14.

287 18 5
                                    

*Josh*

Nie mogłem się skupić na pracy. Ciągle zastanawiałem się kim jest ta cała Młoda. A jeszcze częściej do mojej głowy wkradała się Maya. Tęskniłem za nią. Za jej uśmiechem. Spojrzeniem. Nawet za jej z natury wredny charakterkiem. Brakowało mi jej całej.  Gdy nie było jej obok, ja nie byłem sobą.  Chciałem ją chronić.  Ale chyba lepiej by to wyszło gdybym został w NY. W tedy bym miał wszystko pod kontrolą. A teraz nie mam. Nie wiem co robi. Czy ktoś jej nie śledzi. Czy poprostu wszystko u niej w porządku. To było męczące tkwić w tej nie wiedzy. Ale nie miałem już na to wpływu.  Nie mogłem od tak do niej zadzwonić. Bo w tedy bym ją naraził jeszcze bardziej. A tego chciałem uniknąć. Byliśmy już od pół godziny w domu. Kolacja była już gotowa.  Jednak Mia nie pozwoliła nam do niej usiąść do póki się nie ogarniemy. Młodsza siostra Dominica była cudowna. I wszyscy mieliśmy do niej olbrzymi szacunek. Nie tylko ze względu na jej starszego brata. A właściwie to w ogóle nie z tego powodu. Ale za to z mnóstwa innych.
-Siadać do stołu.- zarządziła Toretto, widząc że Jessy i Vince zabierają się za gry.- Nie będziemy czekać na dziewczyny.
-To one już dzisiaj będę? - zdziwiony zająłem swoje miejsce.
-Jakbyś nie wiedział jak jeździ nasza droga Ortiz.- stwierdził Han.- Nie byłbym zdziwiony jakby za chwilę weszła do domu.
-A kogo się spodziewacie? - w drzwiach stanela uśmiechnięta od ucha do ucha Ortiz.- Tej i Roman znowu się spoźniają?
-A czy, któryś z nich wygląda jak kobieta?- u jej boku pojawiła się blondynka. Moja blondynka...
-Młoda!- Jess podbiegł do dziewczyny ją uściskać.
-Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.- Vince śmiał się z mojej miny. I się nie dziwię.  Faktycznie musiałem wyglądać jakbym ducha zobaczył. I tak właśnie się czułem.  Co ona tu robi?

*Maya*

Tak bardzo się cieszyłam , widzę ich wszystkich. Tęskniłam za nimi. I to jak cholera. Rok to za długa przerwa od ich towarzystwa. W sumie każda taka przerwa jest za długa.  Za bardzo ich kocham. Tak. Ja Maya Hart kogoś kocham. Co prawda jak rodzinę.  Ale jednak. W końcu byliśmy jedną wielką rodziną. Więc jak mogłam za nimi nie tęsknić? Byli w pewien sposób częścią mnie. Wszyscy już mnie przywitali. Został tylko Dominic.
-Maya.- wziął mnie w objęcia.- Wypiękniałaś przez ten rok.
-Też za tobą tęskniłam.- wtuliłam się w niego.- Szkoda, że spotykamy się właśnie w takich okolicznościach.
-Do tego przejdziemy za chwilę.- odsunął mnie od siebie.- Ktoś chce Cię poznać. Podejdź do nas Młody.
Obok Dominica stanął...
-Josh!- rzuciłam się w ramiona Mathews'a. Tylko po to by po chwili go od siebie odetchnąć i uderzyć go w twarz.
-Poważnie? - Letty była zdecydowanie zrezygnowana.- To o niego ta cała afera? Gdybyś mi wszystko ze szczegółami powiedziała u ciebie, oszczedziłabyś sobie sporo nerwów.
-Co tu się dzieje?- Mia nie lubiła nie jasnych sytuacji. Ja tez nie.
-No właśnie.- warknęłam na nadal zszokowanego Josh'a.- Chyba nam wszystkim należą się wyjaśnienia.  A bynajmniej mi.
-Maya spokojnie.- Vince jak zawsze w takich sytuacjach miał ubaw.- Bo Młody nam tu zaraz ze strachu padnie.
-Szczym się Vince.- Nie miałam humoru. Ulga i radość były zastąpione wściekłością. Miałam już dość.  A ten idiota nawet nie zaczął jeszcze mówić. Znając życie nie wiedział nawet co by miał powiedzieć. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Podobnie jak.  Jak i zapewne każda inna osoba w tym domu.
-Wiesz co?- spoźniłam z tonu.- Nastia dzisiaj mam dość.  Nie chce mi się nawet na ciebie patrzeć. Przepraszam za to zamieszanie Dom. Letty dzięki za pomoc. A teraz wybaczcie. Idę odpocząć w moim pokoju. A jutro wracam do NY.
-Maya powrót to zły pomysł.- No proszę.  W końcu się odezwał.
-A to niby dlaczego Joshuo?- spojrzałam mu prosto w oczy.
-Tam nie jesteś bezpieczna.- widziałam, że  wiele go to kosztuje.- I nie mogę Cię tam chronić.
-Przed czym Joshuo?...

I don't know...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz