Narracja trzecioosobowa
- Harry! - krzyczała Rozalia.
- Słucham? - zapytał rozbawiony okularnik.
- Nudzi mi się, - dziewczyna opadła na łóżko swojego chłopaka.
- To chodź na błonie. - odpowiedział młody Potter i usiadł obok swojej dziewczyny.
- Tylko się przebiore! - krzyknęła szczęśliwa płomiennowłosa i wybiegła z dormitorium. Harry zaśmiał się cicho i zaczął zakładać kurtkę, szalik i ciepłe buty. Tymczasem Rozalia przebrała się w (media) bo wyjście, w lutym, w krótkich spodniach nie jest dobrym pomysłem. W pośpiechu założyła swoją kurtkę, szalik, buty i nauszniki. Gotowa wyszła z swojego dormitorium, wyszła z Pokoju Wspólnego przez dziurę za Portretem Grubej Damy, gdzie czekał jej chłopak.
- Idziemy? - zapytał i chwycił dłoń Rozalii, po czym splutł ich palce.
- Tak, ulepimy bałwana i nazwiemy go Zenon. - odpowiedziała zadowolona dziewczyna. Chłopak zaśmiał się na jej słowa, co po chwili uczyniła także dziewczyna.
- Ktoś tu ma dobry humor ... - powiedział czarnowłosy i przytulił do siebie dziewczynę.
- Mhm - mruknęła dziewczyna.
- Lubię Cię całować, masz miękkie usta. - powiedział Harry i przybliżył swoją twarz do jej twarzy.
- To pocałuj - chłopak prawie natychmiast pocałował swoją dziewczynę.
- Eghem - usłyszeli chrząknięcie pełne dezaprobaty. Od skoczyli od siebie i spjrzeli w stronę, źródła dźwięku.
- Mosze nie na korytarzu . - powiedziła opiekunka ich domu, profesor McGonagll.
- Przepraszamy - powiedzieli razem, a Rozalia zarumieniła się.
- Już dobrze, dobrze, ale lepiej żeby profesor Snape nie przyłapał. Idźcie już. - w oczach profesorki czaiło się rozbawienie.
- Do widzenia - powiedzieli znów razem. Nauczycielka transmutacji pokiwała głową i przeszła obok nich. Gdy nauczycielka zniknęła z zasięgu ich wzroku wybuchli śmiechem i pobiegli na błonie.***
- Zenonie witaj w Hogwarcie! - krzyknęła płomiennowłosa do małego, lekko krzywego bałwanka.
- Ty serio z tym Zenonem mówiłaś - zaczął się śmiać chłopak.
- Jak najbardziej - Rozalia również się zaśmiała - Harry idziemy? - dodała.
- Możemy,a co z Zenonem? - zapytał czarnowłosy udając się z swoją dziewczyną do zamku.
- Może spotka swoją bałwanice gdy pójdzie w świat. - westchnęła lekko dziewczyna.
- Może - objął ją ramieniem. I w ciszy poszli najpierw do wieży Gryffindoru, a później do swoich dormitoriów. Harry szybko udał się do łazienki i załatwił swoje potrzeby. Po kilku minutach położył się na swoim łóżku i zasnął, w tym czasie Rozalia zakładała swoją piżamę. Położyła się na łóżku i zasnęła. Po kilku minutach na czole dziewczyny, zaczęły pojawiać się kropelki potu.
Sen:Dookoła leży gruz. Przed Rozalią stoi grupa ludzi, ubrana na czarno a na ich czele wysoki, chudy, jak jej się wydaje, mężczyzna z twarzą jak u węża. W rękach owego mężczyzny spoczywa różdżka. W owym mężczyźnie Rozalia rozpoznaje Lorda Voldemorta który przemówił do niej:
- Masz wybór, możesz się do nas przyłączyć Rozalio, lub zginąć. Twoja moc jest mi potrzebna, ale nie tak bardzo. - niektóre wyrazy brzmiały jak syk węża.
