Rozdział #6

183 13 0
                                    

Ważna notka pod rozdziałem! Przeczytaj! 👎👇👇👇👍

🐼🐼🐼Pomijam kilka dni, teraz jadą do Hogwartu🐼🐼🐼

⭐⭐⭐⭐⭐⭐Narracja trzecioosobowa⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Rozalia wraz z przyjaciółmi wracała do miejsca w którym, wszystko jest możliwe, do miejsca które kryje mnóstwo tajemnic. O jakim miejscu mowa? Mowa o Hogwarcie.
Dziewczyna zaczynała drugi rok w Hogwarcie, a jej trójka przyjaciół trzeci rok. Przez pobyt w Dziurawym Kotle Harry i Rozalia bardzo się zbliżyli, spędzali razem więcej czasu, dłużej i szczerzej rozmawiali. Po prostu stali się sobie bardzo bliscy. Minęła 30 minuta drogi do Hogwartu. Harry i Ron rozmawiali o Quidditchu, Hermiona czytała podręcznik do Numerologii, a Rozalia biła się z myślami, chciała iść do Wooda ale bała się, że ją wyśmieje.

\/\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/narracja pierwszoosobowa/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Perspektywa Rozalii

Nie wiem co robić, chciałabym pójść do Wooda ale boje się, w sumie nie wiem czego. A co tam idę.

- Idę porozmawiać z moim "braciszkiem Olivierem" - Mówiąc to zrobiłam cudzysłowów w powietrzu.
- Iść z tobą? - Odezwał się jak zawsze pomocny Harry. Miło z jego strony, ale muszę to zrobić sama.
- Miło z twojej strony Harry, ale muszę iść sama.
- No dobrze - jak on się słodko uśmiechchnął, oczywiście Harry.
Pokiwałam głową i wyszłam na poszukiwania mojego prawdziwego brata.
Dlaczego on musi siedzieć z samymi chłopakami? A no tak może dlatego, że jest kapitanem drużyny Gryfonów i jest mega popularny. Tak to bardzooo możliwe.
Zapukałam cichutko i weszłam do środka. Wszyscy patrzeli na mnie jak na UFO, nie dziwie się, do przedziału pełnego chłopaków wchodzi sobie mała dziewczynka. To takie normalne.
- Nie chcę przeszkadzać, ale uważam, że musimy porozmawiać Wood. - powiedziałam bez zająknięcia.
Po przedziale rozniosło się ciche 'Uuuu' Jak to usłyszałam szlag mnie trafił, moje oczy stały się koloru granatowego i krzykłam trochę zagłośno.
- To mój brat debile!
- Coo?! - bardziej krzyknął niż zapytał Olivier.
- To ci chciałam powiedzieć, ale na osobności.
- Wypad cwele (xd) - powiedział Wood.
Gdy koledzy mego brata wyszli zaczęłam mu wszystko mówić, chłopak patrzył na mnie z bólem, ale i z złością. Gdy skończyłam moją "przemowę" łzy lały się z moich oczu strumieniami. Olivier zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie. TK jak brat siostrę. Jak się w miarę uspokoiłam chłopak powiedział:
- Wiesz, tego się nie spodziewałem,ale od teraz możesz mówić mi braciszku. Nie wierzę! Dlaczego rodzice nic mi nie powiedzieli? Tak mi cię szkoda, a twojemu kuzynowi, no w sumie naszemu obije mordę, za to, że cię uderzył.
- Dziękuje, jak dojedziemy do Hogwartu, mógłbyć dać mi adres naszych choć bardziej twoich rodziców?
- Jasne.
Chłopak napisał mi adres o dziwo już więc podziękowałam mu, rozmawialiśmy baaaardzo długo, więc żeby się jego jak i moi przyjaciele nie martwili ruszyłam do naszego przedziału.
Byłam w połowie drogi powrotnej, i pociąg się zatrzymał. Spojrzałam na zegarek ale do Hogwartu były jeszcze co najmniej dwie godziny drogi. Zobaczyłam głowy wystające z przedziału, wszyscy nie wiedzieli o co chodzi. Szyby pokrył szron, do pociągu ktoś wszedł. Wszyscy pochowali się do przedziałów, a ja jak ostatni debil została na korytarzu. W moją stronę zbliżały się dwie zakapturzone postacie, w jednej chwili poczułam, się jakbym już nigdy nie miała być szczęśliwa. Dwie postacie nie miały nóg, unosiły się nad ziemią. Zamiast twarzy miały tylko otwór, całe czarne suną nadal w moim kierunku.
Zaraz, zaraz to dementorzy. Czytałam o nich w bibliotece Hogwarckiej na pierwszym roku. Tylko jakie to zaklęcie......Już wiem! Expecto Patronum! Muszę mieć szczęśliwe wspomnienie, najszczęśliwsze jakie miałam. List z Hogwartu? Nie to za słabe, już wiem! Jak byliśmy cała rodziną u babci, i nikt się ze sobą nie kłócił ja i Norbert biegaliśmy z piłką a rodzice z dziadkami siedzieli w altance i śmiali się z nas.

- Expecto Patronum! - z mojej różdżki wypłynęła lekka mgiełka która zmieniła się w łanie.
Moja łania przepędziła dementorów, a za mną pojawiły się kolejne trzy. Bez namysłu wrzasnęłam tak głośno jak tylko mogłam:
- Expecto Patronum!!! - tym razem wyskoczyła łania która tak silnie błyszczała, i zobaczyłam jak po całym pociągu rozchodzi się blask i wszyscy dementorzy opuścili pociąg. A później widziałam tylko ciemność.

Widzę ciemność, słyszę szepty. Spróbowałam otworzyć oczy, ale zobaczyłam tylko biel, wszędzie biel. Okej próbuje dalej.
Po kilku próbach otworzyłam oczy, ale tym razem ich nie zamkłam tylko przymrurzyłam. Zobaczyłam dwie zapłakane postacie które widzę pierwszy raz na oczy. Pierwsza osoba to kobieta ma blond włosy, jest szczupła, zadbama i wygląda na młodą. Drugą osobą jest mężczyzna ma brązowe włosy, również jest szczupły. Chyba są w tym samym wieku.
- Gdzie ja jestem? - wyszeptałam ochrypłym głosem.
- O Boże! Obudziła się! Pani Pomfrey (jak to się pisze? ~dop.aut.) Rozalia się obudziła! - krzyczała ta kobieta. Nie minęła minuta, a przy mnie pojawiła się pielęgniarka szkolna. Czyli jestem w Skrzydle Szpitalnym
- Oo co za szczęście! Panie Wood proszę iść po dyrektora Dumbledore! Natychmiast! Czyli to moi rodzice. Pani Pomfrey zbadała mnie i wypóściła z SS. Szlam sobie korytarzem i zobaczyłam coś co złamało mi serce... A zobaczyłam...

💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰💰

POLSAT! Jeden wredna wiem. Kilka ważnych spraw:
1. Dajcie znać czy dobrze pisze i czy wgl jest sens kontynuowania tej historii.
2. Napiszcie mi w komentarzu jakiś pomysł o czym ma być następny rozdział.
3. Ta osoba która da według mnie najlepszy pomysł, to napisze jej nazwę w następnym rozdziale i kolejne trzy jej zadedykuje.
4. W jakiej narracji mam pisać książkę. (Lepiej mi się pisze w pierwszej osobie ale nw daje wam wolną rękę.
5. Tyle ile będzie kom i gwiazdek razem tyle wystawie o sobie faktów.

Księżniczka GryffindoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz