Rozdział #3

235 14 0
                                    

  Zadowolona pobiegłam do stołu Gryfonów, zauważyłam Norberta i jego nieszczęsnych przyjaciół, nie mam nic do Freda i Georga ale Lee, zdenerwował mnie całkowicie! Jeszcze teraz na mnie patrzy i się szczerzy. Ja rozumiem takiego bóstwa świat nie widział, ale żeby tak się patrzeć? Podeszłam do Norberta i go przytuliłam.
(Fred i George) A my to co!
Chcąc nie chcąc przytuliłam bliźniaków. Usiadłam na końcu stołu, siedzi tam mała blondynka i ma łzy w oczach, nie zastanawiając się spytałam:
(R) Hej, jestem Rozalia, a ty?
(Dziewczyna) Anny, miło mi Cię poznać.
(R) Nie chce być nie miła, ale mogę wiedzieć dlaczego płaczesz?
(A) No, w sumie i tak komuś muszę powiedzieć a ty Rozi wydajesz się być miła. Mogę Ci ufać?
(R) No, pewnie mów.
(A) No bo ja jestem czystej krwi, ale moja rodzina nie zwraca uwagi na to jaką ma się krew i mi to też nie przeszkadza, a w pociągu spotkałam Malfoy'a I on mnie zaczął wyzywać i nawet mnie uderzył. A jego goryle tylko się śmiali. - gdy skończyła rozpłakała się na dobre a ja ją przytuliłam.
(R) Cii...Ann kochana nie marnuj na niego łez, chcesz widowiska to patrz.
Nie myśląc dłużej wstałam od stołu Gryfonów i udałam się w stronę tego tlenionego debila.
Gdy doszłam zaczęłam wrzeszczeć:
(R) Rodzice cię nie nauczyli Malfoy, że się ludzi nie wyzywa! W dodatku dziewczyn, i to młodszych?!
(D) Hej, śliczna. Tak nauczyli mnie ale mogę to stosować w stosunku do Szlam i Zdrajców Krwi! Szkoda, że taka piękność nie jest w Slytherinie… No nic żegnaj.
(R) O nie ty tleniony bałuwanie! Nikt! Ale to nikt nie ma prawa mówić o moich bliskich źle! A tym bardziej nie masz prawa mówić do mnie śliczna! Dotarło?!
Teraz wszystkie pary oczu skierowane były na mnie i tego blond idiote. Nawet nauczyciele spoglądali zaciekawieni jak to się skończy.
(R) Kontynuując masz przeprosić Anny!
(D) Nie doczekanie twoje! A teraz wybacz, że Cię opuszczam kwiatuszku, ale muszę iść!
Emocje wzięły górę i BAM! idiota ma rozwalony nos. Tak ja Rozalia Vanessa Rogers uderzyłam Dracona Lucjusza Malfoy'a i jestem z tego dumna.
(D) Powiem wszystko mojemu ojcu!
(R) O Jezu! Co ja zrobię?!
(D) Wiedziałem, że zmiękniesz jak to powiem…
(R) Boże! Ty naprawdę jesteś taki głupi? Czy udajesz? Ja naprawdę nie wiem jak ty to robisz ale żeby być takim debilem pewnie trzeba ćwiczyć latami co nie?
(D) Nie! Jak śmiesz tak się do mnie zwracać?! Ty idiotko Rogers!
(R) Nie po nazwisku!
(D) A to niby czemu?!
(R) Po nazwisku to po pysku.
I go spoliczkowałam. Jak nie chciał dobrowolnie przeprosić Ann to go zmuszę…tylo jak? A no tak oczy! Zpojrzałam w jego oczy i zrobiłam najpiękniejsze jakie potrafię. On aż otworzył buzie.
(R) A teraz pójdziesz ze mną do Ann i ją przeprosisz, tak?!
(D) Tak!
Jaki on jest głupi, matko nie wieże jakim cudem on jest na drugim roku. Tak rozmyślając dotarliśmy do stołu Gryfonów.
(R) Ann, Malfoy chciał Ci coś powiedzieć. Prawda!
Spojrzałam na niego a on pokiwał potwierdzająco głową.
(D) Anny chciałem Cię przeprosić za to jak Cię nazwałem, może zaczniemy od nowa co ty na to?
(A) Umm…no dobrze wybaczam Ci.
Draco nawet się uśmiechnął. Zaraz co Malfoy się uśmiechnął?
(D) W takim razie jestem Draco. Draco Malfoy, a ty?
(A) Anny Moore, miło mi Cię poznać.
(D) Mi ciebie też, a teraz wybacz idę do moich kumpli. Pa Ann!
(A) Pa Draco!
Nie zauważyłam, że w całej WS [Wielkiej Sali] było, wszyscy patrzeli w naszą, w sumie moją stronę. A co tam wskoczyłam na stół i zaczęłam przemowę.
(R) Jak widać nie macie co robić, ufam iż Draco Malfoy nie będzie już nikogo poniżał, wyśmiewał a tym bardziej przeżywał, bił i tym podobne! A teraz z łaski swojej możecie nie patrzeć na mnie jak na kosmite! Dziękuje.
Zeskoczyłam ze stołu a Ann uściskała mnie i wyszeptała:
(A) Ja Cię kocham! Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam.
Widziałam, że ma łzy w oczach.
(R) Czego nie robi się dla przyjaciół, nie?
(A) Tak.
Usiadłam a Dumbledore zaczął swoją przemowę ale ja go nie słuchałam. Po kilku minutach na stołach pokazało się jedzenie i wszyscy jedli, nie oni połykali żarcie a ja na to patrzyłam z rozbawieniem, zjadłam swoją małą porcje a po kolacji, prefekt Gryffindoru zaprowadził nas pod portret Grubej Damy.
(Prefekt) Hasło go LWIE SERCE.
Gruba Dama wpóściła nas do pokoju wspólnego. Cały pokój był w kolorach Gryffindoru.
(Prefekt) Sypialnie dziewczyn są po lewo a chłopców po prawo. Wraz z Ann udałyśmy się po schodach i szukałyśmy tabliczek z naszymi imionami. Na jednych drzwiach widniał napis:

