Rozdział 1

1.3K 98 6
                                    

— Panno Jones! — Z mojego snu wyrwał mnie głos nauczycielki języka ojczystego. — Znowu zasypiasz mi na lekcji. Jeśli jeszcze raz się to powtórzy, pójdziesz do dyrektora.

— Przepraszam, pani Marshall. To się już więcej nie powtórzy. — Nawet nie spostrzegłam się kiedy usnęłam.

Odkąd pamiętam męczą mnie koszmary nocne. Kiedy się budzę, strach jest tak silny, że rzadko później zasypiam. Akurat dziś był piątek i myśl o tym, że jutro nie idę do szkoły, napawała mnie radością, a w szkole średniej weekend był zbawieniem.
Gdy usłyszałam dzwonek, spakowałam książki do plecaka i wyszłam szybko z klasy.
Pod szkołą czekał na mnie mój ojciec, który miał zawieść mnie do mojego psychologa. Niestety, moja mama, słysząc co noc krzyki dochodzące z mojego pokoju, zmartwiła się na tyle, że raz w tygodniu spędzałam czas na rozmowach dotyczących mojej psychiki.
Tata, po dotarciu pod gabinet pani Brown oznajmił mi, że musi pojechać do swojej pracy z powodów awarii maszyn i przyrzekł, że przyjedzie po mnie punktualnie o osiemnastej. Pożegnałam się z nim, poczym zapukałam do gabinetu. Kiedy usłyszałam ciche proszę, weszłam i przywitałam się z moją psycholog.

— Dzień dobry, pani Brown.

— Witaj, Vanesso — odpowiedziała mi z uśmiechem brązowowłosa, niska kobieta. — Usiądź.

Posłusznie wykonałam polecenie. Zawsze to spotkanie wyglądało tak samo. Na początku jakieś formalności, bezsensowne pytania i jej opinie. Doszło to do momentu, gdy padało jej z ust już przeszło cztery miesiące pewne pytanie.

— Więc, co ci się śniło ostatniej nocy?

— To co zawsze. Potwory, krew i ból. — Mój koszmar nie różnił się jakoś mocno od pozostałych. Owszem, czasem pojawiało się coś nowego, ale zwyczajnie obawiałam się, że ta terapia się wydłuży.

— Opisz jak wyglądał potwór z twojego snu.

— Był wysoki, a jego kończyny nienaturalnie długie — zakończyłam swoją wypowiedź i próbowałam przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów. — Wyglądało to jakby wystawiał mi język, ale niejeden a kilka.

Moim zadaniem było opisywanie snów, by pani doktor mogła zdiagnozować ich źródło. Pamiętam jak przez mgłę, że jak byłam brzdącem ktoś mi opowiadał takie historie. Sądzę, że mogli być to dziadkowie. Szkoda, że przy życiu została mi tylko babcia, która nie ma już mocnej głowy. Spojrzałam na zegar i stwierdziłam, że do końca została mi jeszcze godzina. Następna wizyta odbędzie się w środę. Psycholożka wyszła z gabinetu po arkusze, na których zapisywała podsumowanie naszych spotkań terapeutycznych. Miałam chwilę czasu, więc wyciągnęłam telefon, żeby sprawdzić wiadomości. Moje poszukiwanie informacji przerwało trzaśnięcie drzwiami.
Po zakończonych torturach, wyszłam na parking, gdzie miałam się spodziewać taty. Nic nadzwyczajnego, że nie zastałam czerwonego peugeot'a. Co oznaczało, że musiałam iść pieszo.

Tata tak często miał. Sądziłam, że to po babci, która również miała zawsze głowę w chmurach, ale ona pamiętała wszystko. Sprawia wrażenie, że nikogo nie słucha i nic ją nie interesuje, ale bez problemu mogła powiedzieć ile zapłaciła dwa tygodnie temu w sklepie.

Osobliwa HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz