Chłopak ocknął się, a pierwszą rzeczą, którą zarejestrował jego umysł, była otaczająca go ze wszystkich stron woda. Powoli uniósł powieki, lecz wokół panowała jedynie ciemność. Nie dochodziły do niego żadne dźwięki, czy też emocje - zupełnie jakby znajdował się w pustce. Prawdopodobnie w tych okolicznościach powinien odczuwać lęk, a nawet przerażenie, ale był całkowicie spokojny. Zdawał sobie sprawę z tego, że tonie, ale dziwnym trafem nie odczuwał potrzeby zaczerpnięcia powietrza, toteż nie wierzgał się ani nie panikował. Nie był w stanie zebrać tyle sił, by podjąć próbę walki z żywiołem, więc zupełnie podporządkował się falistym ruchom cieczy. Zamknął oczy i wyciszył umysł, skupiając się jedynie na własnych rozważaniach.
Jednak, nim zdążył pozbierać myśli, poczuł delikatnie muśnięcie na dłoni. Z początku uznał, że to tylko jego wyobraźnia, bowiem wydało mu się to wręcz niemożliwe, by na takiej głębokości znaleźć drugiego człowieka. Po kilku sekundach, minutach, a może wieczności, sytuacja się powtórzyła, a Michael niemal natychmiastowo otworzył oczy, spoglądając na tajemniczą zjawę. Niestety, dojrzenie postaci uniemożliwiło mu oślepiające światło towarzyszące sylwetce. Chwilę później jednak nieco przygasło i czerwonowłosy mógł wyraźnie zobaczyć twarz drugiej osoby. Jego serce momentalnie zabiło dwa razy mocniej.
Niebieskooki chłopak był zaledwie kilka metrów dalej. Michael chciał się do niego zbliżyć, ale jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa - zupełnie, jakby stracił nad sobą kontrolę. Clifford starał się poruszyć choć kawałkiem ciała, ale i to zdało się na nic. Jedyne czego starszy pragnął to wziąć blondyna w objęcia i nie wypuszczać go z nich. Chciał po raz ostatni poczuć pod palcami delikatną skórę Luke'a i złożyć na niej ostatni pocałunek. Domyślił się, że jeśli się nie pospieszy straci ku temu jedyną okazję. Zapewne, gdyby nie znajdywali się pod wodą, na czole Michaela wystąpiłyby kropelki potu spowodowane wysiłkiem, który wkładał w próby wyjścia ze stanu odrętwienia.
Nagle niebieskooki złapał kontakt z czerwonowłosym. Chłopak zaprzestał swoim czynnościom i wpatrywał się w blondyna z wyczekiwaniem. Ku jego zaskoczeniu, ten posłał mu pewny siebie uśmiech i odważnie machnął rękoma, by wrócić na powierzchnię. Michael chciał za nim krzyczeć, błagać, by za nim zaczekał, lecz nie mógł, ponieważ głos ugrzązł mu w gardle. Jedyne co czuł w tamtym momencie to łzy cisnące mu się do kącików oczu.- Co było dalej? - spytał Luke, wyraźnie zaciekawiony opowieścią Clifforda.
- Właściwie to nic. - Michael podrapał się po karku i przeczesał szybko włosy. - Obudziłem się.
Młodszy wydał z siebie jęk niezadowolenia, przewracając się na drugi bok i spoglądając czerwonowłosemu prosto w oczy.
- Miałem nadzieję, że uratowałem cię przez utonięciem i w ramach podziękowań zrobiłeś mi loda, czy coś - wyznał blondyn z rozczarowaniem, za co zielonooki zgromił go wzrokiem.
Clifford chwycił poduszkę znajdującą się w pobliżu i cisnął nią w Hemmingsa. Liczył, że choć trochę odwróci uwagę chłopaka od rumieńca zalegającego na jego twarzy. Ten jednak bez problemu złapał przedmiot i odłożył na bok. Michael wiedział, że blondyn jest gotów skomentować jego zakłopotanie, więc szybko wziął do rąk kolejne poduszki, energicznie nimi rzucając w kierunku chłopaka. Niestety, czerwonowłosy miał wyjątkowo słaby cel, w związku z czym jedynie raz udało mu się trafić. Luke pokręcił głową na jego dziecinność, uśmiechając się pod nosem.
- Przede mną nie ukryjesz swoich wypieków - powiedział, puszczając Cliffordowi oczko.
Starszy skrzyżował ręce na piersi.
- Nawet nie próbowałem - skłamał bez wahania, starając się zabrzmieć wiarygodnie.
Niebieskooki przysunął się do niego, obejmując go luźno ramieniem.
CZYTASZ
three hundred and sixty five days ◈ muke
Hayran KurguGdzie Michael umiera, a Luke pragnie śmierci. okładka: queenolix