Obudziłam się z okropnym bólem głowy. To się nazywa kac morderca. Ale nie tylko to było tego ranka nie w porządku. Po pierwsze nie byłam ani we własnym łóżku, a nie w łóżku Rils. A po drugie ktoś leżał obok mnie. I to napewno nie była moja przyjaciółka. To był ktoś większy. I z o wiele cięższym ramieniem. Z nie małym trudem zmusiłam się do otworzenia oczu. A tam. Ledwie kilka centymetrów od mojej twarzy... Twarz Joshuy Mathews'a... Chyba nigdy wcześniej nie byłam bardziej zaskoczona. No może po za jednym zdarzeniem. Dość osobliwym zdarzeniem o którym starałam się nie myśleć. Ale jakoś samoistnie powracało do mojej głowy. Zwłaszcza teraz, gdy jego usta były tak blisko moich... A on tak uroczo wyglądał jak spał... I jeszcze ten cholerny kac. Tego ranka wszystko było przeciwko mnie. To było tak bardzo nie feir. Aż do bólu nie feir. Ale mimo wszystko nie potrafiłam oderwać wzroku od jego spokojnej twarzy...
-Rozumiem, że wyglądam jak bóg seksu...- ściszony, zasypany głos Josh'a wywołał u mnie dreszcze.- Ale mogłabyś się na mnie tak nie gapić, gdy próbuje spać?
-J-jasne...- speszyłam się jak jeszcze nigdy. Byłam święcie przekonana, że on śpi. Odwróciłam od niego wzrok.
-Do twarzy ci z rumieńcem- w jego głosie wyczuwałam uśmiech.
-Zamknij się...- czułam, że robię się jeszcze bardziej czerwona. Co raz mniej podobała mi się ta sytuacja.
-Mam nadzieję, że pamiętasz wszystko co się zdarzyło wczoraj.- spojrzałam na niego z przerażeniem.- Możesz być spokojna. Do niczego między nami nie doszło.
-Myślę, że t o bym pamiętała.- starałam się dojść do siebie.- Ale mimo wszystko mógłbyś ruszyć dupe i przynieść mi coś do picia i na ból głowy. A następnie, jak prawdziwy dżentelmen powinieneś nie co odświeżyć mi pamięć.
-Niech Ci będzie moja piękna... złośnico.- z uśmiechem pocałował mnie w czoło i wstał. Był ubrany. A to tylko potwierdziło to co powiedział. Nie co mnie to uspokoiło. Tylko co jeszcze mogłam odwalić...?
***
Jednak nie było tak źle. Poprostu zalałam się w trupa. Nic takiego. W końcu nie pierwszy raz. I bez wątpienia nie ostatni. Więc czym tutaj się przejmować. Z nikim się nie przespałam. Nikogo nie zabiłam. Nie wylądowałam nie wiadomo gdzie i jak. Poprostu przesadziłam z whisky. Nic strasznego. Może po za jednym szczegolikiem... Będąc pod wpływem kazałam Josh'owi ze mną spać. Poprostu spać. Bez żadnych podtekstów czy knowań. To robiło się nie bezpieczne. I po diabła ja zrywałam z Lucas'em? O ile byłoby z nim łatwiej. Ale to zrobiłam. Wczoraj i to na trzeźwo. Nie mogłam już tego cofnąć. To była nasza wspólna, s wiadomo decyzja...
-I jak tam głowa? - do sypialni państwa Mathews, w której aktualnie przebywałam, wszedł Joshua.- Lepiej jak się zdrzemnełaś?
-Ani trochę.- warknęłam na niego.- Bo nie mogę spać.
-Ale słyszę, że wracasz do siebie.- czy jego coś bawiło? B o szczerzył się do mnie jak idiota.
-Daj mi tą cholerną tabletkę.- starałam się zachować względny spokój.- Głowa mi zaraz pęknie. I to będzie Twoja wina.
-Chyba snisz.- usiadł na skraju łóżka i przyjżał mi się uważnie.- za dużo wczoraj wypiłaś. Alkohol jeszcze nie do końca z ciebie wyparował. A w tym domu nie ma nic co można mieszać z alkoholem.
-przestań jęczeć.- irytował mnie i to bardzo.- Chcesz, żeby głowa przestała mnie boleć. Ale nie dasz mi tabletki przeciw bólowej. Coś jest z tobą bardzo nie tak.
-Poprostu się o ciebie martwię.- czy on mówi do mnie serio?- Gdzie ja znajdę drugą taką piękną złośnicę?
-Szczym twarzostan.- Co on sobie myślał? N o ok. To co powiedział było miłe. Był to swego rodzaju komplement. I to taki przeznaczony tylko dla mnie. Powinno mnie to cieszyć. A zamiast tego działało mi na nerwy. Bo budziło we mnie uczucia, które nie miały prawa istnieć we mnie...
CZYTASZ
I don't know...
أدب المراهقينJest starszy o trzy lata. I co z tego? Coś do niego czuję. Coś silniejszego niż do mojego chłopaka. Zawsze miałam do niego słabość. Ale myślałam, że jak zacznę się z kimś spotykać, t o mi przejdzie. Myliłam się. I to bardzo... 07.02.2021 #3- gmw