- Nigdy się do ciebie nie przyłącze, to, że Harry zginął nie znaczy, że wszyscy przejdziemy na złą stronę. Jego serce biło dla nas, nikt o nim nie zapomni, o tobie tak! Nie potrafisz kochać, a miłość jest najsilniejszą magią! - odpowiedziała dziewczyna. Voldemort zaczął się śmiać, wraz z grupą śmierciożerców.
- Szkoda. Avada Kedabra! - rozbłysnęło zielone światło. Po kilku sekundach, drobne ciało Rozalii Wood leżało martwe na ziemi.
Wszyscy, wierzyli, że dziewczyna zaraz wstanie i rzuci jakiś opryskliwy komentarz. Tak się nie stało. Jej płomienno - złote włosy, uczesane w rozwalony i brudny warkocz już nigdy nie będzie rozwiewany przez wiatr. Ona już nie wróci. Zginęła za osobę, którą kochała, kocha i kochać będzie. Na jej twarzy nikt nie mógł zobaczyć, przerażenia, można tylko dostrzec coś w rodzaju złości i radości. Dziewczyna zginęła w słusznej sprawie. Spod jej zamkniętej powieki wypłynęła łza. Samotna łza. Słona łza. Ostatni znak, że to ciało, ta dusz, ta osoba jeszcze kilka minut temu walczyła. Walczyła za Hogwart. Walczyła za Dumbledore 'a. Walczyła za Harry'ego. Walczyła żeby zarówno w świecie magii, jak i w świeci mugoli, czy inaczej osób nie magicznych zapanował spokój. Śmiech Voldemorta i jego Śmierciożerców rozległ się bo zniszczonym placu. Śmiali się tak głośno, że wypłoszyli ptaki z Zakazanego Lasu.
Koniec snu.- Nie!!! - Rozalia zerwała się z łóżka, a dookoła zobaczyła twarze swoich przyjaciół, chłopaka i Profesor McGonagll.
- Nie, proszę - zaszlochała dziewczyna.
- Już spokojnie to tylko sen. Rozalio opowiesz nam co ci się śniło? - zapytała zmartwionym głosem opiekunka domu lwa.
Dziewczyna zaszlochała tylko głośniej i pokręciła głową na nie.
- No dobrze, Potter zabierz ją do Poppy, niej da jej coś na uspokojenie i sen. - powiedziała nauczycielka i wyszła z ich dormitorium. Harry wziął roztrzęsioną dziewczynę na ręce w stylu panny młodej i szybko opuścił dormitorium. Szli, w zasadzie biegli, w sumie on biegł przez korytarze Hogwartu. Wszędzie można było tylko słychać łkanie Rozalii i kroki praz szybki oddech chłopaka.
- Ciichutko... kochanie to tylko zły sen. Zaraz będzie dobrze. Już nie płacz. - czarnowłosy próbował ją uspokoić. Pocałował ją w skroń i czoło, po czym docisnął ją bardziej do siebie. Dobiegli do Skrzydła Szpitalnego, gdzie wszystkie łóżka.
- Proszę Pani! - zaczął krzyczeć Harry. Po kilku sekundach obok nich pojawiła się kobieta.
- Połóż ją tutaj - kobieta wskazała na łóżko - co się stało? - dodała.
- Miała jakiś straszny sen. - odpowiedział smutno chłopak.
- Dobrze idź już. Podam jej jakieś eliksiry. - pokiwał smutno głową i wyszedł z Skrzydła Szpitalnego, z opuszczoną głową.Moi kochani czytelnicy! O to kolejny rozdział, pozdro dla kumatych.
CZYTASZ
Księżniczka Gryffindoru
FanfictionOkładkę wykonała @ penguin_is_a_black <3 Co powiecie na historie o młodej Rozalii i Harrym którzy zakochują się w sobie. Nie martwcie się o Ginny ona ma kogoś a mianowicie Draco Malfoy 'a. Zapraszam do lektury.