Święta, święta i po świętach. I bardzo dobrze. Dwa dni świąt to dla mnie za dużo. Zwłaszcza po wydarzeniach z wigilijnej nocy. Wymieniliśmy się z Joshem bez słowa. Nawet na niego nie patrzyłam. Nie miałam odwagi. Po tym cholernym... pocałunku... Na nowo coś się we mnie obudziło. Coś czego już dawno nie powinno być. Coś do czego bałam się przyznać sama przed sobą. A co dopiero przed innymi. To było takie frustrujące. Dlatego cieszyłam się jak dziecko, gdy przyszedł dzień, w którym dziadkowie Mathews i Josh mieli wrócić do domu. Co prawda dziadkowie Mathews jak dla mnie mogliby zostać dłużej. Ale Joshua... Wolałam nie. Zwłaszcza, że tego dnia miał wrócić również Lucas. I tylko o nim chciałam myśleć. A nie o młodym Mathewsie, który ponownie zaczął zaprzątać moje myśli. A to nie było jego miejsce. To było miejsce MOJEGO CHŁOPAKA. A nie wujka mojej przyjaciółki. I tego zamierzałam się trzymać. Walizki dziadków stały już w salonie, gdzie wszyscy się zebraliśmy. Robiło mi się przykro na myśl o pożegnaniu ich. W końcu nie przyjeżdżają zbyt często. A są naprawdę wspaniałymi ludźmi. Tak jak ich starszy syn. Gdy babcia żegnała się z wnukami, podszedł do mnie dziadek.
-Głowa do góry.- obdarzył mnie promienny uśmiechem.- Wiem co zaszło między tobą i Joshuą. Nie bój się o to co będzie. On nie zrobi nic dopóki nie podejmiesz ostatecznej decyzji. Nic wbrew tobie.
-Wiem.- przyznałam niechętnie.- Ale to dzieje się znowu dziadku...
-Spokojnie maleńka.- ten usmiech dodawał mi sił.- Dasz radę. Jesteś silna i wiesz co dla ciebie najlepsze. A teraz uściskaj starego dziadka na pożegnanie.
-Dziękuję.- przytuliłam się do mężczyzny.- I do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- wypuścił mnie z objęć i poszedł do wnuków.
-Życzę Ci siły Mayu.- podeszła do mnie babcia.- Nie pozwól Joshule się złamać.
-Ale on przecież wyjeżdża.- zauważyłam.
-Jeszcze nie.- obdarzyła mnie poprzedzającym uśmiechem.- Trzymaj się kochana.
No to pięknie...
***
-Lucas!- rzuciłam się na szyję chłopaka, g dy ten ledwo przekroczył próg mieszkania Mathews'ów. Stęskniłam się za nim przez te kilka dni. A do tego nie mogłam dać po sobie poznać, że coś jest nie tak.
-Hej kochanie.- uściskał mnie mocno.- Cześć wszystkim.
-Hej.- Rils uściskała mojego chłopaka, g dy tylko ja go posciłam.- Może coś do picia?
-Nie, dziękuję.- Jak zawsze do bólu kulturalny.- Chciałem porwać Mayę do Topanga's.
-Rils?- spojrzałam na przyjaciółkę blagalnie.
-Jasne, idźcie. -obdarzyła nas promiennym uśmiechem. Nacieszcie się sobą. A ja dopilnuję, by Josh i Auggie wam nie przeszkadzali.
-Jesteś wspaniała.- uratowałam ją w policzek.- Dziękuję.
Zarzuciłam na siebie płaszczyk i wyszliśmy. Topanga's było na dole. Więc chwila moment i byliśmy na miejscu. Wyjątkowo nie było ruchu. Aż sama byłam w szoku. Zajęliśmy z Lucas'em nasze stałe miejsce i zamówiliśmy nasze ulubione koktajle. Czyli powrót do rutyny w tempie ekspresowym. I w sumie nie miałam nic przeciwko. Mogłam się skupić na tym co ważne. Czyli na naszym związku. Zamiast nad tym co się stało i mogło wszystko zniszczyć. Dość Maya! Nawet nie waż się o tym myśleć. Nie teraz.
-Co jest?- dlaczego on mnie tak dobrze zna?
-Nic.- obdarzyłam go niezbyt przekonującym uśmiechem.- Cieszę się, że w końcu jesteś spowrotem. Jak Ci minęły święta?
-Nie było źle.- chwycił mnie za dłoń i ucałował jej wierzch.- Ale bardzo brakowało mi ciebie. Uzależniłem się od ciebie Słońce.
-Bez przesady.- na moje policzki wypłynął rumieniec. Jak zawsze w takiej sytuacji.
-Ale to prawda.- pogładził mnie po policzku.- Gdyby tak nie było nie zrezygnował bym dla ciebie z Bollu i nie wrócił od razu po świętach. Kocham Cię.
-No wiem.- tak. To nie była adekwatna odpowiedź. Ale te dwa słowa nie potrafiły mi przejść przez gardło. A po za tym, nadal dziwnie się czułam, g dy on to do mnie mówił...
.
.
.
.
.
.
No witam. I zapraszam na moją nową opowieść pod tytułem ''Fast&Love''. Dziś pojawił się prolog. I możliwe, że pojawi się rozdział pierwszy.
A po za tym podzielcie się opinią na temat obu opowieści. Może jakieś sugestie?
CZYTASZ
I don't know...
Teen FictionJest starszy o trzy lata. I co z tego? Coś do niego czuję. Coś silniejszego niż do mojego chłopaka. Zawsze miałam do niego słabość. Ale myślałam, że jak zacznę się z kimś spotykać, t o mi przejdzie. Myliłam się. I to bardzo... 07.02.2021 #3- gmw