mu szybkiego buziaka na pożegnanie, po czym szybko wypchnął chłopaka na dwór.
CZYTASZ
three hundred and sixty five days ◈ muke
ФанфикGdzie Michael umiera, a Luke pragnie śmierci. okładka: queenolix