Rozalia Rogers
Anny Moore
Ginerva Weasly
Emily Margot

Zaczełyśmy piszczeć a z jednego dormitorium wyszła dwójka chłopców, starszych od nas.
(R) Yyy…hej?
(Jeden chłopak) Hej jestem Jacob Star a ty?
(R) Rozalia Margot
(Drugi chłopak) Tsa…a ja Frank Liem.
(A) Jak wszyscy to ja też jestem Anny Moore.
(J) Czemu tak krzyczałyście?
(A) No wiesz jak ma się razem dormitorium to się trzeba cieszyć!
(R) Dokładnie! - odparłam z uśmiechem - a z którego jesteście roku?
(F) Drugiego, a wy pierwszoroczne?
(R) No! My idziemy pa!
(J) Pa
(F) Pa
Gdy weszłyśmy Ann spytała:
(A) Czemu ich spławiłaś?
(R) Bo chciałam jeszcze porozmawiać z dziewczynami.
(A) No spoko.
(G) Hej! Jestem Ginny a to moja przyjaciółka Emily.
(R) Ja jestem Rozalia a to Anny.
(E) Gramy w pytania?
Wszystkie się zgodziłyśmy i grałyśmy tak długo Ginny i Emily to miłe dziewczyny od razu wszystkie złapałyśmy dobry kontakt. Teraz musimy powiedzieć kto nam się podoba.
(E) Mi się podoba Norbert twój brat.
(G) A mi Draco.
(A) Mi Frank.
(R) Mi Jacob jest słodki.
Zmęczone dniem odpłynełyśmy do krainy Morfeusza.

Księżniczka GryffindoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz