Dzisiaj niedziela. Mój jedyny dzień wolny od pracy i wolny od widzenia się z ludźmi! To naprawdę dzień warty świętowania... Mogę spokojnie usiąść na kanapie, zrobić sobie gorącą czekoladę i oglądać głupie meksykańskie telenowele cały dzień. Żyć nie umierać!
Lecz raz na jakiś czas chyba warto gdzieś wyjść... Jeżeli nawet ja - introwertyczka - tak stwierdzam, to znaczy, że naprawdę mam ochotę gdzieś wyjść... Jedno jest pewne - pójdę sama. Nienawidzę wychodzić z innymi ludźmi. To im się nie podoba, chcą iść do kina zamiast na lody, ale jednak nie, pójdą do galerii handlowej, bo te lody są niedobre... Ugh... Jak ja nie cierpię tego zachowania.
Postanowiłam w końcu, że wybiorę się do kawiarnii "BellaSun" w centrum Waszyngtonu. Sprawdziłam ją, kiedy byłam na spotkaniu ze starą ciotką Helen jakiś miesiąc temu. Do tej pory nie mogę zapomnieć jak nawijała ona bez sensu o tym, że jedna z jej pięciu kotek - Reya - zjadła karmę dla kotów, zamiast specjalnie ugotowanego dania. "Przecież mogła sie zatruć!". Taaaak, ja naprawdę nie lubię ludzi.
Po podjęciu decyzji szybko pobiegłam do mojej garderoby znajdującej sie w sypialni. Była ona urządzona w stylu nowoczesnym. Ściany pokrywały szaro-niebieskie farby, a meble były białe. Duże okna, z widokiem na Waszyngton, przez które słońce wpadało do pokoju i oświetlało go jakgdyby był to raj na Ziemi. Na łóżku leżała kołdra dopasowana do kolorystyki pokoju. Uwielbiam kiedy panuje ład i porządek. Wszystko zawsze musi być dopięte na ostatni guzik.
Weszłam do garderoby i wybrałam moją letnią, dopasowaną, szarą sukienkę w białe paski. Zaplotłam kręcone włosy w kłosa i związałam gumką z małą białą kokardką. Założyłam czarne buty na koturnie i jako dodatek ubrałam mój czarny zegarek. Zawsze lubię wiedzieć, która godzina.
Kiedy byłam już przyszykowana wyszłam z mieszkania, zamknęłam je na klucz i poszłam w kierunku kawiarnii. Miałam do pokonania około jeden kilometr więc poszłam na piechotę. Mijałam wysokie wieżowce znajdujące się w mieście. Ich szczyty były oświetlane przez słońce. Wyglądało to nieziemsko! Może i to prawda, że nie potrafię wyrażać uczuć, ale uwielbiam zachwycać sie pięknem natury...
W kawiarnii "BellaSun" zajęłam dwuosobowy stolik (niestety nie było jednoosobowego...) przy oknie. Byłam zdziwiona, bo nie było zbyt wielu osób pomimo, że to niedziela.
Wzięłam do ręki menu i zaczęłam przeglądać listę deserów. Zaintrygował mnie sernik pod numerem czwartym z lodami malinowymi oraz polewą o smaku malinowym z dodatkiem bitej śmietany.
- Dzień dobry, czy zdecydowała się już pani? - zapytała uśmiechnięta kelnerka.
- Emm... Dzień Dobry... T-tak, sernik pod numerem czwartym. Poproszę. - próbowałam się uśmiechnąć, ale prawdopodobnie wyglądałam gorzej niż źle. Pani kelnerka zapisała zamówienie, popatrzyła na mnie lekko dziwnym wzrokiem i odeszła.
Wzięłam do ręki swój telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Co jakiś czas wyglądałam za okno i patrzyłam na ruch uliczny, na ludzi przemieszczających sie chodnikami Waszyngtonu. Na psy, które w wielkim mieście wyglądały naprawdę imponująco. Z mojej zadumy wyrwał mnie jakiś mężczyzna, na oko dwudziestolatek.
- Przepraszam, wie pani może która godzina? - zapytał grzecznie. Jego głos był zniewalający. Nawet ja to dostrzegłam. Spoglądał na mnie spod kruczoczarnych włosów lekko spadających na jego czyste błękitne oczy. Ale chwila... Ja nigdy tak nie myślałam o facecie...
- T-taaak! - powiedziałam nienaturalnie głośno wpatrując się w niego jak głupia. Jedyne o czym myślałam to to jaki jest przystojny i niesamowity. Moją drugą myślą było to, żeby tego nie zepsuć. - Jest trzynasta trzydzieści dwa! - znowu ten zbyt głośny głos.
- Bardzo pani dziękuję. Miłego dnia! - odpowiedział chłopak przyjaznym tonem po czym w pośpiechu wyszedł z kawiarnii.
Bardzo mi dziękuje. Życzy mi miłego dnia! To musi coś znaczyć! Nie, nie oszukujmy się Kylie, to zwykła grzeczność. A ty nawet nie jesteś w stanie normalnie odpowiedzieć na pytanie która godzina... Ale moment. Zauważyłam, że ostatnio mi czegoś brakuje. Czy to? No nie... Tak, brakuje mi miłości. No po prostu super, nie mogło mnie spotkać nic lepszego.
Boję się miłości. Wiem, że nie potrafię rozmawiać, ani kontaktować się z innymi... To wszystkich przeraża, JA wszystkich przerażam. Jestem inna, zawsze byłam i będę. Ktoś jedynie może to zaakceptować, ale w to wątpie... Lecz tak naprawdę nie mam sie czym przejmować, jedyna potencjalna miłość mojego życia właśnie wyszła z kawiarni, chyba nie mam na co liczyć. Zbiegi okoliczności co prawda istnieją, ale ja mam pecha i nie sprawdzi się to w moim przypadku...
Tym razem moje myślenie przerwał sernik numer cztery. Wyglądał oszałamiająco, więc od razu zabrałam się za jedzenie. Smakował wyśmienicie! Lody malinowe były sorbetowe, a sernik idealnie miękki i puszysty. Rozpływał się w ustach. Piękne wnętrze "BellaSun" tylko dodawało klimatu. Na każdym stoliku leżał obrus z wielkim wyszytym słońcem. Przy oknach wisiały żółte zasłony, a ściany były koloru szarego, co razem idealnie się komponowało.
Po zjedzeniu zamówionego deseru wróciłam do mieszkania. Zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt korytarza. Przebrałam sukienkę i ubrałam jasnoniebieskie dresy oraz luźną, białą bluzkę na ramiączkach. Teraz moja niedziela zamieniła się w całkowicie typową. Usiadłam przed telewizorem z kubkiem gorącej herbaty z sokiem i zaczęłam oglądać seriale.
Jednak późnym wieczorem, około godziny dwudziestej trzeciej moje popołudniowe myśli wróciły. Czy ja się zakochałam? W facecie, którego widziałam raz, przez niecałą minutę i którego imienia nawet nie znam? Czy to możliwe?
Stwierdziłam, że pomyślę o tym jutro. O szóstej trzeba wstać. Wyłączyłam telewizor, odstawiłam kubek po herbacie do zmywarki i poszłam do sypialni. Weszłam pod kołdrę i ułożyłam się do snu. Dalej w mojej głowie przelatywały różne myśli na temat tego mężczyzny, ale wreszcie usnęłam. Nie pamiętam co mi się śniło, ale mogę się założyć, że było to związane ze zdarzeniem w kawiarnii...
CZYTASZ
Inna
Romance"-Dlaczego mi to proponujesz - zapytałam w końcu. -Szczerze? -Szczerze... - powiedziałam, a Ryan lekko się zawahał. - Bo cię kocham... Wiesz, że nie umiem być aż taki romantyczny." Kylie McPrener, skromna, 20-letnia dziewczyna, być może trochę zamkn...